Jakich pytań jest najwięcej? Wydaje się,
że pytań o prawdę: kim jest świat, kim jest Bóg, kim jest człowiek, czym jest
życie, czym jest śmierć, czym jest wieczność, czym jest wiara, czym jest miłość,
itd.? A jeśli zatrzymam się na tym ostatnim pytaniu i zadam je raz jeszcze, to
jaką odszukam dziś odpowiedź? Tak wiele jest prób odpowiedzi w ciągu wieków.
Jedną z wielu platform wyrażania miłości
jest środowisko rodziny – najmniejszej i podstawowej komórki społecznej. W tej
właśnie wspólnocie może dokonać się doświadczanie na co dzień tego, czym jest miłość,
bowiem w chrześcijańskim ujęciu w tym
środowisku pragnie się wspólnoty drogi do Boga i świętości, by była szansa
spotkania i obcowania z Dawcą Miłości. Ojciec Ksawery Knotz OFMCap w książce
pt. Seks, jakiego nie znacie. Dla
małżonków kochających Boga pisze: Bożym
zamiarem jest tak uświęcić małżonków, aby wzajemna miłość doprowadziła ich do
głębokiego, wprost mistycznego spotkania z Bogiem[1].
Oczywiście nie ma idealnych rodzin, choć wiele pragnie jeśli nie ideału, to
przynajmniej normalności i wzajemnej życzliwości. Droga do świętości małżonków to droga do zdobycia umiejętności
wzajemnego kochania się – odkrycia nowego sposobu miłości, której nie ma
powszechnie na świecie, która ma całkiem inną jakość, ale zawsze w
codzienności, w której małżonkowie żyją – kochają się, mieszkają, pracują…[2]
Dlatego też w małżeństwie jednym z wyrazów miłości jest jedność. Stąd mówi
się o współuczestnictwie, współprzeżywaniu, wzajemnej miłości, wspólnocie życia,
współżyciu. Warto dodać, że to ostatnie określenie, czyli współżycie małżonków nie jest przeciwne ich świętości, lecz wręcz
odwrotnie. Łaska Boża czyni bowiem wzajemny dar ciał znakiem świętej,
sakramentalnej miłości małżeńskiej. Istotą małżeńskiego zjednoczenia jest
obdarowywanie się sobą nawzajem.[3]
Chodzi tu o dobry dotyk, w tym i to szczytowe zespolenie, o którym autor
książki nie boi się napisać wprost, że to jest dobre w małżeństwie. Przyjemność płynąca z seksu nie jest tu ani
wstydliwie przemilczana, ani oceniana negatywnie.[4]
Podkreśla znaczenie dobrego dotyku, przez który jest szansa, by chwalić
Boga również w swojej cielesności (por. 1 Kor 6, 19−20). Ponadto o. K. Knotz podkreśla
ogromną wartość płynącą z owej wzajemności i relacji. Każde małżeństwo, które
się miłuje widzi w tym wielki, wyjątkowy dar, łaskę Bożą − widzialny znak
Boskiej, niewidzialnej obecności (czynnej Miłości)[5].
Miłość jest przeżywaniem i
doświadczaniem dobra, daru i służby. Nie ma w niej miejsca na letarg i
kwietyzm, choć są chwile zachwytu, euforii, uniesienia, upojenia czy nawet
ekstazy. Pozwala ich bowiem doświadczyć w szczególności refleksja o Bożej
wspaniałomyślności. Niestety o ten dar trzeba się troszczyć, jak o roślinkę,
która potrzebuje pielęgnacji i troski: Czynna
rola męża i żony w budowaniu ich relacji z Chrystusem i między sobą jest bardzo
ważna[6].
Codzienna praca nad kształtowaniem wzajemnej relacji miłości jest najgłębszą
modlitwą, której nie może zabraknąć w domu. Wzajemna troska o siebie, empatia,
słuchanie partnera, wszelaka pomoc, to wyraz wiary czynnej, która w postawie
chrześcijańskiej ma miejsce priorytetowe. Bez niej człowiek jest karykaturą
chrześcijanina. Praca nad wspólnotą życia małżeńskiego jest wpisana w powołanie
żony i męża, dlatego więc sakrament
małżeństwa nie realizuje się w samym tylko rycie, ale codziennej trosce i
pielęgnowaniu więzi małżeńskiej, nieustannym uczeniu się wspólnego życia i
polecaniu tych wszystkich spraw Panu Bogu[7].
Tym samym wierny w miłości do współmałżonka modli się całym sobą i okazuje
uwielbienie Bogu, bowiem w modlitwie
najważniejsza jest miłość do Boga, która wypływa z głębi serca.[8]
Tak osiąga szczyt swego powołania i spełnienia, które jednoczy go równocześnie
z poślubioną osobą i z Bogiem. Tak odczytuję to z chrześcijańskiego punktu
widzenia. A jak jest z punktu widzenia osób niewierzących? Wydaje się, że ludzie
niewierzący chwilowo zamykają się na interpretację swojej miłości jako daru od
Boga i zarazem znaku Jego miłości.[9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz