W sensie psychologiczno-etycznym
cierpienie jest jakby dłutem, przyczyniającym się do kształtowania osobowości
człowieka, zdobycia przez niego wewnętrznej dojrzałości, a tym samym głębszego
przeżywania człowieczeństwa.[1]
Człowieka kształtuje cierpienie, i to,
jak cierpi, z jaką mocą, jest zależne od niego samego, od jego usposobienia i
od warunków w jakich żyje.[2]
Dojrzałą postawą jest powiedzieć, że tam gdzie zaczyna się drugi człowiek
[relacja do niego], tam kończy się moje bezmyślne działanie i pojawia się odpowiedzialność za ból[3]. Cierpienie może stać się jedyną najlepszą drogą do zrozumienia drugiego
człowieka, bowiem rodzi współczucie, ludzką solidarność i zrozumienie[4].
Niedojrzałym jest wykorzystywanie
cierpienia do panowania nad innymi, do utrzymania
okrucieństwa jako metody dominacji nad jednostkami i grupami[5].
Poznanie cierpienia bywa wykorzystane w
złej relacji do drugiego człowieka. De facto umiejętność odczuwania bólu i stawiania sobie granicy w działaniu tak,
by samemu nie cierpieć, daje nam tym samym wiedzę, jak jednocześnie zadać ból i
cierpienie innemu oraz jak przejąć nad nim władzę, to jest jeden z czułych
punktów, odkryty przed „drugim” i który z łatwością może być wykorzystany, by
zrodzić zło.
Postulat
Alberta Schweitzera o etyce poszanowania życia, która stawia granice ludzkiej
myśli i działaniu oraz zmusza do zrozumienia, że każda istota cierpi i na ile
zadajemy jej ból, na tyle każdy z nas jest za to odpowiedzialny – wydaje się
być słuszny. Tego powinien nauczyć się każdy współczesny człowiek: nie ucieczki
od cierpienia ani szukania jego przyczyn gdzieś na zewnątrz (np. w ustroju czy
w innym człowieku), tylko w umiejętności zrozumienia jego sensu i poszanowania
każdej istoty, która przecież zasługuje na szacunek już dlatego, że żyje i może
cierpieć.[6]
Ból może wyznaczyć granice naszej
wytrzymałości i zdolności jego znoszenia. Granice te są indywidualne. Każdy inaczej rozumie cierpienie i granice
te należy ustalać dla każdego z osobna.[7]
W cierpieniu jest największa samotność, jej szczyt, stąd
cierpienie zwalcza się nieraz za wszelką cenę. Współczesny człowiek [często] nie jest wychowany do wysiłku, do
panowania nad sobą. Niezaprawiony w życiowych bojach, nie umie radzić sobie z
bólem, boi się cierpienia, nie jest oswojony [np.] z rzeczywistością śmierci.
Wychowany na sztucznie wykreowanych wzorcach męskości i kobiecości nie
akceptuje siebie. Czasami pragnie zmienić się za wszelką cenę, chce przekroczyć
granice swoich ludzkich możliwości. Uczynić swoje życie przyjemniejszym,
doskonalszym, sprostać stawianym wymaganiom… Z pomocą przychodzi olbrzymia
wiedza o biologii człowieka, o funkcjonowaniu jego ciała. Farmakologia,
chirurgia plastyczna, neurologia, psychiatria, biotechnologia, genetyka są już
na tyle rozwinięte, że mogą zaproponować nową usługę – szybkie osiągnięcie
oczekiwanych przez klienta zmian osobowości: uwolnienie się od bólu,
cierpienia, lęku, smutku, odzyskanie radości życia i chęci działania, pozbycie
się uczucia nieakceptacji siebie i swojego ciała.[8]
[1] Tamże, s. 10−11.
[2] Amelia Piechocka, Cierpienie – moja i twoja granica…, s.
237−238.
[3] Tamże, s. 237.
[4] Tamże, s. 240 oraz A.
Gretkowski, Ból i cierpienie, Wyd.
Novum, Płock 2003, s. 59.
[5] J. Szczepański, Sprawy ludzkie…, s. 15.
[6] Amelia Piechocka, Cierpienie – moja i twoja granica…, s.
242.
[7] Tamże, s. 243.
[8] o. Ksawery Knotz, Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków
kochających Boga, Wyd. Św. Paweł, Częstochowa 2009, s. 163 oraz zob. Z.
Wojtasiński, Tabletki Pana Boga,
„Wprost” 41/2006 (1243).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz