Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 lipca 2012

Obecność Boga


Kiedy św. Paweł przemawiał do filozofów epikurejskich i stoickich na Areopagu w Atenach, powiedział m.in.: Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. (…) Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17,24−25.27−28). Na temat obecności Boga znajduje się uzupełniający zapis w Ewangelii wg św. Mateusza: Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,6). Wskazanie na duchowe sanktuarium we wnętrzu człowieka zaprasza do odkrycia Boga w sercu.[1] Nawet współcześni Jezusowi, którzy widzieli Go w ciele materialnym potrzebowali wiary do rozpoznania w Nim obrazu Ojca Niebieskiego, ponieważ, jak napisał św. Paweł: On [Chrystus] jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1,15). Gdy była mowa o obecności Boga i tożsamości Syna Człowieczego, Jezus wskazywał na funkcjonał miłości: Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie (J 10,25). W duchowym sercu człowieka dokonuje się więc najpełniejsze odkrycie i rozpoznanie Boga: bytu osobowego, który jednocześnie jest dynamicznym Aktem Działającym – niebytem nadprzyrodzonym, rozpoznawalnym w wierze po skutkach miłowania[2]. A zatem, jak napisał karmelita bosy, o. Jerzy W. Gogola: By spotkać się z Bogiem zawsze obecnym, trzeba wejść do izdebki własnego serca[3] i doświadczyć w nim miłości. Poprzez łaskę wiary i funkcjonał miłości Boga można przeżyć misterium Bożego „głosu”, „dotyku” i jedności.
We wnętrzu duszy dojrzewa miłość. Postęp w miłowaniu oznacza coraz ściślejsze i pełniejsze zjednoczenie z Bogiem poprzez wierność: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać (J 14,23). Jeśli zaś dusza całkowicie ma wolę uzgodnioną i upodobnioną do woli Boga, wtedy całkowicie i nadprzyrodzenie jest zjednoczona i przeobrażona w [obraz] Boga.[4]
Wzajemność w miłowaniu, w relacji Boga i człowieka, przyczynia się do rozkwitu Dobra Najwyższego: Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje (J 15,16).

Pozdrawiam, Marta.


[1] Zob. P. Porębski, Odnaleźć Boga w sobie na podstawie Nowego Testamentu, Wyd. Jedność, Kielce 2009.
[2] Zob. przypis nr 1 [w:] P. Porębski, Pojęcia bez pojęcia [w:] blog internetowy: www.wiara-rozumna.blog.onet.pl – tekst opublikowany dn. 31.07.2012 r.; P. Porębski, Wierząc rozumnie. Propedeutyka filozoteizmu, Wyd. Coriolanus, Kielce 2012, s. 55−56.
[3] J. W. Gogola, Od objawienia do zjednoczenia, Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 2005, s. 255.
[4] Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, księga II, rozdział 5, paragraf 4.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Odpowiedź na słowo Boże


          Pierwszym, który okazał miłość człowiekowi był Pan Bóg: Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, i nie ma w tobie skazy (Pnp 4,7). Poznanie miłości Boga jest najwspanialszym odkryciem duchowego serca. Wobec miłości Boga nie sposób pozostać obojętnym. Miłość czeka na odpowiedź.
        Usłyszane słowa Boga poczynają kiełkować (i stają się płodne), gdy w odpowiedzi człowiek jednoczy się z Bogiem w miłości. Początkiem odpowiedzi jest więc otwartość wewnętrznego serca człowieka na miłość i poszukiwanie prawdy oraz Dobra Najwyższego (pragnienie pełnienia woli Bożej).
            Przed rozpoczęciem głoszenia słowa Bożego na zewnątrz (innym), występuje bycie słuchaczem tegoż słowa wewnątrz własnego serca, by odczytać to, co Bóg mówi do nas osobiście. Słowo Boże oczyszcza, oświeca i jednoczy z Ojcem Niebieskim. Najpełniejszą odpowiedzią na słowo Boga jest miłość. W miłości przekazywanie własnego doświadczenia Boga staje się żywym świadectwem wiary. W sytuacji osobistego przeżycia słowa Bożego, dzielenie się nim może przynieść owoce. Osobiste świadectwo wiary jest apostolstwem w asystencji Ducha Świętego. Człowiek, który otwiera się na Jego działanie i współpracuje z Aktem Działającym staje się głosicielem Dobrej Nowiny. U chrześcijanina „zmysły” wewnętrzne wspomagają odczytanie w prawdzie stanu Dobra Najwyższego (woli Bożej) na co dzień. Wzrok jest duchowy (spojrzenie transcendentne), słuch wyczulony na natchnienia Ducha Świętego, a serce zawsze miłujące. Owoce w postaci myśli, słów, postaw i czynów są więc naznaczone dobrocią, szlachetnością, życzliwością, a przede wszystkim miłością. To znak wyróżniający każdego ucznia Chrystusa.


Pozdrawiam, Marta.

niedziela, 29 lipca 2012

Nowatorstwo Jezusa


Jezusa wyróżniała szczególna, miłosna mądrość Boża. Nie tyle otrzymał jakieś nowe, nadzwyczajne informacje od Boga, ale przedstawił miłość Ojca w nowym stylu. Jezus był żywym przykładem nowego sposobu bliskości Boga z człowiekiem w wierze, nadziei i miłości. To, co najgłębsze (najważniejsze), odczytał w miłowaniu. Jego życie pełne miłości było skupione na tym, co esencjonalnie i najwyraźniej określa Ojca Niebieskiego. Odpowiadając na miłość Ojca emanował mistyczną jednością z Bogiem.
Dla uczniów obecność Jezusa była jak cudowny i szczęśliwy czas wesela (por. Mt 9,15). Na pozór wszystko było zwyczajne i powszednie, dlatego uczniowie niekiedy nie dostrzegali celu, sedna słów i działania swego Nauczyciela, przyznając: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? (J 14,5). Mimo wielości znaków umiłowania Filip wyraził prośbę: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy (J 14,8). Jezus odpowiedział: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14,9). Jezus ukazywał obraz Ojca w sposób naturalny i bezpośredni, ale odczytanie nadprzyrodzonej miłości mogło być widoczne tylko w wierze: Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! (J 14,11).
Obraz Boga ukazywany przez Jezusa nie wzbudzał lęków, nie prowadził do dyscyplinowania, kontroli, terroru i rygoru religijnego: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka! (J 14,27). Tym samym Jezus zaskakiwał. Różniło się to bowiem niejednokrotnie od sposobu odczytania Boga przez starotestamentalnych autorów biblijnych.
Syn Maryi zdumiewał niespotykaną zażyłością ze Stwórcą, która pozwalała Mu zwracać się do Boga: Abba, Ojcze (zob. Mk 14,36; por. Rz 8,15; Gal 4,6). Tak bliska relacja z Bogiem nie była wcześniej praktykowana. Jezus nazywając Boga Abbą (Ojcem) ujawnił szczególną, duchową więź, jaka Go z Nim łączyła.
Jezus odczytał stan prawdy o umiłowaniu przez Boga całego stworzenia. Wyróżniając człowieka (poprzez tchnienie w jego ciało duszy zdolnej do miłości) zaprosił go do jedności z Aktem Działającym: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca (J 14,12). Ze strony Jezusa sposób przekazu Radosnej Nowiny (o umiłowaniu Boga i zaproszeniu człowieka do miłowania) był nie tylko werbalny, ale przede wszystkim ukazany własnym przykładem, postawą i czynami.


Pozdrawiam, Marta.

czwartek, 26 lipca 2012

Usłyszeć Boga



Bóg nie może być rozumiany przez chrześcijanina jako statyczny przedmiot wiary, ale jako Ktoś, kto wychodzi człowiekowi naprzeciw i zaprasza go do osobistego dialogu[1]. Jednakże dialog Boga z człowiekiem, to dialog transcendentnego, osobowego Ojca Niebieskiego (Aktu Miłującego) ze stworzeniem − osobą cielesno-duchową. W dialogu tym Bóg udziela się człowiekowi zgodnie ze swoją naturą w sposób tajemniczy, mistyczny.[2] W sensie dosłownym Bóg nie mówi w sposób czysto ludzki, werbalny, przemawiając np. z obłoku: A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3,17), we śnie (jak u św. Józefa) czy na jawie (jak u św. Pawła). Mowa Boga jest inna niż ludzka, ze względu na Jego boską naturę. Zapis „głosu” Boga w mowie ludzkiej jest więc rodzajem transformacji transcendentnej informacji. Pod względem teologicznym „usłyszenie” Boga oznacza odczytanie stanu Prawdy. Szerzej na ten temat wypowiada się w bardzo przystępny sposób np. świecki teolog – Paweł Porębski, publikujący wykłady teologiczno-filozoficzne we współczesnym nurcie filozoteistycznym: Prawda jest pewną «przestrzenią», w której zawarta jest wiedza o rzeczywistości realnej i boskiej. W niej znajduje się odpowiedź na postawione Bogu pytania. Odczytanie odpowiedzi zależy od wrażliwości, zdolności i umiejętności odbiorcy. Ten inny sposób rozmowy z Bogiem jest powodem niepewności, czy Prawda Boga, czyli Jego odpowiedź, została właściwie odczytana. Im człowiek ma większą wiarę, tym bardziej uwrażliwia się na głos Boga i łatwiej jest mu odczytać tę właściwą informację. (…) Trzeba zdać sobie sprawę, że nie można usłyszeć zmysłowo głosu Boga („cud” Boga mówiącego)[3], a jedynie można odczytać Prawdę, która jest dostępna. Bóg ją udostępnia każdemu, każdemu odpowiada.[4] Aby zrozumieć pojęcie stanu Prawdy można wyobrazić sobie wielką „księgę”, w której wszystko jest zapisane przez Stwórcę. Człowiek poprzez wiarę otwiera ją i odczytuje zamiary Boga.[5]
Poznawanie Boga jako Najwyższej Prawdy jest poznawaniem teoretycznym. Poznawanie Boga jako pełni życia oznacza poznawanie praktyczne, służące miłości.[6]
W stanie Prawdy najwyższej znajduje się teologiczne przesłanie, czyli miłosna, nadprzyrodzona mądrość, dająca człowiekowi duchowe światło na drodze do świętości i pełnego zjednoczenia z Bogiem w miłości. Tym samym źródłem mądrości w życiu wierzącego staje się miłość Boża.[7] Innymi słowy: trwanie w Prawdzie Aktu działającego jest trwaniem w miłości.
Bóg mówi do człowieka w jego historii[8], stąd np. modlitwa, chociaż ma miejsce w wewnętrznym sanktuarium człowieka, (…) [ogarnia] całe jego życie, jako nieprzerwany dialog z Bogiem[9].



[1] J. W. Gogola, Od objawienia do zjednoczenia. Wykład teologii modlitwy, Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 2005, s. 117.
[2] Tamże, s. 159.
[3] Narcystyczne koncentrowanie się na wrażeniach sensorycznych odcina człowieka od rzeczywistości Boskiej i poddaje go idolowi samego wrażenia. Takie użycie zmysłów należy uznać za sprzeczne z duchowością chrześcijańską. - S. Zarzycki, Zmysły [w:] Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielewski, Lublin – Kraków 2002, s. 953.
[4] P. Porębski – tekst z bloga internetowego: www.wiara-rozumna.blog.onet.pl – opublikowany dnia 15.04.2012.
[5] Tenże – tekst z bloga… – opublikowany dnia 14.06.2012.
[6] Por. J. W. Gogola, Od objawienia…, s. 164.
[7] Tamże, s. 126.
[8] Tamże, s. 117.
[9] Tamże, s. 115.

środa, 25 lipca 2012

Jezus lekceważony


Wyśmianie i pogarda okazywana człowiekowi to formy okrutnego poniżania. Również i Jezus tego doświadczył:

Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go (Mt 9,23−24).

Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział. Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali. Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał ubrać Go w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata (Łk 23,8−11).

Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!» Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli». Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani (Mk 15,2932).


Skoro Pana Jezusa spotykało takie lekceważenie i przejawy nienawiści, to cóż dopiero nas – ludzi pełnych słabości? Jezus powiedział więc: Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15,20); Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia (Mt 10,22). Dodawał jednak otuchy pragnącym Go naśladować: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. (Mt 10,28); Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5,11−12); Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16,33).



Pozdrawiam, Marta.