W filmie „Karate Kid IV” mistrz karate pan Miyagi dawał
swej uczennicy Julie różne wskazówki, m.in. tę: Nie ufaj duchowemu przywódcy, który nie umie tańczyć. Przykładem
władcy, który nie wstydził się tańczyć, jest król Dawid, który radował się
całym sobą na cześć Pana przed Jego Arką Przymierza: Dawid, jak i cały dom Izraela tańczyli przed Panem z całej siły przy
dźwiękach pieśni i gry na cytrach, harfach, bębnach, grzechotkach i cymbałach
(2 Sm 6,5). Św. Franciszek Salezy miał powiedzieć słynną sentencję, często
powtarzaną w Kościele dla dodania odwagi w użyciu głosu wokalnego w świątyni: Kto śpiewa, ten dwa razy się modli.
Zachęta obejmuje wszystkich wiernych do aktywnego uczestnictwa w śpiewie liturgicznym,
na chwałę Boga. Już znany aktor Jerzy Stuhr bez pardonu zaintonował z dystansem
dla samego siebie melodię ze słowami: Śpiewać
każdy może czasem lepiej lub czasem gorzej, ale nie o to chodzi jak co komu
wychodzi. Jeden bowiem czyni to poprawnie, drugi trochę słabiej. W modlitwie
nie chodzi bowiem o intonację, tembr czy barwę głosu. Istotna jest wewnętrzna muzyka duszy i serca. Tam niejako stroi
się struny głosu modlącego się, które dzięki swej szczerości (= czystości) stają
się autentyczną relacją („miłą” dla Boga). Moim zdaniem bolesny fałsz w muzyce
liturgicznej jest przede wszystkim wtedy, gdy ktoś zapomni o aktywności serca w
modlitwie, gdy omija w melodii duszy swego Pana.
Ponadto jest jeszcze jedna paradoksalna rzecz: przed
Bogiem można milczeć, mówić czy też śpiewać (i w ten sposób modlić się) nawet…
bez głosu, bez słów i bez instrumentów − w duszy. Tam bowiem znajduje się sanktuarium,
w którym mieszka Bóg − Adresat muzyki ludzkiego serca. Modlitwa serca Boga i
serca człowieka w ich obopólnym dialogu kontemplacji jest najgłębszym misterium
(pasją). Na ów koncert dwóch serc wstęp ma każda dusza, która otwiera się na muzykę
Bożej transcendencji.
Osobną kwestią jest, jaka winna być właściwa oprawa
muzyczna spotkań modlitewnych czy też Eucharystii. Jaki powinna mieć charakter
i nastrój: czy stonowany i wyważony, czy też entuzjastyczny i pełen euforii. A
może jedno i drugie w zależności od okoliczności? Moim zdaniem muzyka na chwałę
Boga i na Jego cześć zawsze winna być obecna w Kościele jako forma uwielbienia i
oddania czci Stwórcy, który nam ją ofiarował i zaprosił do bycia jej
współtwórcami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz