Życie, nauczanie i śmierć na krzyżu Jezusa z Nazaretu
były przekonującymi argumentami za równie mistycznym odczytaniem Jego poczęcia
i narodzin. Biblijne opisy poczęcia i narodzin Jezusa przekazują więc, że
odbyło się to w tajemniczych i niezwykłych okolicznościach. Nie pierwszy to raz
Biblia (tu Ewangelia) pomija rzeczywistą i wierną faktografię zdarzeń,
skupiając uwagę czytelnika na wydźwięku teologicznym powstałych konsekwencji
(tu stanu błogosławionego Maryi). Cały opis jest obarczony późniejszą wiedzą na
temat Niewiasty, a zwłaszcza dokonań Jej Syna. Gdyby opis był tworzony na
bieżąco, w formie codziennych notatek (pamiętnika), zapewne wyglądałby zupełnie
inaczej niż ten, który powstał już po kilkunastu latach tradycji ustnej (od
śmierci i zmartwychwstania Chrystusa).
Stąd też, z perspektywy czasu, ujęto postawę Maryi
(którą JUŻ uznawaną za Matkę Zbawiciela, wierząc w Chrystusa), za wzorcową.
Wobec zaistniałego faktu poczęcia, godną naśladowania postawą była Jej zgoda,
by urodzić i wychować Dziecko. Ze względu na zasięg zasług Syna Maryi, uznano
również Jej macierzyństwo za wzorcowe. To wszystko przyczyniało się do
okazywania szacunku Matce Zbawiciela (podobnie doceniono opiekuńczą rolę św.
Józefa). Być może dlatego pomijano aspekt ludzki faktu poczęcia, skupiając się
na obrazowaniu teologicznym. Mistyczny wydźwięk wydarzenia powoduje, że
pozostaje ono w sferze transcendentnego poczęcia i narodzenia Jezusa Chrystusa.
Imię nadane Jezusowi (Emmanuel – Mt 1,23) oznacza: Bóg
z nami. Imię określa osobę. Kiedy mogła pojawić się taka myśl o imieniu? De facto po refleksji, że w momencie
poczęcia przyszedł z pomocą Pan Bóg. O Bogu bowiem myśli się najczęściej w
sytuacji niesłusznego cierpienia, lęku, poniżenia, nieszczęścia czy zagrożenia
życia. Skoro Dziecię zostało nazwane Jezus, prawdopodobnie okoliczności w
jakich zostało poczęte (zrodzone) mogły być naznaczone jakimś niepokojem,
choćby ze strony Maryi. Przy perykopie Zwiastowania Ewangelia wspomina o Jej
niepokoju, który natchniony autor ujął w słowach zmieszanej Niewiasty: Jakże
się to stanie, skoro nie znam męża? (Łk 1,34). Tu, z męskiego punktu
widzenia kobieta została ukazana jako ta, która (gdy czegoś nie wie) po prostu
dopytuje się. Ewangelista Łukasz odczytał w natchnieniu stan młodej Dziewczyny
jako dziewiczy. W jego opisie wszystko krąży na poziomie transcendentnej
dyskusji (mistycznego spotkania kobiety z Bogiem). Zupełnie pominął biologiczny
aspekt zdarzenia (nie ma też ani erotyki, ani bólu). Emocje są wyciszone. Jezus
poczyna się niedostrzegalnie – w łonie Kobiety, i liczy się tylko ta tajemnica.
Zanim to nastąpi, „rodzi się” w sercu Niewiasty, która myśląc o dziecku, w
sposób naturalny je pragnie, a przez to już je miłuje. Emocje apostoła w jego
opisie zostają jednak ograniczone do subtelnego zmieszania Maryi (Łk 1,29), która doświadcza niezwykłego przekazu
od Boga (w osobie anioła), i za nim idzie (chce go wypełnić – Łk 1,38). Tekst
Łukasza jest obrazem prawdy, że pod sercem Maryi począł się nowy człowiek,
który w późniejszym czasie okazał się kimś wyjątkowym − Synem Człowieczym, a
zarazem Synem Bożym (Łk 1,32.35).
Scena poczęcia zdaje się być cicha jak wieczorna
modlitwa. W nastroju niemal bajkowa, a przez to nie z tej ziemi. By zejść na
ziemię, trzeba byłoby zadać pytanie: dlaczego
w taki, a nie inny sposób ukazane zostało poczęcie i narodzenie Jezusa?
Wydaje się bowiem, że w całości jest to obrazowanie ewangelisty. Trzeba
pamiętać, że de facto żaden z
ewangelistów nie był obecny przy scenie Zwiastowania. Ich opisy oddają jednak
wiarę w Mesjasza, za którego uważano Jezusa z Nazaretu (por. Mt 2,4).
Choć opisy biblijne nie odzwierciedlają dosłownie
rzeczywistości ludzkiej, w jakiej Jezus został poczęty i się narodził,
pozostają nauką teologiczną zbudowaną na bazie faktu przyjścia na świat nowego
Człowieka. Jednocześnie wyrażają intencję autorów. W przypadku ewangelisty
Łukasza chodzi o podziw, jaki żywił do szczególnie wyróżnionej Niewiasty
Izraela (Bądź pozdrowiona, pełna łaski.
Pan z Tobą! – Łk 1,28). W Jej heroicznej decyzji przyjęcia i wychowania
poczętego Dziecko dostrzegł obecność Boga (Łk 1,35). W ten sposób namalował
obraz, który, mimo że ze wszech miar dotyka spraw ludzkich, wzniósł się ku
transcendencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz