Przez 20 lat przygotowując się do
Sakramentu Pokuty i Pojednania korzystałam najczęściej z Rachunku sumienia dla młodzieży wydanego w 1982 r. Zetknęłam się z
nim będąc nastolatką. Dziecięco zawierzyłam autorowi (księdzu) małej książeczki. Ponieważ
wiele spraw było mi obcych, niejednokrotnie doznawałam szoku czytając jej
treść, np.:
I
przykazanie, zakazuje:
Odstępować od
religii katolickiej.
II
przykazanie, zakazuje:
Przytaczać Pismo
święte na poparcie własnych poglądów.
III
przykazanie, nakazuje:
Przychodzić
punktualnie (na mszę św.)
Zajmować miejsce
blisko ołtarza.
III
przykazanie, zakazuje:
Motywować pracę
w niedzielę bezinteresowną służbą bliźniemu.
IV
przykazanie, zakazuje:
Buntować się
przeciw rodzicom przed osiągnięciem samodzielności.
Wiele
z nich ubogaciło jednak moje podejście do życia i wiary (pomimo apodyktycznych
sformułowań: „nakazuje” czy „zakazuje”), np.:
I
przykazanie, nakazuje:
Uznawać w
Chrystusie najpełniejszy obraz Boga.
II
przykazanie, zakazuje:
Straszyć Bogiem
lub karami Bożymi.
III
przykazanie, nakazuje:
Skupiać się na
nowo na wartościach najistotniejszych (Bóg, świętość, życie duchowe…).
V
przykazanie, nakazuje:
Być
tolerancyjnym.
Dawać
człowiekowi swobodę wszechstronnego rozwoju nie wtłaczając go w gotowe
schematy.
Gospodarować
umiejętnie swoim czasem.
V
przykazanie, zakazuje:
Pogardzać
człowiekiem ze względu na religię, przekonania, stan majątkowy, pozycję
społeczną…
VII
i IX przykazania, nakazują:
Oddawać w
terminie rzeczy pożyczone.
VII
i IX przykazania, zakazują:
Marnować talenty
swoje i innych.
VIII
przykazanie, nakazuje:
Uczyć się myśleć
logicznie.
Dotrzymywać
słowa człowiekowi.
Rezygnować z
poglądów niesłusznych.
Zachowywać się
autentycznie (zerwać maskę).
Dziś
o wielu punktach można też ciekawie podyskutować, ponownie je rozważyć, by
określić w jakich okolicznościach coś jest grzechem, a w jakich absolutnie nie.
I w jakich sytuacjach grzech ma mniejszy lub większy ciężar.
Np.:
I
przykazanie, nakazuje:
Akceptować Słowo
Boże (Pismo Święte, Nauka Kościoła, Tradycja).
I
przykazanie, zakazuje:
Osłabiać wiarę
przez czytanie lektury głoszącej przekonania niezgodne z nauką Chrystusa.
II
przykazanie, nakazuje:
Nosić symbole
religijne jako znak wiary (krzyżyk, różaniec, medalik…).
III
przykazanie, zakazuje:
Pracować w dniu
świątecznym zarobkowo.
Motywować pracę
w niedzielę bezinteresowną służbą bliźniemu.
V
przykazanie, nakazuje:
Jeść, co przed
nami położą, jeśli nam nie szkodzi.
Znosić
cierpliwie krzywdy.
W omawianym przeze mnie Rachunku sumienia każde z przykazań
zostało szczegółowo rozpracowane na kilkanaście nakazów i zakazów. Po
obliczeniu całościowym wyszło mi, że z wszystkich 10 przykazań zostało
wyodrębnionych 289 nakazów i 251 zakazów. W sumie 550 poleceń tego, co trzeba,
a czego nie wolno. Każdy przyzna, że to sporo. Czas na przygotowanie się do
Sakramentu Pokuty i Pojednania przy wykorzystaniu owej książeczki wymaga więc
dłuższej refleksji. Ilość punktów jest bliska 613 nakazom i zakazom w religii
żydowskiej. Jeśli ktoś potrzebuje tak szczegółowego Rachunku sumienia może korzystać. Na rynku wydawniczym jest wiele
tego typu propozycji.
Cieszę się, że Pan Bóg zna nasze serca i
nie jest buchalterem. Cieszę się, że w sercu można Go spotkać i że tam właśnie jest
nasz najważniejszy, wewnętrzny konfesjonał. Cieszę się, że Ojciec przebacza nam
od razu. O wiele trudniej przychodzi przebaczyć sobie samemu i innym.
Rachunek sumienia jest niezwykle ważny,
by dokonać weryfikacji własnego myślenia i postępowania w rozwoju integralnym.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że w tego rodzaju szczegółowych książeczkach
człowiek zbytnio skupi się na sobie i swoich grzechach (lub cudzych), zamiast
oddać się w ramiona miłosiernego Boga. W Nim bowiem można patrzeć
perspektywicznie i koncentrować się na życiu pełnym miłości, dobra i radości.
Dobry wieczór Marto
OdpowiedzUsuńCo do niektórych zakazów i nakazów również mam wątpliwości.
"Przytaczać Pismo święte na poparcie własnych poglądów." myślę, że bardziej odpowiednio byłoby: Przytaczać Pismo święte na poparcie własnych (egoistycznych) interesów.
"Przychodzić punktualnie (na mszę św.) Zajmować miejsce blisko ołtarza." Jeżeli nic nie stoi na przeszkodzie, to myślę, że powinno się przychodzić punktualnie nie tylko do kościoła, ale także na inne spotkania. Wziąwszy pod uwagę, że rachunek sumienia był młodzieżowy, to zajmowanie miejsca blisko ołtarza przez młodzież wydaje się dla mnie dość racjonalne. Dzisiaj można rozbudować to o nie korzystanie z telefonu komórkowego podczas mszy św. Nie chodzi o rozmowy potrzebne, które mogą czasami być konieczne, ale o granie, sms'owanie tak dla zabawy, a przez to rozpraszanie innych.
"Motywować pracę w niedzielę bezinteresowną służbą bliźniemu" różne mogą być okoliczności, ale z punktu widzenia np. pracodawcy jest rzeczą niegodną motywować do pracy pracowników w niedzielę, aby mogli więcej zarobić, niby dla ich dobra, a tak naprawdę drugim dnem są większe dochody pracodawcy.
"Buntować się przeciw rodzicom przed osiągnięciem samodzielności" no to jest bardzo ryzykowne, bunt buntowi nie równy, ale zakładając, że rodzice są w miarę odpowidzialni i chcą dobra dla swojego dziecka no to tak. Z tym, że mam tu na myśli młodzieżowe wybryki. Wybieranie własnej drogi życiowej niezgodnej z zamierzeniami rodziców, ale zgodniej z własnym sumieniem uważam za bunt, ale nie będący grzechem.
"Akceptować Słowo Boże (Pismo Święte, Nauka Kościoła, Tradycja)." zakładając, że kapłani decydując się na posługę innym, zgodnie z własnym powołaniem mają głosić naukę Jezusa, robią to należycie to ten nakaz jest dla mnie akceptowalny. Co jeśli tak nie jest? To kto ma być autorytetem? Ludzie szukający interpretacji pisma św. na własną rękę w większości przypadków robią to (na moje odczucie) bardzo niedojrzale. Oczywiście są wyjątki. Bardzo nieliczne, ale są. Tylko jak to ująć w rachunku sumienia?
"Osłabiać wiarę przez czytanie lektury głoszącej przekonania niezgodne z nauką Chrystusa." no tu bym raczej widział sformułowanie: Osłabiać wiarę poprzez uleganie lekturom głoszących przekonania niezgodne z nauką Chrystusa. Ale jako, że rachunek jest kierowany do młodzieży można zaryzykować prawdziwość tego zakazu. Bo będąc młodym nie ma się, aż tak wyrobionego podejścia krytycznego i lepiej unikać czegoś co może wyprowadzić na złą drogę. Takie rzeczy lepiej jest czytać będąc w miarę dojrzełym i je racjonalnie ocenić.
OdpowiedzUsuń"Nosić symbole religijne jako znak wiary (krzyżyk, różaniec, medalik…)." To faktycznie (jak dla mnie) nic nie odzwierciedla.
"Pracować w dniu świątecznym zarobkowo." myślę, że bardziej udane sformułowanie byłoby: Pracować w dniu świątecznym zawodowo, bez większej konieczności. Przecież służba zdrowia, elektrownie, komunikacja itp. muszą pracować. Pracowanie przez siedem dni w tygodniu non stop nie będzie nam służyło. Jeśli ktoś ma rodzinę, to dni świąteczne są właśnie po to, aby wszyscy (rodzina) spędzali ten dzień razem.
"Jeść, co przed nami położą, jeśli nam nie szkodzi." rachunek sumienia był spisywany w 1982 roku dla młodzieży. To były czasy nie najszczęśliwsze jeśli chodzi o zaopatrzenie. Myślę, że autorzy tego rachunku sum. mieli dobre intencję. Jeść to, na co rodziców stać, jeśli tylko nam nie zaszkodzi.
"Znosić cierpliwie krzywdy" to jest szerokie pojęcie, ale tego uczył Jezus. Sam cierpiał wiele krzywd, aż po krzyż. Wszelkie funkcjonowanie wśród ludzi wymaga kompromisów, ustępstw, "zaciśnięcia zębów".
W pełni podpisuję się pod Twoją końcową konkluzją, choć jednocześnie uważam, że dla młodzieży, która z racji wieku i chwiejnych poglądów, powinna mieć taki instruktaż jednoznaczny, ściśle sformułowany. Nie jest to doskonałe, ale stanowi pierwszy etap do kolejnych bardziej dojrzalszych rachunków sumienia, aż skończywszy na własnym sercu "... bo tam jest nasz najważniejszy, wewnętrzny konfesjonał."
pozdrawiam Grzegorz
Witaj, Grzegorz.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za obszerny komentarz.
Uwrażliwianie na Boga i wartości chrześcijańskie w Oratorium było wyjątkowe i niezwykle rozwijające. Uchroniło mnie przed wieloma zagrożeniami wieku młodzieńczego. Wiem, że mnie rozumiesz czytając moje teksty.
Oboje znamy Autora rozważanego przeze mnie "Rachunku sumienia" i wiemy, że powstał podczas rozmów powszechnie szanowanego Księdza z młodzieżą oratoryjną. Mając na uwadze cały ten kontekst nie podałam Jego nazwiska.
Myślę, że z szacunku dla Autora tak długo korzystałam z tej książeczki. Miałam jednak nie raz podejrzenie spowiedników, że jestem przesadnie dokładna.
W końcu przyszedł czas, by sięgnąć po coś innego, coś nie tak szczegółowego. Tym bardziej, że w przeszłości przesadnie się przejmowałam i tak dokładny rachunek nie był dla mnie adekwatny. Poza tym od 1982 roku czasy bardzo się zmieniły.
Pisząc powyższy post (refleksyjny) miałam zamiar pobudzić Czytelników do weryfikacji i myślenia w odniesieniu do poruszanego tematu. Chciałam podzielić się swoim doświadczeniem, które może być dla kogoś pomocą. Wydaje mi się, że trzeba zawsze merytorycznie i krytycznie podchodzić do tekstów, też i księży. Używać rozumu, rozsądku. Wspomniany Ksiądz też nas tego uczył. Jako nastolatka nigdy nie podważałam Jego autorytetu. Dlatego podchodzę do treści tej książeczki z tolerancją wobec Autora, delikatnie wskazując na ważność myślenia i dokonywania weryfikacji treści.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Marta.
Coz po nakazach ,zakazach , dziesięciu przykazaniach , nauce Jezusa opisanej w NT, skoro sumienie ludzkie jest uśpione , otępiale ,lub nie zdolne do działanie natychmiastowego ,bijącego na alarm gdy chcemy uczynić cos zlego i nie zgodnego z zasadami dobra , nauki Jezusa ?
OdpowiedzUsuńJeśli w chwili refleksji nad dniem przebytym nie zauważamy swych niecnych czynów wobec bliźnich , zwierzat , nie mamy wyrzutów sumienia za nie godne czyny, to na nic nakazy , zakazy , przykazania skoro i tak nie reflektujemy na swe czyny i nie staramy sie poprawic i przeprosić innych za wyrządzone im zlo.
My ludzie możemy oklamywac innych bliźnich i siebie samych , nawet swe sumienie szukając usprawiedliwienia na swe niecne czyny , lecz Boga nie okłamiemy gdyż nasze życie jest zapisane na kartach naszych które beda dowodem naszego postępowania wobec innych i Boga .
Martin