Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 lutego 2013

Powiew Boga



Im niższa potrzeba, tym bardziej domaga się zaspokojenia. Analogicznie: im wyższa potrzeba, tym mniej domaga się zaspokojenia. W piramidzie potrzeb najniżej sytuują się potrzeby fizjologiczne, warunkujące przeżycie (potrzeba pożywienia, snu). Dalej potrzeba poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji (wolność od strachu i poczucia zagrożenia). Wyżej jest potrzeba przynależności, czyli więzi miłości, bliskości, poczucia uczestnictwa w życiu innych. Jeszcze wyżej mieści się potrzeba uznania, charakteryzująca się poczuciem ważności dla innych, poczuciem własnej wartości i kompetencji. Nad nią jest potrzeba samoakceptacji, czyli rozwijania swoich zdolności i twórczego działania. Najmniej domaga się zaspokojenia potrzeba transcendencji i Boga, wyrażająca się zdolnością przekraczania siebie, aby miłować i służyć innym. W całej piramidzie potrzeb kryje się droga do pełnego i autentycznego rozwoju duchowego. Im „cichsza” (w odczuciu wewnętrznym) i wyższa potrzeba, tym bardziej szlachetna i uświęcająca. Potrzeba najmniej domagająca się zaspokojenia daje najwięcej szczęścia i spełnienia, bowiem ma swoje zakorzenienie w Bogu, jako radość ze zjednoczenia z Ojcem Niebieskim w duszy i sercu. Oczywiście nie sposób zaniedbać podstawowych potrzeb z najniższego szczebla. Nie można ich lekceważyć, bo byłoby to ze szkodą dla ciała. Ciało wymaga dbałości, ponieważ jest darem Bożym. Ma ono swoje prawa, które trzeba respektować (trudno żyć bez jedzenia czy snu). Ciało jednak nie może nami kierować, lecz winno pomagać w pełnieniu woli Bożej. O jej odczytaniu decyduje stopień wrażliwości serca na poruszenia w duszy. Świat duchowy, w którym ciało uczestniczy, ma naczelne zadanie w życiu człowieka. W nim znajduje się mapa naszej podróży ku pełni życia w Chrystusie. Istotą duchowości chrześcijańskiej jest pójście za Chrystusem.[1] Pójście zaś za Synem Człowieczym oznacza odpowiadanie na natchnienia obecne w duszy ludzkiej. W sanktuarium wewnętrznego serca przemawia bowiem do człowieka sam Bóg-Ojciec. Postawa i życie Jezusa są wzorem najwyższej i najbardziej owocnej relacji człowieka z Bogiem. Doskonałe poznanie Jezusa jest bazą wyjściową w rozwoju duchowym. Wiedza ta winna uzdolnić i rozpalić człowieka do naśladowania Syna Człowieczego w czynnym miłowaniu Boga i ludzi na co dzień. Nie wystarczy więc samo poznanie, choćby najdoskonalsze. Dalszą częścią życia jest gorące miłowanie. To nieodzowny etap wzrostu duchowego. Dlatego tak ważna jest wrażliwość na powiew Boga w wewnętrznym sercu człowieka.

  

A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: «Co ty tu robisz, Eliaszu?» Eliasz zaś odpowiedział: «Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów (…)»  (1 Krl 19,11−14).






[1] Krystyna Sztuka, Wyobraźnia a rozwój duchowy, Wyd. WAM, Kraków 2010, s. 177.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz