Słabością Lutra była prześmiewcza
krytyka. Arystotelesa nazywał „zjełczałym
filozofem”, a metody jego i jego zwolenników „zjełczałymi prawami logików”.[1]
O Lutrze zaś wypowiadano się w ten, m.in., sposób: „zżarte trądem i obmierzłe
indywiduum”, „fałszywy paszkwilant i oszczerca”, „pies i suk…, zrodzony,
by gryźć i kłapać zębami ku niebu swym psim obliczem”[2]. W późniejszych latach nazywano Lutra: „Doktor Ostrożniś” lub „Pan Wygodnicki”[3]. Gwoli
wyjaśnienia warto dodać, że rzucanie
obelg było w tym czasie formą powszechnie stosowaną[4] (!).
Mimo więc „słusznego gniewu” wobec zła i nadużyć w Kościele, omawiany zakonnik
nie uniknął błędów i przekroczenia najważniejszego przykazania miłości (nie
tylko, jeśli chodzi o utarczki słowne). Często między adwersarzami dochodziło
bowiem do wyolbrzymiania różnic w poglądach, które inicjowały agresję i
uprzedzenia, oparte niejednokrotnie na wzajemnym lęku i ignorancji.[5]
Kiedy
Lutra ekskomunikowano (1521) bronił się merytorycznie twierdząc, że ekskomunika dotyczy stosunku między
jednostką a Kościołem, a nie bezpośrednio między jednostką a Bogiem; stanowisko
to wywołało oburzenie władz kościelnych, chociaż nie było jednoznacznie
heretyckie[6]. Podobnie logicznie podważał powszechną
zgodę na wierność tradycji, pisząc: Jeśli
[św.] Paweł ośmiela się wystąpić (…) przeciwko Prawu i obrzezaniu, które były
ustanowione przez samego Boga, czemuż nie ośmieliłby się wystąpić przeciw
plewom i śmieciom tradycji – ustanowionym przez ludzi?[7]
Wśród
wielu zagadnień, które poruszał w swych dziełach, szczególne miejsce zajmuje
nauka na temat nagrody i kary po śmierci. Warto dodać przy tej okazji, że Luter w ciągu całego życia zachowywał
absolutną wiarę w szatana jako obiektywnie istniejącą rzeczywistość, która go
często dręczyła, ale również i w to, co można by określić jako nawiedzania
pewnych miejsc przez złe duchy.[8]
Niestety brak wiedzy potęgował przypisywanie złym duchom kataklizmów bądź
nieszczęść. Nieznane budziło bowiem lęki i domysły. Liczba niewytłumaczalnych zjawisk była wówczas tak wielka, że niektórzy
ludzie znacznie łatwiej mogli przejąć się ową złowróżbną niż sakramentalną
stroną świata duchowego.[9] Dzisiaj, dzięki naukom przyrodniczym można
określić bezpośrednią, naturalną przyczynę każdego zjawiska fizycznego. W owych
czasach pojęcie przyczyny naturalnej po prostu nie istniało; lukę tę do pewnego
stopnia wypełniały mniej lub bardziej „pogańskie” duchy, diabły i anioły oraz
interwencje opatrzności.[10]
W średniowieczu złe duchy uważano bowiem za integralny element życia ludzkiego,
jako coś, co przerażało podobnie do psychicznych neuroz, psychoz, które do tej
pory istnieją. Reforma Lutra nie wpłynęła zatem na zmianę spostrzegania postaci
złego, jako bytu: nie usunęła ani
szatana, ani diabłów[11].
Dziś wiedza jest już znacznie
pogłębiona. Ponadto genetyka, psychologia
i pokrewne im dyscypliny rokują nadzieję dalszych możliwości wyjaśnienia i
przewidywania[12] wielu zjawisk, w tym przypisywanych
duchom. Co do szatana, możliwe jest dzisiaj stwierdzenie, że
opętanie przez diabła jest rodzajem choroby umysłowej[13].
Niestety
i w kwestii sakramentów panowało duże zinfantylizowanie. Ludzie bardzo często traktowali sakramenty jako automatyczną przepustkę
do „zbawienia”, do nieba.[14]
Dlatego słuszne wydaje się mocne stwierdzenie Johna M. Todda, który napisał: Kiedy
jakaś osoba daje księdzu pieniądze, prosząc go jednocześnie o odprawienie mszy
św. w określonej intencji, istnieje naturalna obustronna skłonność do
dewaluacji wyłącznie duchowej natury czynności kapłańskiej i do wyciągnięcia
wniosku, że w zamian za namacalny dar pieniężny otrzymuje się coś, co jest
wymierne[15]. Luter zdecydowanie potępiał praktykę
żonglowania sakramentami.[16]
Uważał, że do zbawienia wystarczy wyłącznie łaska Boża. Jeśli chodzi o sakrament
pokuty wyznał, że ludzie nie odczuwają głębokiej, prawdziwej skruchy (mówił to
z własnego doświadczenia jako spowiednika). Podkreślał znaczenie wewnętrznego
aktu i dyspozycji do przyjęcia tego sakramentu. Niestety z czasem zatarł się u
myśliciela obiektywny obraz duchowej wartości Sakramentu Pokuty i Pojednania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz