Tak oto Pan Bóg dał światu swój
szczególny znak: Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna [ha almah – „młoda
dziewczyna”, zbliżone do betulah – „dziewica”, ugaryckie glmt, gr. parthenos –
LXX, łac. virgo] pocznie i porodzi Syna i nazwiesz Go imieniem Emmanuel
[immanu-el – „z nami Bóg”] (Iz 7,14).[1]
Ponieważ Żydzi nie zgodzili się z (…)
interpretacją tekstu przez chrześcijan [tzn.
na zamianę hebrajskiego słowa: almah – „młoda dziewczyna”, na grecki przekład
Septuaginty: parhenos – „dziewica”], synod faryzeuszów w Jamni zamieścił tam
termin neanis („młoda kobieta”), zrywając w ten sposób tradycję o dziewiczej
matce Emmanuela. Zmiana ta została dokonana na bazie przekładu Akwili,
natomiast Septuaginta została odrzucona przez Żydów jako przekład heretycki,
akceptowany przez chrześcijan.[2] Paweł Porębski, w swej książce Odnaleźć Boga w sobie, podjął również
ten wątek, pisząc: Poczęcie pozostaje w
ścisłej relacji do Ducha Świętego. Nie należy tego rozumieć biologicznie,
jakoby Duch Święty miał stworzyć plemnik męski itd., ani metaforycznie
i idealistycznie, jakoby to było poczęcie na sposób błysku światła
wieczności (J. P. Roux). Wiemy, że wszystko odbyło się normalnie w łonie matki,
a więc nastąpił stan embrionalny i rozwój prenatalny. Poczęcie i urodzenie
Jezusa jest okryte tajemnicą. Nie wiemy jak się ono dokonało fizycznie.
Niektórzy teologowie, jak ks. Władysław Łydka, i inni, przedstawiają fakt
fizyczny narodzenia Jezusa empirycznie, aż do negacji fizycznego
dziewictwa Maryi. Inni natomiast przedstawiają narodziny jako cudowne
wydarzenie: «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.» (Łk 1,37).[3] Ks. prof. Czesław Stanisław
Bartnik wyraził zaś opinię: Nieważne, czy
terminy almah i parthenos oznaczają ściśle dziewicę czy nie. (…) Dziewictwo
było przede wszystkim kategorią mesjaniczną. Oznaczało ono Boskie pochodzenie
Jezusa, jego Boskość, związek ze zbawczą ekonomią Boga Ojca i wszechmoc zbawczą.
Dziewiczość wreszcie wyklucza potoczne mniemania, że może się ktoś narodzić przez
związek seksualny kobiety z bóstwem.[4] Jego zdaniem Maryja była przede
wszystkim czysta duchowo, zjednoczona z Bogiem w swej duszy: Dusza jest dziewiczym łonem dla Logosu,
miejscem szczególnego działania Ducha Świętego[5].
Jest jeszcze jedna ważna rzecz: Pierwsze pokolenia chrześcijan nie miały
odwagi nazywać Maryi „Matką Boga”, ponieważ poganie wierzyli w matki bogów,
groziło więc pogańskie rozumienie tego tytułu.[6]
W końcu jednak nadszedł czas, że określenie to można było przyjąć i zasymilować
do teologii chrześcijańskiej, choć w dosłownym odbiorze, u niektórych wiernych,
nadal wprowadza ono pewne nieporozumienie odnośnie boskości Jezusa (można
bowiem mylnie rozumować, że było dwóch Bogów: Ojciec w niebie i Syn na ziemi;
gdy tymczasem Boga i Jezusa jednoczy niebiańska miłość Aktu działającego,
objawiającego swą moc w Synu Człowieczym).
Kiedy Maryja uznała Salomonowe
rozwiązanie za najlepsze, by sobie poradzić z brzemieniem odpowiedzialności za
Dziecko, mogła odczuć w swoim sercu wielką wdzięczność dla Boga. W mistycznym
opisie zaproponowanym przez Ewangelistę Łukasza czytamy, że powiedziała: nie znam mężczyzny (Łk 1,34). Istnieje
hipoteza, że w tym wyrażeniu zawarte zostało pragnienie Maryi do pozostania na
zawsze czystą dla Boga (w teologicznej „poezji”: dziewicą)[7].
Tylko w dwóch Ewangeliach, z czterech
uznanych za natchnione i kanoniczne, umieszczono zapis „genealogii” Jezusa (u
Mateusza i Łukasza). W rodowodzie
Jezusa w Ewangelii według św. Mateusza[8]
jest wymienionych 14 pokoleń z 3 okresów historycznych (począwszy od Abrahama).
Natchniony autor świadomie pominął niektórych przodków. Ponadto nie uniknął
błędów (np. Joram nie jest ojcem Ozjasza[9],
podobnie Salatiel nie był ojcem Zorobabela[10]).
Jego opis nie ma [więc] empirycznej
dokładności. (…) Lista pokoleniowa nie jest kompletna[11]. Ów kod liczbowy z dużym
prawdopodobieństwem był jednak czytelny dla adresatów tekstu (ówczesnych
Mateuszowi − judeochrześcijan) i zgodny z wiarą w proroctwo starotestamentalne,
że Mesjasz będzie pochodził z rodu króla Dawida.[12]
Autorowi niezwykle zależało na udowodnieniu tego faktu. Równocześnie w ten
sposób wykazał, że opiera się na idei mesjasza królewskiego. W Ewangelii według św. Mateusza
znamiennym jest ponadto fakt wymienienia w rodowodzie Jezusa czterech kobiet
pochodzenia pogańskiego (i to wbrew mentalności żydowskiej): Tamar, Rachab, Rut
i Batszeby (żony Uriasza)[13].
Tym samym autor wskazał, że zbawienie
dokonane przez Chrystusa obejmuje (…) całą ludzkość.[14] Być może też, że ewangelista chciał
przez to powiedzieć, iż Bóg działa również i przez związki małżeńskie niepełne, takie jak Józefa i Maryi[15].
A zatem, jeśli chodzi o rodowód Jezusa Chrystusa u Mateusza, to miał on przede
wszystkim przekazać treść nie tyle historyczno−genealogiczną, co teologiczną.
Natchnionemu autorowi chodziło o podkreślenie dziedziczenia pewnych godności,
funkcji, przywilejów, a przede wszystkim Bożego błogosławieństwa.[16]
Św. Łukasz poszedł jeszcze dalej, sięgając w
genealogii Jezusa[17]
aż do Adama (Łk 3,23−38). Być może, że
Mateusz dowodził mesjaństwa Jezusa po linii królewskiej, a Łukasz po linii
kapłańskiej.[18] W każdym razie ów drugi rodowód dotyka
Księgi Rodzaju. U Łukasza chronologia
teologiczna jest uniwersalizująca, ale sposób pisania pozostał
starotestamentalny, jakoby „Adam” był na prostej linii „hebrajskiej”.[19]
Jaki był więc powód, że w Biblii umieszczono tak
nieprecyzyjne dwa rodowody w odniesieniu do Jezusa? Otóż, można powiedzieć, że
w każdym przypadku, jeśli chodzi o genealogię umieszczoną w Piśmie Świętym, celem rodowodu biblijnego nie jest
odtwarzanie historii poszczególnych rodzin. Rodowód biblijny stanowi szczególne
świadectwo nieustannej opieki Boga nad ludzkimi pokoleniami. (…) Istotą
rodowodów biblijnych jest (…) ukazanie działania Boga, a nie uporządkowanie
danych na temat kto od kogo pochodził. Odwoływanie się [zatem] w rodowodach [nawet]
do Adama i Ewy (…) ma na celu podkreślenie, że każdy człowiek nosi w sobie
obraz Boga (Rdz 1,27). Wszyscy ludzie mają więc tę samą godność.[20]
Na pytanie: Dlaczego Jezusa uważasz za człowieka prawie
doskonałego, a nie doskonałego? współczesny,
polski teolog −
Paweł Porębski, napisał: Bo
doskonałość Jezus Chrystus osiągnął dopiero na krzyżu. Za życia, mimo etycznego
prowadzenia się, nie ustrzegł się od gniewu, wyzwisk, czy złości. Taki Jezus
Chrystus jest nam bliższy.[21] Czy
zatem z Maryją mogłoby być podobnie, skoro w obliczu hipotetycznego okaleczenia[22] (przez zgwałcenie, jak wskazują
antychrześcijańskie pisma), wybrała Boga na Ojca swego poczętego Dziecka? Czy obraz
takiej Maryi, która przez wiarę i miłość decyduje się urodzić niewinne Dziecko
nie jest nam bliższa od Tej, która otrzymuje niezasłużony dar niepokalanego
poczęcia zanim nauczy się mówić i rozumieć słowo „fiat” (por. Łk 1,38) i da
dowód postępowania zgodnego z wolą Bożą?
Obrazowanie dogmatu[23]
o Niepokalanym Poczęciu Maryi (z 8 grudnia 1854 r.) odbieram jako okazanie
chwały Matce Jezusa dla podkreślenia Jej szczególnej zażyłości z Bogiem.
Jednocześnie zgadzam się, że Niepokalane
Poczęcie NMP należy uznać jedynie za próbę [formę, sposób] uświęcenia przez
Kościół Maryi jako Matki Jezusa-Boga[24]. Żaden dogmat nie jest bowiem w stanie
wyrazić piękna Jej postawy oddania i poświęcenia dla Jezusa. Jednocześnie w tym
momencie, z całą dobitnością chcę podkreślić, że nie byłoby dziś takiej chwały okazywanej Maryi, gdyby nie postawa Jej
męża – św. Józefa, który z pokorą przyjął i wypełnił rolę opiekuna Jezusa i
Jego Matki.
Do tej pory brak
faktograficznej wiedzy na temat okoliczności poczęcia Syna Maryi. Czy to
oznacza, że nawet przy poczęciu zgodnym z prawami biologicznymi Maryja stała
się brzemienna bez grzechu? W świetle wiary uznano, że tak (próbując tym samym wypełnić
lukę w faktografii). Uczyniono tak na bazie biblijnego obrazowania Zwiastowania (Łk 1,28−38), postawy Maryi
oraz w świetle życia i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które
ssałeś (Łk 11,27), Jezu. Maryja była wierna
Bogu i uczyła Cię, jak czynić wszystko, cokolwiek dobrego podpowie Ci serce
(por. J 2,5). Po Niej to przejąłeś, oddany nam w miłości, aż po krzyż. W swojej
postawie odpowiedziałeś, jak wielką była Twa Rodzicielka, która słuchała słowa
Bożego i zachowała je (por. Łk 11,28).
[1]
Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2, Wyd. 2, Wyd. KUL, Lublin
2010, s. 310; por. P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus,
Kielce 2010, s. 191–192.
[2] M. Rosik, Trzy portrety Jezusa, Wyd. Biblos,
Tarnów 2007, s. 39.
[3] P. Porębski, Odnaleźć
Boga w sobie: na podstawie Nowego Testamentu, Wyd. Jedność, Kielce 2009, s. 70–71.
[4]
Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2,… s. 329.
[5] Tamże, s. 281.
[6] Maryja, Matka Boża, oprac. Stanisław C.
Napiórkowski OFMConv., [w:] Być
chrześcijaninem. Teologia dla szkół średnich, pod red. ks. Mariana
Ruseckiego, Wyd. KUL, Lublin 2007, s. 223.
[7] Zob. M. Rosik, Trzy portrety Jezusa, Wyd. Biblos,
Tarnów 2007, s. 43.
[8] Niektórzy
bibliści stawiają hipotezę, że rodowód ten dotyczył św. Józefa.
[9] Zob. przypis
boczny „a” [w:] Pismo Święte Starego i
Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem,
Wyd. Św. Pawła, Wrocław 2008, s.
2133.
[10] Zob. 1 Krn
3,17−19.
[11] Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka katolicka, T. 2, Wyd. II,
Wyd. KUL, Lublin 2010, s. 325.
[12] Zob. przypis
dolny [w:] Pismo Święte..., s. 2133.
[13] Niektóre o
nieuregulowanych związkach małżeńskich.
[14] Zob. przypis
dolny [w:] Pismo Święte..., s. 2134.
[15] Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka katolicka…, T. 2, s. 325.
[16] Zob. przypis
boczny „a” i „b” [w:] Pismo Święte...,
s. 2133; M. Rosik, Trzy portrety Jezusa,
Wyd. Biblos, Tarnów 2007, s. 37−38.
[17] Choć istnieje
hipoteza, że jest to w rzeczywistości rodowód Jego Matki – Maryi.
[18] Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka katolicka…, T. 2, s. 351.
[19] Tamże, s. 352.
[20] Zob. przypis
dolny [w:] Pismo Święte Starego i Nowego
Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, Wyd.
Św. Pawła, Wrocław 2008, 42−43.
[21] Zob. www.swieckiteolog.blogspot.com
– blog Pawła Porębskiego, post: Katecheza
młodych cz.56, z dn. 26 września 2013 r. (zacytowano z dn. 29.09.2013 r.).
[22] P. Porębski, Wykłady teologiczne wiary rozumnej na
portalu internetowym świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2011, s.
299.
[23] P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wyd.
Coriolanus, Kielce 2010, s. 78.
[24] Tamże, s. 77.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz