Występują:
Hubert
Brown (śpiewak), Klotylda Brown (jego żona), lekarz, policjant, sąsiad, pani
Tekla (denatka).
Hubert
-
Aaa!!!
Klotylda
-
Cóż to za wrzaski, Hubercie?!
Hubert
-
Ćwiczę właściwy ton, Klociu.
Klotylda
-
Och, mój drogi, zapomniałeś, że sąsiadka cierpi na migrenę? Hmm… Idź, zapytaj,
czy wolno Ci dziś poćwiczyć właściwy ton.
Wychodzi. Po
chwili wraca blady oznajmiając:
Hubert
-
Na wieki będzie można już śpiewać.
Klotylda
-
Co powiedziała?
Hubert
-
Nic… Wydała tylko okrzyk.
Klotylda
-
Jaki?
Hubert
-
Aaa!…
Klotylda
-
I nic więcej?
Hubert
-
Nic. Potem legła.
Klotylda
-
Jak to „legła”?
Hubert
-
No… nie żyje.
Klotylda
-
Żartujesz?!
Hubert
-
Nie. Widziałem na własne oczy… Legła.
Klotylda
-
Dzwoń po pogotowie. Natychmiast!
Hubert
-
Już zatelefonowałem.
Klotylda siada na fotelu
-
… Taka spokojna osoba. Jaka szkoda…
Hubert
-
Czy teraz mogę poćwiczyć?
Klotylda
-
Przestań, Hubercie! Trzeba zorganizować pogrzeb. Biedaczka była samotna.
Hubert
-
No, tak. Prawda.
Małżeństwo
siedzi w milczeniu. Po chwili odzywa się dzwonek do drzwi. Oboje podrywają się
jakby wybici ze snu. Wchodzi lekarz, a za nim policjant:
Policjant
-
To pan dzwonił po pogotowie i był przy denatce w jej ostatnich minutach życia?
Hubert
-
Tak.
Policjant
-
Proszę powiedzieć, co się właściwie stało?
Hubert, siedząc,
zaczyna opowiadać po kolei o zdarzeniu. Nagle wchodzi sąsiad i zaczyna wrzeszczeć:
Sąsiad
-
To jego krzyki zabiły panią Teklę! Biedaczka. Dostała zawału jak go zobaczyła.
Policjant
-
To poważne oskarżenie. Proszę się uspokoić. Teraz zadaję pytania panu Brown.
Pana przesłucham później.
Sąsiad
-
Ja już dawno interweniowałem w tej sprawie w spółdzielni. Kto to widział, żeby
w bloku były takie wrzaski!
Policjant
-
Póki co słyszę jedynie pana krzyki. Ja pana bardzo proszę o spokój. Teraz
odpowiada na pytania pan Brown.
Sąsiad
-
Jeśli jeszcze raz on zaśpiewa, to…
Lekarzowi udaje
się wyprowadzić sąsiada z pomieszczenia, po czym daje mu coś na uspokojenie.
Hubert
-
Być może mój sąsiad ma rację. Dość głośno śpiewam. Nigdy nie przypuszczałem, że
może to być dla kogoś szkodliwe. Głos mam po matce, a po ojcu poczucie rytmu.
Po rodzicach odziedziczyłem talent muzyczny i… wiele innych cech. Jeśli to jest
powód, dla którego pani Tekla zmarła, proszę mnie aresztować.
Policjant
-
Dziękuję. Proszę podpisać złożone zeznanie. O dalszym postępowaniu powiadomimy
pana, gdyby były jeszcze jakieś pytania w sprawie. Tymczasem do widzenia.
Hubert
-
Do widzenia.
Sąsiad
z korytarza
-
I to ma być sprawiedliwość? Parę pytań i tyle? Nikt teraz nie może czuć się
bezpiecznie. Każdemu wolno bezkarnie śpiewać. Co za czasy nastały, dajcie
spokój. Idę stąd. Nic tu po mnie. Jeszcze jeden koncert i też dostanę zawału.
Kurtyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz