W ostatniej, podsumowującej części
spotkałam następujące, bardzo ciekawe myśli, które również cytuję, by zachęcić
drogich Czytelników do wspólnej refleksji:
Zamachy
terrorystyczne na World Trade Center w Nowym Jorku oraz na Pentagon w
Waszyngtonie ukazały światu globalne zagrożenie: terroryzm motywowany religią.[1]
Religia
może przynosić błogosławione owoce, lecz może się też stać źródłem fanatyzmu i
zguby, w każdym razie nie jest kluczem od osiągnięcia pokoju na świecie ani
podstawą etosu światowego.[2]
Teologicznie
rzecz biorąc, każdej religii grozi demoniczne wypaczenie istoty Boga lub
świętości. Akty terroru nią inspirowane ukazują, jakiego zuchwalstwa i jakich
zbrodni może dopuścić się człowiek, który mówi i działa w imieniu Boga.
Społeczność wierzących wystawiana jest również na pokusę demonizowania innych
religii zamiast przyjęcia wobec nich postawy dialogu i tolerancji.[3]
Fanaticus
– człowiek namiętnie przejęty wszystkim, co boskie, fanari – „szaleć”.[4]
Absolutność
Boga lub boskości przenosi się na pisemne świadectwa objawienia. Absolutnej
naturze Boga odpowiada absolutny tekst. Wydaje się, że jest to sedno każdego
fundamentalizmu.[5]
(…)
ścisłe znaczenie łacińskiego słowa tolerantia [to] znoszenie, które jest
jednocześnie ścierpieniem. Tego rodzaju ścierpienie jest właśnie naśladowaniem
Chrystusa, którego prawda zwycięża dzięki cierpieniu, a nie przemocy.[6]
Fakt,
że jeden i ten sam Bóg kryje się za różnymi formami boskości lub jej
objawieniami, doświadczanymi w różnych religiach, z których wywodzą się
sprzeczne roszczenia należy – z chrześcijańskiego punktu wiedzenia – uznać za
cechę Boga, którą jest ukrycie.[7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz