Choć
ten, kto zapłodnił kobietę, jest
bardzo ważny z punktu widzenia tylko ludzkiego[1],
niespokojni, dążący do pokoju serca, jako ludzie z krwi i kości, jeśli tego nie
wiedzą, poszukują odpowiedzi, które są ważne z ziemskiego punku widzenia (np.:
Kto jest biologicznym współautorem mego istnienia, jeśli go nie znam?).
Jeśli chodzi o Jezusa, Ewangelie (nie
będące Jego biografią) nie podają wprost odpowiedzi na to pytanie, postawione z
ludzkiego punktu widzenia. Malują jednak teologiczny obraz wydarzenia podkreślając,
iż Maryja poczęła za sprawą Ducha
Świętego (Mt 1,18; por. Mt 1,20). Niekiedy
rozważania na temat poczęcia Maryi próbowano skwitować jednym, dobitnym
zdaniem: Dla Boga bowiem nie ma nic
niemożliwego (Łk 1,37). Rozumiem,
jak ważna jest wiara. Bez niej, duch ludzki unosi się ku kontemplacji Prawdy,
ale na jednym skrzydle[2].
Rozumiem też, że Bóg jest pełen mocy i mógłby dokonać poczęcia dziewiczego (i
to wiele razy w historii ludzkości, biorąc pod uwagę, że zaproszeni do bycia
mesjaszem, mając wolną wolę, mogliby Mu odmówić). Gdybym zatem powiedziała: Jezus
został poczęty bez udziału mężczyzny, z Ducha Świętego, to postawiłabym na
biologicznym wątku kropkę, zamykając temat. Jednakże dziś kropkę postawię nieco
dalej, poruszając pewne zagadnienia, które uważam za warte wzięcia pod uwagę.
Domyślam się, że w tym temacie Jezus z
Nazaretu był narażony na przykrości, typu: Myśmy
się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga (J 8,41). Spoza biblijnych tekstów przypomina mi
się mocne, antychrześcijańskie, aramejskie dzieło żydowskie, pt. Toledoth Jeszu (Historia Jezusa)[3],
wskazujące na rzymskiego legionistę Józefa Panderę[4]
jako biologicznego ojca Jeszu. Nakreślona w antychrześcijańskich pismach postać
domniemanego gwałciciela Żydówki, wyszła spod pióra wrogów Kościoła. Czy inne
pisma wzmiankują coś o nim? Widomo, że w tamtych czasach i miejscu żył ktoś o
zbieżnym imieniu – niejaki: Tyberiusz Juliusz Abdes Pantera (ur. ok. 22 p.n.e.
w Sydonie – zm. ok. 40 r.n.e. w Bingium) – rzymski żołnierz pochodzenia
semickiego, łucznik oraz chorąży I Kohorty (Sagittariorum). Owa Pierwsza
Kohorta Łuczników miała stacjonować w Syrii do 9 r.n.e. Według jednej z hipotez
to właśnie Abdes Pantera jest identyfikowany z legionistą Pantherą (łac. lampart), o którym wzmiankuje Celsus (antychrześcijański
filozof i pisarz grecki z II w.n.e.). Według Orygenesa, Celsus pisze: Maria została odrzucona przez jej męża, z
zawodu cieślę, po tym jak została skazana (uznana za winną) za niewierność.
Wyrzucona przez męża i tułająca się na pustkowiu w niesławie, wtedy w
opuszczeniu urodziła Jezusa, z pewnego żołnierza Panthery.[5]
Przeciwnicy tej teorii przypominają fakt, że Jezus, jako dorosły mężczyzna,
stanął przed Sanhedrynem, a przywilej ten (zgodnie z Pwt 23,3: Nie wejdzie syn nieprawego łoża do
zgromadzenia Pana, nawet w dziesiątym pokoleniu nie wejdzie do zgromadzenia
Pana) był zarezerwowany dla ludzi o pochodzeniu bezspornie prawym.
Mając do czynienia z powyższym zarzutem
przejdę do rozważań biblijnych.
Św. Mateusz poruszył temat poczęcia od
strony Józefa (Mt 1,18−25). Św. Łukasz zaś od strony Maryi (Łk 1,26−38). W obu
przypadkach przy scenie Zwiastowania nie
było ani jednego z ewangelistów, jako naocznych świadków. Wydaje się, że obaj
podjęli bardzo trudne zadanie od strony ujęcia faktograficznego. Jak sobie z
tym poradzili?
Jeśli chodzi o Łukasza, przyjmuje się,
że perykopa Zwiastowanie stanowi
obraz dialogu Maryi z Bogiem. W jego opisie do Niewiasty przychodzi posłaniec
Boga – anioł Gabriel (Łk 1,26), jako konieczny pośrednik między Tym, który jest
święty i niepojęty, a człowiekiem. Tekst odzwierciedla ówczesne poglądy,
mentalność i stopień dojrzałości religijnej (dotyczące odbierania świata
nadprzyrodzonego i odczytywania woli Bożej). Stąd zatem anielski łącznik (postać
konceptualna), z którym „łatwiej” o kontakt ze Stwórcą. W dzisiejszym
rozumieniu anioł, to „głos” Boga, który w swoim sercu odczytała Maryja.
Co się stało w życiu Maryi? Rzecz
ludzka: oto Niewiasta stała się brzemienna, ale… przebywając poza domem męża Józefa[6]
(Łk 1,27.31; Mt 1,18). Trzeba jednak dodać, że nosiła w swym łonie Dziecko,
którego ojcem nie był poślubiony przez Nią człowiek (por. Mt 1,19). Szczęście z
powodu poczęcia połączyło się z dramatem w sercu Maryi. Niewiasta czuje
naturalny lęk. Boi się. Jest zakłopotana. W całym opisie, przekazanym przez
Łukasza, nie ma jednak zmartwienia Maryi o Józefa, w rodzaju: Co mam powiedzieć mojemu mężowi Józefowi?[7].
Jest natomiast bojaźń Boża w Jej sercu (por. Łk 1,30) i stopniowe otwarcie na
mistyczny odbiór wcielenia: Ona zmieszała
się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie (Łk 1,29;
zob. też: Łk 2,19). Maryja szuka woli
Bożej: Jakże się to stanie, skoro nie
znam męża? (Łk 1,34). Po fazie obaw i pytań, doznaje pokoju i głębokiego
olśnienia w duszy, że de facto każde dziecko jest Boże: każde poczęte
i to, które się narodzi, będzie nazwane
Synem Bożym (Łk 1,35).
W zaistniałych, życiowych
okolicznościach, a jednocześnie „trudnym” położeniu (czyli w stanie
brzemienności po zaślubinach, ale bez udziału męża − Józefa) Maryja znalazła
Salomonowe wyjście. Tym samym, to nie
Bóg wybrał Maryję, ale raczej Maryja wybrała Boga na Ojca swego Syna. Maryja
bowiem szukała w swoim sercu Bożego rozwiązania, które zostało Jej objawione.
Jej postawę i zachowanie przepięknie charakteryzuje zdanie: A Maryja zachowywała wszystkie te sprawy [w
tym kobiece tajemnice] i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19; por. Łk
1,29.45).
Już niebawem ta, której wiara i
wytrwałość zaowocowały poczęciem św. Jana − św. Elżbieta (uważana, z powodu
problemów z zajściem w ciążę, za niepłodną) pochwali odwagę Maryi: Błogosławiona jesteś między niewiastami i
błogosławiony jest owoc Twojego łona (Łk 1,42). Nikt bardziej niż owa
krewna, druga kobieta − brzemienna Elżbieta, nie mógł w tamtej chwili lepiej
zrozumieć Maryi i okazać Jej tolerancję. Podobnie można powiedzieć o
Ewangeliście Łukaszu. Nikt bardziej niż on (który był lekarzem), nie mógł
lepiej rozumieć wywyższenia i godności kobiety zdolnej do poczęcia i macierzyństwa.
Z tego powodu podziwiam Łukaszowe obrazowanie w Ewangelii, charakteryzujące się
delikatnością, z jaką podszedł do tematu.
[1] P. Porębski, Wykłady teologiczne wiary rozumnej na portalu
internetowym świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2011, s. 296.
[2] Por. Jan Paweł
II, Fides et ratio.
[3] Zbiór
różniących się od siebie, anonimowych tekstów, ujętych w formie haggad, odnoszących się do postaci
Jezusa Chrystusa, choć nie ma co do tego pewności. Pisma te powstały
prawdopodobnie w VI wieku w diasporze żydowskiej (ostateczna redakcja pochodzi
z XV w.).
[4] Yeshu ben
Pandera wspomniany jest w Tosefcie (uzupełnieniu do Miszny, w jednym ze zbiorów
żydowskiego prawa).
[5] Orygenes, Contra Celsum, 1:28.
[6] Maksymalnie po
zaślubinach czas ten mógł wynosić do 12 miesięcy.
[7] Wątek ten
spróbował podjąć św. Mateusz, obrazując duchowe zmagania św. Józefa (zob. Mt
1,19-25).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz