W genealogii Jezusa, umieszczonej przez
ewangelistę Mateusza, zostały wymienione imiona 4 kobiet (oprócz Maryi): Tamar,
Rachab, Rut i Betszeby. Można zadać pytanie: jakie to były kobiety i co mają
one wspólnego z Matką Jezusa? Po pierwsze
ich związki z partnerami życiowymi są w pewnym sensie nieregularne i choć przez innych postrzegane mogą być
jako gorszące, są naznaczone Bożym błogosławieństwem. Po drugie zaś, każda z
tych kobiet z własnej woli okazała inicjatywę realizacji Bożego planu i dlatego
przez potomnych wspominana była jako narzędzie Bożej opatrzności. Tamar
przejęła inicjatywę w jej poniekąd gorszącym związku z Judą. Rachab była niekiedy
uważana na nierządnicę, ale to z jej inicjatywy stało się możliwe wejście
Izraela do Ziemi Obiecanej. Również związek Moabitki Rut z Boazem miał posmak
zgorszenia, niemniej jednaka bez inicjatywy Rut dynastia Dawidowa mogła w ogóle
nie zaistnieć. Salomon mógł zasiąść na tronie dzięki interwencji żony Uriasza,
którą wcześniej w podstępny sposób związał ze sobą Dawid. Bóg w historii
zbawienia posłużył się tymi kobietami do realizacji swoich planów, pomimo
zgorszenia, jakie stanowiły lub mogły stanowić ich związki z mężczyznami. W tym
świetle każe Mateusz spojrzeć swym adresatom na Maryję, której brzemienny stan,
zanim jeszcze zamieszkała z Józefem, również mógł być postrzegany jako
gorszący, choćby przez samego Józefa.[1]
Kto
więc ma za sobą nie najlepszą przeszłość, może w tym momencie wyciągnąć dla
siebie wniosek, że i w tym wypadku, Bóg ma swoje plany. Mało tego: te plany
mogą być wielkie, decydujące, niezwykle istotne. Skoro zatem tak jest, czy
warto zatrzymywać się na dłużej na własnych upadkach? Pamięć o nich może być
przydatna, by nie popełnić drugi raz tego samego błędu. Bezsensowne wydaje się
jednak „wieczne” rozdrapywanie win czy samobiczowanie. Dodatkową sprawą jest też
nie tylko nie patrzenie wstecz, ale i nie powtarzanie grzechów. Jezus przestrzegał o tym
w słowach: Ktokolwiek przykłada rękę do
pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego (Łk 9,62). Błędy życia powinny raczej umacniać,
niż łamać. Płacz winien być raczej oczyszczającym (jako żal
doskonały), niż zatapiającym kogoś, kto poddaje się własnej depresji z powodu ludzkiej słabości.
Skoro zatem nie można zmienić przeszłości i skoro popełnianie błędów jest
niemal nieuniknione, ważny staje się dynamizm chrześcijański i postawa stałego powstawania
z upadków, o czym mówił Syn Człowieczy w słowach: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie
swój krzyż i niech Mnie naśladuje (Łk 9,23).
[1] M. Rosik, Ziemia słowa. Biblijny przewodnik po Ziemi
Świętej. Izrael – Jordania – Synaj, Wyd. TUM, Wrocław 2013, s. 153.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz