Za każdym razem wybieram najlepsze, najdroższe,
najmodniejsze, na topie. Przecież tylko to, co teraz się liczy, tylko raz się
żyje. Potem mogę żałować, że nie spróbowałam. Czemu więc mam odmawiać sobie przyjemności?
Płacę więc żądam. Płacę więc wymagam. Płacę więc nie czekam na swoją kolejkę.
Biorę, co moje. To mi się należy. Zbyt
długo czekałam, by tego nie dostać. Zbyt wiele się nacierpiałam, by nadal być
poniżana. Mam jeszcze siłę, by walczyć o swoje. Czemu tak patrzysz, Fred?
Przecież zawsze mówiłeś, że trzeba mówić prawdę, więc mówię to, co czuję.
Zawsze byłeś marzycielem. A ja myślałam, że po ślubie trochę zejdziesz na ziemię.
Czemu jesteś wciąż taki nieobecny? Ja cierpię. Czy ty tego nie widzisz? Próbuję
zapomnieć. Piję, tak, ale mam nad tym kontrolę. Zapominam o bólu. To chwila
ukojenia, albo raczej zapomnienia.
Fred, jak będziesz nadal milczał, to
przestanę się odzywać. Nie… Nie przestanę.
Co to za dom?! Wszyscy milczą. Nie ma z
kim pogadać. Czemu ja zawsze muszę liczyć tylko na komputer? A potem wydaję na
lekarstwa, bo oczy mnie bolą, bo kręgosłup spać nie daje, bo mięśnie znów się
zastały…
Co? Czemu tak patrzysz? Nie podoba ci
się moja sukienka? Wczoraj kupiłam. Najnowsza kolekcja od Versace. Ile
kosztowała? To moja słodka tajemnica. Nieważne. Przecież pracuję i zarabiam!
Nie patrz tak na mnie.
Chcesz czekoladkę? Nie? A ja owszem. Mam
kiepski humor, więc muszę sobie go poprawić. Wieczorem wychodzę na fitness. Nie
martw się. Spalę kalorie.
Jeszcze nie przeczytałeś tej gazety?
Ciągle coś tam odnajdujesz. Czemu ze mną nie porozmawiasz? Przecież znam się na
wielu sprawach. No, dobrze. Ty też się znasz.
A co z tą kanapą, którą poplamił nasz
kotek? Czemu ja o wszystkim muszę myśleć?! Wszystko na mojej biednej głowie. A
potem się dziwisz, że mam migrenę. Nie, nie zaprzeczaj. Ja wiem, że ty mi
współczujesz. Tylko czemu nic nie mówisz?
Kiedyś było tak cudownie. Miałam takie
wspaniałe marzenia, plany. A teraz… Teraz tylko „podaj”, „posprzątaj”, „pozamiataj”.
Nic tylko praca, praca i praca. Nie chcę tak dłużej, Fred!
O, zobacz! Zaczęło padać…
Niebo mnie rozumie. Idę na spacer! Nie bój się. Wezmę parasolkę. To mały
deszczyk.
[Autorka zaznacza, że wszelkie treści tego monologu są fikcyjne, a jakiekolwiek zbieżności z osobami trzecimi są przypadkowe. Powyższy monolog jest literacką formą przekazu pewnych myśli pod refleksję Czytelników.
Marta Edyta]
[Autorka zaznacza, że wszelkie treści tego monologu są fikcyjne, a jakiekolwiek zbieżności z osobami trzecimi są przypadkowe. Powyższy monolog jest literacką formą przekazu pewnych myśli pod refleksję Czytelników.
Marta Edyta]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz