Do słuchających, którzy pragnęli nauczyć
się modlitwy, Jezus mówił: Gdy się
modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic
wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam:
otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak
poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na wielomówstwo będą wysłuchani. Nie
bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw
zanim Go poprosicie (Mt 6, 5−8).
Izdebka to podstawowe źródło narodzenia
modlitwy, czyli konfesjonał serca człowieka. Wielomówstwo w tym wypadku, to
szum słów bez łączności z Bogiem (zaprzeczenie modlitwy). Jezus krytykował
postawę nieszczerości i zakłamania na modlitwie. Nie funkcjonowało wówczas
wyrażenie „klepanie pacierza”. Współczesny pacierz to tradycyjna triada najbardziej
popularnych modlitw (Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu) jako zwyczajowe, poranne i wieczorne odmówienie formuł
religijnych, które nie są naszego autorstwa. Jezus, negując wielomówstwo, nie
odrzucał modlitwy, choćby długiej, nawet tej, którą człowiek powtarzał po wielokroć.
Wskazywał jednak, że ważna jest wewnętrzna postawa modlącego. Mówił też, że modlitwa
napotyka na przeszkodę, gdy nie ma w sercu szczerości i przebaczenia (por. Mt
6,14−15).
Uczeń Mistrza z Nazaretu – św. Jakub
zauważył i podziwiał szczególną postawę rozmodlonego Jezusa, który był pełen cnót,
wypraszając łaski dla innych – potrzebujących. Jego Bożej mocy uzdrowienia doświadczali
nie tylko rodacy (Żydzi), ale i Samarytanie, poganie, kobiety, dzieci i różni „nieczyści”.
Jezus wychodził do nich z miłością, ponieważ to było główną treścią Jego modlitwy.
Św. Jakub w swoim późniejszym liście podkreślił więc błąd ludzkiej postawy w relacji
do Boga: Modlicie się, a nie
otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych
żądz (Jk 4,3).
Jezus podkreślał zasadniczą wartość
modlitwy serca, jako osobowej, duchowej komunikacji z Ojcem. On był najlepszym tego
przykładem. Sam bowiem modlił się nieustannie, trwając w kontemplacji (stałej
łączności z Bogiem). Często potrzebował samotności na modlitwie. W Ewangeliach
jest zanotowane, jak udawał się w miejsca odosobnione, zakryte, nieznane, i tam
trwał w obecności Ojca, czuwając nieraz całą noc. Jego modlitwa była Mu potrzebna
jak duchowy pokarm. Jezus szukał woli Ojca i Jego wsparcia. Rozważał jak ma
postępować i żyć, co mówić do ludzi, gdzie pójść, co czynić. Rozpalał swoje
serce miłością Boga.
Jezus widział obłudę i zakłamanie w
religii, do której należał (był Żydem i wierzył w jedynego, osobowego Boga),
ale mimo to nie wystąpił z judaizmu. Chodził na święta do Jerozolimy, modlił
się w synagodze, uzdrowionym trędowatym polecał pokazać się kapłanom na
świadectwo uzdrowienia (tak jak nakazywało Prawo Tory). Nie chciał też zakładać
innej religii, tylko oczyszczał judaizm z naleciałości ludzkich. Napominając postępowanie
faryzeuszy czy uczonych w Piśmie, raczej chciał wyprostować to, co było nie
tak. Przecież nawet o Mojżeszu powiedział, że złagodził prawo małżeńskie
(pozwalające na tzw. listy rozwodowe), przez
wzgląd na zatwardziałość ludzką (Mk 10,5), choć od początku tak nie było.
Tym samym stawiał na pierwszym planie prawo Boże z Księgi Rodzaju, o
nierozerwalności małżeństwa (zob. Mk 10,6−9).
Jezus jest wzorem człowieka wiary, oddanego
Ojcu Niebieskiemu i wychodzącego z miłością do drugiego człowieka. Oddanie
innym to owoc Jego relacji z Bogiem. Jezus jest najszczerszym Mężem modlitwy i
wiernym sługą słów Prawdy. W Jego postawie kryją się odpowiedzi na to, jak modlić
się, żyć i kochać bliźnich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz