Za czasów Chrystusa pobożny Żyd był
przekonany, że na miłość Boga trzeba sobie zasłużyć przestrzegając zasad Prawa.
Widzialnym znakiem braku błogosławieństwa Bożego były choroby, ubóstwo oraz
brak potomstwa. Wszelkie ludzkie nieszczęścia (jak: głód, epidemie, nieszczęścia
wojenne, okupacje, niszczycielskie ataki żywiołów) identyfikowano z gniewem i karą
Bożą. Boga bano się nie mniej jak surowego władcy ziemskiego, ciemiężącego
naród. Utrwalony obraz władcy ludzkiego niejako automatycznie przenoszono bowiem
na pojęcie surowego Boga. Z braku wiedzy nie polemizowano z przyjętym obrazem
Najwyższego.
Wiara oparta na lęku jest jej
zdeprawowaniem. Zamiast przybliżać do Boga, oddala. Zamiast rozwijać i
integrować człowieka, czyni go chorym na duszy i ciele.
Również i wychowanie przesadnie surowe, „purytańskie” jest odpowiedzialne za
tworzenie wyobrażeń Boga jako karzącego sędziego – jest on wtedy uosobieniem
norm rodzicielskich i źródłem stałych wyrzutów sumienia. W nerwicy mamy często
do czynienia z patologicznym lękiem – osoba ma poczucie, że Bóg śledzi każdy
jej krok i czyha na pomyłkę. Jednak to sam neurotyk jest dla siebie najsurowszym
sędzią. Pojawiające się wyrzuty i skrupuły są wynikiem przesadnej koncentracji
na sobie, skrajnego nieraz egocentryzmu i przyjętego schematu własnej
doskonałości. Niemożność sprostania tym normom postępowania jest źródłem
przykrych stanów emocjonalnych i konfliktów: człowiek stara się wykonywać
projektowane na Boga nakazy i czuje się przez nie zniewolony, wewnętrznie
stłamszony i nieszczęśliwy.[1] Choroba skrupułów to skrajny przypadek duchowego
lęku. Człowiek nią dotknięty przeżywa wielkie cierpienie z powodu natręctw
związanych z grzechami lub ich domniemaną obecnością. Skrupulat nie jest [jednak] wcale większym grzesznikiem niż człowiek
normalny. [Tymczasem] to, co go dręczy, to nerwica[2] dotykająca sfery emocji i duszy. Dlatego też misje, rekolekcje tzw. ludowe, gdzie kaznodzieja ostrzega przed piekłem
i spowiedziami świętokradzkimi, nie są wskazane[3] dla skrupulatów. Udręczenie chorobą
skrupułów bywa tak duże, że penitent może
być wyjęty przez spowiednika, na określony czas lub na całe życie, spod prawa
odbywania rachunku sumienia i merytorycznej dokładności spowiedzi. Św. Alfons
Liguori wyraźnie uczy, że skrupuły są tak wielkim niebezpieczeństwem dla nimi
obciążonego, że lepiej dla niego być zwolnionym z materialnej dokładności
spowiedzi, niż przez wyczerpujące rachunki i dokładne spowiedzi powiększyć
chorobę.[4]
Jezus zapragnął „przybliżyć” ludziom obraz
Boga ukazując Go jako pełnego miłości Ojca, który nikogo nie karze. On, w
sposób zupełnie naturalny, cieszył się niesłychanie bliską relacją z Bogiem, nazywając
Go Abbą-Ojcem (por. Rz 8,15). Jego kontakt z Bogiem opierał się na głębokiej
wierze, nadziei, pokoju i miłości. Wiara, nadzieja, pokój i miłość pozwoliły
Jezusowi kosztować i dzielić się jednością z Bogiem w relacjach z ludźmi. Jezus
„promieniował” więc swoją komunią z Ojcem na bliźnich. Stąd wszystko to, co mówił
i czynił przepełniała miłość. Jezus poprzez miłość stał się ludzkim obrazem i
odbiciem chwały Boga-Ojca (Hbr 1,3). Każdy, kto otwiera się na Boga, może
doświadczyć takiej samej relacji miłości, jakiej doświadczał Jezus. A skoro Jezus
powiedział, że jest drogą do Boga, oznacza
to, że w Nim – w Chrystusie można doświadczyć miłującego Ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz