Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 stycznia 2015

Życie na wzór Chrystusa

To nie miłość wyzwala, lecz Prawda. Życie w Prawdzie, to nie znajomość teorii ewangelicznej, ale życie na co dzień Ewangelią. Celem Ewangelii nie jest poznanie faktów, ale żywa wiara. Życie wiarą jest więc życiem Ewangelią. Jezus Chrystus jako pierwszy żył Ewangelią zanim została spisana na kartach Nowego Testamentu. Syn Człowieczy wyróżniał się wiarą dzięki szczególnej zażyłości z Bogiem-Ojcem. Nikomu wcześniej nie udało się zbudować tak silnej relacji ze Stwórcą. Życie wiarą jest życiem Ewangelią. Stąd to, co najważniejsze (wiara Chrystusowa) jest niewidoczne dla oczu. Jezus jest wzorem wiary, ponieważ do końca umiłował i w Nim miłość osiągnęła swą pełnię doskonałości. Żaden tytuł w odniesieniu do Syna Maryi nie może tego opisać, choćby był to tytuł "Mesjasz" bądź "Zbawiciel". Pełnia miłości jest nie do opisania ludzkimi słowami. 
Syn Człowieczy dał przykład jak żyć, by być szczęśliwym pomimo życiowych doświadczeń, cierpień i przeciwności losu. Syn Maryi pokazał także jak odnosić się do innych, zwłaszcza dokuczających, obmawiających, utrudniających nam życie. Wbrew judaistycznym obyczajom, lecz zgodnie z przykazaniem miłości, Jezus ukazał coś zupełnie nowatorskiego na światową skalę - ukazał jak kochać nieprzyjaciół, rezygnując ze stosowania odwetu. Dał dowód, że można bronić się przed nimi. Kochać krzywdzicieli to bronić się przed nimi, by nie stali się jeszcze większymi krzywdzicielami i by mieli szansę (...) [nawrócenia]. (...) Jezus komunikuje miłość w sposób mądry, czyli zróżnicowany, bo dostosowany do postawy danego człowieka. To właśnie dlatego ludzi szlachetnych wspierał, błądzących upominał, a przed krzywdzicielami się bronił. Obrona przed krzywdzicielami jest ważnym przejawem miłości, gdyż wtedy nie tworzę nieprzyjacielowi komfortu błądzenia i nie pozwalam, by miał jeszcze więcej ofiar na sumieniu. (ks. Marek Dziewiecki, Psycholog w konfesjonale, Wyd. M, s. 80-81.). Życie Ewangelią, to naśladowanie Chrystusa w wierze i postawie miłości. Dopiero takie życie jest Prawdą, która wyzwala.      

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Sztuka umiłowania pomimo cierpienia

Co jest sztuką? Jezus powiedział, że sztuką jest stanąć wbrew wszystkiemu, by miłować: "Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Łk 9,23). Bycie chrześcijaninem było i jest dziś sztuką, bowiem wciąż stawia wymagania. Wymaga przyjęcia siebie samego, umiłowania siebie samego, umiłowania drugiego człowieka i dźwigania codziennych doświadczeń: wiary, spotkań z innymi, wydarzeń. To jest droga. Często droga usłana najróżniejszymi emocjami. Droga wspaniała, ponieważ ze względu na wolność pozwala na dokonywanie samodzielnych wyborów. Wybory mogą być rozumne, ambitne, pełne pasji, albo odwrotnie - bezmyślne. Kiedy wybory stają się stawianiem sobie kolejnych dobrych wyzwań, mogą przyczynić się do budowania Królestwa Bożego na ziemi, o czym mówił Nauczyciel z Nazaretu. Nie trzeba mieć na to żadnych certyfikatów, ani dyplomów. Nie trzeba pochodzić ze szlachetnego rodu. Droga miłości jest drogą dla każdego, kto tego pragnie. Droga do spełnienia jest wspaniała. Ale nie ma na tej drodze róż bez kolców. Zawsze towarzyszy jej jakiś cień, jakaś dola, jakieś cierpienie. Jezus w zacytowanym na początku mojej refleksji zdaniu pokazał, że na ludzkiej drodze życia można doświadczać Boga. Nie tylko w szczęściu, radości i pomyślności, ale również, o ile nie bardziej (!), w chorobie, trudnościach, próbach, cierpieniu. "Nie jest [bowiem] wielką sztuką jednoczyć się z Bogiem w szczęściu" (ks. J. Tischer). Chrystus był mistrzem człowieczeństwa poprzez pełne umiłowanie drugiego człowieka. Jezus był mistrzem człowieczeństwa poprzez mężne znoszenie cierpienia. Na Jego przykładzie widać, że cierpienie nie jest celem samym w sobie, ale elementem drogi oddania. "Energia" cierpienia może być zamieniona na "energię" miłości. W sercu następuje jej "przemiana". W sercu otwartym na krzyż i miłość. Akcent pada jednak nie na ból, ale właśnie na miłość. Ona jakby pokonuje zło cierpienia.
Kiedy Bóg rodzi człowieka dla nieba sądzę, że myśli o nim z ogromną nadzieją i pragnie dla niego największego szczęścia, widzi w nim swego dziedzica - umiłowane dziecko, które nieustannie otacza Opatrznością i które zaprasza do wspólnego doświadczania miłości.
Kiedy ziemia przeminie, a z nią wszelkie cierpienie i śmierć, mam wrażenie, że duchowa łza nie zniknie. Będzie wyrazem wzruszenia z powodu dynamiki oglądania Boga "twarzą w twarz".

niedziela, 18 stycznia 2015

Wojna i przemoc w religiach świata - cz.3.



W ostatniej, podsumowującej części spotkałam następujące, bardzo ciekawe myśli, które również cytuję, by zachęcić drogich Czytelników do wspólnej refleksji:
Zamachy terrorystyczne na World Trade Center w Nowym Jorku oraz na Pentagon w Waszyngtonie ukazały światu globalne zagrożenie: terroryzm motywowany religią.[1]
Religia może przynosić błogosławione owoce, lecz może się też stać źródłem fanatyzmu i zguby, w każdym razie nie jest kluczem od osiągnięcia pokoju na świecie ani podstawą etosu światowego.[2]
Teologicznie rzecz biorąc, każdej religii grozi demoniczne wypaczenie istoty Boga lub świętości. Akty terroru nią inspirowane ukazują, jakiego zuchwalstwa i jakich zbrodni może dopuścić się człowiek, który mówi i działa w imieniu Boga. Społeczność wierzących wystawiana jest również na pokusę demonizowania innych religii zamiast przyjęcia wobec nich postawy dialogu i tolerancji.[3]
Fanaticus – człowiek namiętnie przejęty wszystkim, co boskie, fanari – „szaleć”.[4]
Absolutność Boga lub boskości przenosi się na pisemne świadectwa objawienia. Absolutnej naturze Boga odpowiada absolutny tekst. Wydaje się, że jest to sedno każdego fundamentalizmu.[5]
(…) ścisłe znaczenie łacińskiego słowa tolerantia [to] znoszenie, które jest jednocześnie ścierpieniem. Tego rodzaju ścierpienie jest właśnie naśladowaniem Chrystusa, którego prawda zwycięża dzięki cierpieniu, a nie przemocy.[6] 
Fakt, że jeden i ten sam Bóg kryje się za różnymi formami boskości lub jej objawieniami, doświadczanymi w różnych religiach, z których wywodzą się sprzeczne roszczenia należy – z chrześcijańskiego punktu wiedzenia – uznać za cechę Boga, którą jest ukrycie.[7]


[1] Urlich H. J. Körtner, Religia i przemoc. O życiowej użyteczności religii w jej ambiwalencji [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 107.
[2] Tamże, s. 109.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 112.
[5] Tamże, s. 114.
[6] Tamże, s. 132.
[7] Tamże, s. 133−134.

sobota, 17 stycznia 2015

Wojna i przemoc w religiach świata - cz.2.



O rozdziale dotyczącym islamu przeczytałam:
(…) dobrobyt materialny, pełne rozkoszy przyjemności, przesyt seksualnością prowadzą do popadania w bagno nerwowych i psychicznych chorób, (…) niosą z sobą zboczenia seksualne, ciągłe poczucie strachu, duchowe zagubienie, szerzącą się przestępczość i utratę ludzkiej godności.[1]
Dżihad jest (…) zdecydowanie przede wszystkim walką ze złem i działaniem na rzecz dobra w życiu jednostek i społeczeństwa.[2]
Dalej zagadnienie przemocy opisane było w hinduizmie:
Według obietnicy, śmierć poniesiona w walce, w „sprawiedliwej wojnie”, w dharmayuddha, pozwala pójść prosto do nieba.[3]
Wojownik kieruje przemoc przeciwko innym ludziom, asceta zaś przeciwko sobie.[4]
(…) podstawowy motyw ascezy [w hinduizmie]: cierpienie dla osiągnięcia szczęścia.[5]
Niestosowanie przemocy jest najważniejszą zasadą religijną, niestosowanie przemocy jest największą ascezą.[6]
Pierwszym i najważniejszym obowiązkiem uprawiającego jogę, a więc sadhu – hinduistycznego ascety i człowieka świątobliwego, jest unikanie zranienia bądź obrażenia w myślach, słowach lub w czynach jakiejkolwiek istoty żyjącej, człowieka czy zwierzęcia.[7]
Ideały Mahatmy Gandhiego, to: niestosowanie przemocy (ahisna), życie w prawdzie (satja), nieposiadanie majątku (aparigraha), asceza, opanowanie ciała przez ducha (brahmaczarja) oraz różne posty związane z określonymi celami (post pokutny, głodówka). [One to] mają swoje korzenie w hinduskiej jodze, ale też w  dżinizmie i w buddyzmie.[8]
Hindus staje się fundamentalistą, gdy chce siłą narzucić swoje przekonania religijne innym, choćby to były jego własne dzieci.[9]
W rozdziale dotyczącym buddyzmu spotkałam m.in. takie fragmenty:
Świeccy powinni praktykować całkowitą abstynencję seksualną jedynie w określone święta.[10]
(…) jest wyraźnie zabronione zabijanie nawet tak małych zwierząt jak mrówki.[11] 
(…) przemoc spontaniczna, w afekcie lub w sytuacji bez wyjścia, nie odpowiada ideałowi, lecz ma inną wagę niż przemoc zaplanowana, będąca wynikiem przyzwyczajenia.[12]


[1] Sayed Quath, Dieser Glaube, der Islam, b.r., s. 44 [za:] Adel Theodor Khoury, Wojna i przemoc w islamie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 64.
[2] Adel Theodor Khoury, Wojna i przemoc w islamie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 69.
[3] Konrad Meisig, Wojna i przemoc w hinduizmie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 74.
[4] Tamże, s. 75.
[5] Tamże, s. 78.
[6] Drugi rozdział Gity [za:], Konrad Meisig, Wojna i przemoc w hinduizmie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 80−81.
[7] Konrad Meisig, Wojna i przemoc w hinduizmie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 81.
[8] Tamże, s. 82−83.
[9] Tamże, s. 87.
[10] Lambert Schmithausen, Problem przemocy w buddyzmie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 95.
[11] Tamże.
[12] Tamże, s. 96.

piątek, 16 stycznia 2015

Wojna i przemoc w religiach świata - cz.1.



Książka pt. Wojna i przemoc w religiach świata. Fakty i przyczyny to zestaw kilku spojrzeń na pięć głównych religii świata, pod kątem czynnika agresji i przemocy pojawiających się na tle religijnym. Poszczególne referaty prezentują współcześni myśliciele, a wśród nich: Hans−Peter Müller (opisujący zagadnienie w starożytnym Izraelu), Thomas Hoppe (w chrześcijaństwie), Adel Theodor Khoury (w islamie), Konrad Meisig (w hinduizmie), Lambert Schmithausen (w buddyzmie). Książkę poprzedza wstęp autorstwa Ekkeharda Grundmanna, a zamyka podsumowanie nakreślone przez Ulricha H. J. Körtnera.
Uważam, że jest to książka bardzo dobra, ponieważ w krótki, przystępny, jasny i mądry sposób naświetla poruszany temat przemocy jako akt zła i nadużycia, które niestety często ma podłoże religijne. Jednocześnie lektura wskazuje na potrzebę szukania rozwiązań opisywanych problemów, potrzebę dialogu i przeciwdziałania złu we współczesnym świecie. Już sama książka, w pewnym sensie, pomaga, przybliżając kulisy i motywy agresji oraz sposób myślenia w poszczególnych wierzeniach (ich właściwe i błędne drogi). Autorzy publikacji próbują odpowiedzieć na pytania o przyczyny wojen i przemocy w świecie, które są spowodowane wypaczonym sposobem pojmowania danej wiary. Czynią to z perspektywy doktryn, poprzez analizę historyczną oraz spojrzenie ogólnokulturowe pięciu religii. Jednocześnie zadają pytania: Czy może istnieć międzyreligijny dialog bez zawłaszczania sobie prawa do prawdy? Czy można żyć bez wojen i przemocy religijnej, czy też jest to wpisane w kanon poszczególnych wyznań? Gdzie tkwią błędy w interpretacji treści wiary, która prowadzi do wszelkich przejawów agresji, fanatyzmu i fundamentalizmu religijnego? Czy jakakolwiek doktryna religijna może powstrzymać falę agresji i przemocy, czy też zło jest wpisane w naturę człowieka?
Przechodząc przez poszczególne stronice książki napotkałam wiele ciekawych fragmentów, które przykuły moją uwagę i skłoniły do refleksji. Poniżej zamieszczam kilkanaście z nich:   
Chrystus był i jest dla wszystkich.[1]
Wysoce kulturalne były słowa wypowiedziane przez papieża Jana Pawła II na spotkaniu duchownych wszystkich religii świata w Asyżu w 1986 r.: Nie możemy modlić się razem. Ale przyszliśmy tu razem, aby się modlić.[2]
Niezwykle uderzającą analizę obrazu Boga w starożytnym Izraelu przedstawił Hans−Peter Müller, który stwierdził, że na polu walki Jahwe staje się bogiem wojny. „Jahwe jest mocarzem wojny.” (…) Nazwanie Boga Jahwe Sabaot – „Bogiem Zastępów” – odnosi się pierwotnie do oddziałów militarnych, które ciągnęły za Jahwe na wojnę.[3] Dodał jednocześnie, że powody świętych wojen [w starożytnym Izraelu] nie mają charakteru religijnego; nie są to wojny o wiarę i nie mają celów misyjnych. Znacznie bardziej chodzi o przeżycie w starciu z sąsiednimi grupami zasiedlającymi ciasny kraj ze słabo urodzajną glebą.[4]
Cytaty z rozdziału o chrześcijaństwie:
(…) Jak twierdzą prawie wszyscy autorzy wczesnochrześcijańscy, przez chrzest człowiek wstępuje do armii Chrystusa i od tej chwili przyjmuje na siebie zadanie służby pokojowi poprzez rezygnację z przemocy i modlitwę.[5]
Gdyby użycie siły ostatecznie łączyło się z jeszcze większym złem niż rezygnacja z niej, wtedy rozwiązań siłowych należy zaniechać.[6] 
(…) właśnie tam, gdzie coraz mniej przekonujące są koncepcje teoretyczne w odniesieniu do kary, pojawia się problem nadmiaru przemocy, w wyniku czego słusznie z założenia prowadzona wojna, niemal w jednej chwili, może zboczyć z właściwych torów.[7]
Jeśli chodzi o cywilów Hans−Peter Müller twierdzi, że każdy bezpośredni atak przeciwko nim byłby aktem terroru i mógłby być nazwany przestępstwem wojennym. (…) [Natomiast] tam, gdzie znajdują się osoby niezdolne już do walki, czyli ranni i jeńcy, każdy dalszy akt przemocy jest poważnym złamaniem prawnych i etycznych ograniczeń. (…) Nieproporcjonalne użycie siły jest zawsze zakazane bez względu na to, przeciwko komu jest skierowane.[8] 
(…) Wojnę wykorzystuje się często jako możliwość bezkarnego dania upustu «żądzy czynienia zła».[9]




[1] Ekkehard Grundmann, Wprowadzenie [w:] Wojna i przemoc w religiach świata. Fakty i przyczyny, Wybór i oprac. A. T. Khoury, E. Grundmann, H.-P. Müller, przekł. z j. niem. R. Zajączkowski, Wyd. Jedność, Kielce 2006, s. 7.

[2] Jan Paweł II [za:] j.w., s. 8.

[3] Hans−Peter Müller, Wojna i pokój w starożytnym Izraelu [w:] j.w., s. 19.

[4] Tamże, s. 20.

[5] Thomas Hoppe, Wojna i przemoc w historii chrześcijaństwa [w:] j.w., s. 29.

[6] Tamże, s. 34.

[7] Tamże, s. 36.

[8] Tamże, s. 37.


[9] Sprawiedliwy pokój. List społeczny Episkopatu Niemiec na temat pokoju, przeł. W. Lipscher, E. Dziekońska, Warszawa 2002,  p. 151, s. 99 [za:] Thomas Hoppe, Wojna i przemoc w historii chrześcijaństwa [w:] Wojna i przemoc w religiach świata…, s. 41.