- Obiecujesz, że będziesz mnie zawsze kochał?
-
Przysięgam. Przysięgam na moją duszę. Oddam ci
całego siebie. Oddam ci wszystko co mam.
-
To znaczy co?
-
Oddam ci całe serce.
-
Ale ja mam swoje.
-
To przecież przenośnia.
-
Jak przenośnia, to po co mi ją chcesz dać?
-
Nie chcę ci dać przenośni, tylko tak mówię.
-
Jak to? Kłamiesz?
-
Nie kłamię. Serce chcę ci dać w przenośni.
-
Ale ja nie chcę ani serca, ani przenośni. Mam swoje
serce! Już ci mówiłam.
-
Dobrze, Basiu. To w takim razie z innej beczki…
-
Z jakiej znowu beczki? Skąd ta beczka?
-
Beczka? Z nikąd.
-
Jak to beczka „z nikąd”? Z nicości? Niemożliwe.
-
Ależ, Basiu, tak się po prostu mówi.
-
Nie mówi się, że beczka jest z nicości.
-
… Masz rację.
-
To czemu tak powiedziałeś?
-
By zacząć coś nowego.
-
Co nowego?
-
Nowy wątek.
-
Jaki wątek?
-
O tym co ci dam.
-
W porządku. To jak ta sprawa wygląda?
-
Zapiszę ci to wszystko, by nie było niedomówień.
-
Dobrze. Już wyciągam kartkę i długopis. Proszę.
Podaje mu kartkę i długopis:
-
Ja, Kacper
Wielogórski, kochający Basię, obiecuję dać jej wszystko, co mam, z pełną
miłością.
-
I tak będziesz się ze mną kłócił. Zobaczysz. Na pewno.
-
Być może, ale dobra kłótnia zbliża małżonków.
Dzień dobry Pani Marto w drugi dzionek wiosenny , ciesze sie ze znalazła Pani czas na pisanie swego bloga .
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie przykro za mój nietakt i kac moralny mnie trawi nadal .
Zycze Pani wszystkiego dobrego z serca
Pozdrawiam Pani wielbicieli .
Martin
Że też kobiety tak pięknie wszystko przeinaczają. Kto tutaj usiłuje się skłócić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zbyszek