Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 maja 2012

Trwanie w Bogu



Św. Paweł zachęcał: nieustannie się módlcie (1 Tes 5,17). Jeśli pomyślimy o modlitwie jako o trwaniu w Bogu, można powiedzieć, że w każdym czasie modlitwa jest możliwa. Modlitwa, mimo wielorakich form, jest bowiem tożsama z miłowaniem. Tym, co uzdalnia człowieka do modlitwy jest dusza. Modlitwa jest instrumentarium miłosnej relacji duszy ludzkiej z Bogiem. Dusza czyni człowieka bytem niemal doskonałym, zdolnym do miłości[1]. Postęp duszy nie na tym polega, aby dużo rozmyślała, jeno na tym, by dużo miłowała[2]. Celem modlitwy jest coraz głębsze i pełniejsze zjednoczenie z Bogiem. Modlitwa jako miłowanie uobecnia i dynamizuje relację człowieka ze Stwórcą.
Na drodze do zjednoczenia z Bogiem bardzo ważny staje się więc miłosny dialog (w tym: rozeznawanie i pełnienie woli Bożej, poszukiwanie Prawdy). Modlić się można nawet w czasie roztargnienia – jeśli serce tego chce[3]. Człowiek, dla którego Bóg jest najważniejszy, potrafi o Nim myśleć wszędzie i zawsze[4]. Tym samym całe życie człowieka wierzącego i miłującego może stać się misterium modlitwy – życiem w dialogu z Bogiem. Duchowy dialog z Bogiem polega na odnajdywaniu w sercu Prawdy i doświadczaniu miłości Ojca Niebieskiego. Najpiękniejszym dialogiem jest wzajemne poznawanie i miłowanie. Miłując upodabniamy się do Boga. Bóg więcej udziela się tej duszy, która więcej postąpiła w miłości, to znaczy bardziej złączyła swoją wolę z wolą Boga. Jeśli więc dusza całkowicie ma wolę uzgodnioną i upodobnioną do woli Boga, wtedy całkowicie i nadprzyrodzenie jest zjednoczona i przeobrażona w Boga[5]. Upodabnianie nie polega jednak na byciu doskonałym jak Bóg, a na trwaniu w miłosnej komunii ze Stwórcą, mimo własnej niedoskonałości[6]. Dlatego ks. dr Marek Dziewiecki napisał: przy końcu życia Bóg nie będzie nas pytał o perfekcyjną doskonałość, lecz o miłość, do jakiej zdolni [byliśmy] (…) mimo naszej niedoskonałości[7].
Kiedy człowiek otwiera się na miłość, zaprasza Pana Boga do swego duchowego serca. Serce, które miłuje jest już nie tyle sercem człowieka (choć do niego przynależy), lecz sercem Boga miłującego, na którego ono się otwiera. O takim stanie duszy św. Paweł Apostoł powiedział: Teraz już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus (Ga 2,20). Jeśli człowiek miłuje, staje się „obrazem” Chrystusa i Bożym „mieszkaniem”. Miłując jednoczymy się z Bogiem doświadczając przedsionków nieba na ziemi.



[1] P. Porębski, Listy Pawła Apostoła w wierze rozumnej świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2010, s. 79.
[2] Św. Teresa z Avila, Księga fundacji.
[3] J. W. Gogola, Od objawienia do zjednoczenia, Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 2005, s. 240.
[4] Tamże, s. 243.
[5] Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel.
[6] Człowieczeństwo, już ze swej definicji, implikuje niedoskonałość.
[7] M. Dziewiecki, Co czynię ze skarbem mego życia? Rachunek sumienia dla młodzieży, Częstochowa 2008, s. 13.


Pozdrawiam, Marta.

2 komentarze:

  1. Pozdrawiam
    często zdarzało i zdarza mi sie ze nie potrafię sie modlic , nie znajduje zadnych slow które bym chciał przekazać Bogu, choc tak wielu Mu zawdzięczam .
    Często mysle ze skoro nie potrafię sie modlic , znaleźć prostych slow , podziękowania , czy prośby ,jestem na straconej pozycji .
    To prawda wiele watpliwosci targa moim sercem , zarazem strach ze nie jestem godzien nawet prostej rozmowy z Bogiem.

    Przeraza mnie mysl ze mimo moich starań jestem gdzies w odstawce , jest to straszliwe uczucie , została mi tylko wiara w Boga , jeśli ja utracę to jaki jest sen dalszej egzystencji???

    Widocznie nie zasluzylem na dar wiary .
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Martinie, jest Pan wyjątkowym, wrażliwym człowiekiem, obarczonym różnymi doświadczeniami. Modlitwa może być i bez słów, jako swoiste trwanie w Bogu - w milczeniu z wiarą, że On miłuje człowieka i człowiek pragnie miłować na Jego wzór.
    Pozdrawiam serdecznie, Marta.

    OdpowiedzUsuń