Chrystus
uczy nas, że najwspanialszym wypełnieniem wolności
jest miłość,
która urzeczywistnia się w oddaniu i służbie.
bł. Jan Paweł II, Redemtor Hominis 28
Wolność Jezusa polegała na tym, że odważył się pójść
drogą, którą rozeznał w swoim duchowym sercu. Poszukując Dobra Najwyższego jako
„głosu” Boga w swojej duszy, chciał trwać w prawdzie. Czynił wszystko, by być w
zgodzie ze swoim sercem, w zgodzie z sobą.
Wybór dokonany przez Jezusa – jako życie w jedności z
Ojcem – potwierdzał każdego dnia poprzez miłowanie modlitwą, werbalne nauczanie
z mocą, dobre czyny i Boże znaki.
Serce Jezusa było nieustannie otwarte na Ojca i
wrażliwe na drugiego człowieka. Ta dwutorowa wrażliwość spowodowała, że po ok.
30 latach życia w „ukryciu” w Nazarecie, zdecydował się na publiczną
działalność wśród ludu. Przełom był spowodowany głębokimi przemyśleniami i
dojrzewaniem Syna Maryi.
Jezus do końca we wszystkim liczył się z wolą Ojca.
Podążał za tą wolą. Wola Ojca, z którą scalał swoją wolę, wymagała od Jezusa
zaangażowania i przekraczania samego siebie. Wymagała czujności, elastyczności
oraz nieustannego, duchowego wyczulenia na transcendentny Akt Działający.
Skutkowała zaś nieprzerwanym miłowaniem ludzi i prawdy. U Jezusa nie było dnia
bez miłości. Miłość była jak światło, w którym trwał w jedności z Ojcem. Jezus
był niejako „unoszony” miłością we wszystkim, co mówił i czynił. W miłości
znajdował wolę Ojca i duchowy pokarm. W obranej drodze nie zatrzymywały Jezusa
„policzki” i „kłody”, jakich doświadczał podczas sporów słownych,
podchwytliwych pytań czy oskarżeń. Codzienne trudności i konfrontacje z
adwersarzami stawały się dla Jezusa materiałem do kolejnych refleksji i tematów
nauk.
Szczytem doskonałości było dla Jezusa pełne oddanie i
służba bliźnim – czynione z serca i bez poklasku. Podążał więc drogą, która w
pełny sposób urzeczywistniała Jego marzenia. Miłość Jezusa nie była romantyczna
ani „na pół gwizdka”. Miłość Jezusa była heroicznym oddaniem drugiemu
człowiekowi (aż po Krzyż), przez co osiągnął najwyższy i najgłębszy stopień
spełnienia i zjednoczenia z Ojcem. Jego życie i śmierć, jako znak pełnego
umiłowania, stały się zbawcze − o zasięgu wiecznym.
Witam
OdpowiedzUsuńWarto wyjaśnić, że przez stan Dobra najwyższego
należy rozumieć zapis woli Boga, która jest Dobrem najwyższym. Jezus właśnie z tego stanu odczytywał wolę i zamysły Boga.
Stan Dobra Najwyższego jest konstrukcją pomocniczą pozwalająca na rozumienie komunikacji (porozumienia) między Ojcem a Synem. Jezus nie rozmawiał z Bogiem tak jak to czynią ludzie między sobą. Boga można odczytywać, o ile ma się do tego prerogatywy, w tym wiarę i natchnienie. Podobnie odczytywali Boga hagiografowie Pisma świętego.
Każdy człowiek może sięgać po wiedzę Boga, o ile jest do tego uprawniony.
Pozdrawiam.
Dzień dobry, Panie Pawle.
UsuńZgadzam się z Panem i bardzo dziękuję za uzupełnienie tematu. Mam nadzieję, że to szersze wyjaśnienie określenia "Dobro Najwyższe" pomoże interlokutorom w odbiorze podjętego przeze mnie rozważania.
Pozdrawiam serdecznie,
Marta.