Uczyło mnie ponad 170 ludzi. Armia nauczycieli z
różnych dziedzin nauki. Ich liczba informuje mnie, jak wielkim jestem wobec
nich dłużnikiem.
Wśród przedmiotów były zajęcia
podstawowe, ogólnokształcące, artystyczne i specjalistyczne. Spotykając na
swojej drodze tak wielu pedagogów, mam w pamięci niezwykle barwny wachlarz
osobowości. Jakże różne były to osoby! Pamiętam ich wygląd, zachowanie, metodę
i sposób prowadzenia lekcji, gesty, tembr głosu, wyjątkowe sytuacje, zdarzenia
trudne… Niejeden z moich nauczycieli już nie żyje. Wszystkim zawdzięczam
naprawdę wiele. To, co mi przekazali i czym się podzielili, jest bogactwem.
Wśród moich nauczycieli nie było ludzi
bez skazy. Każdemu zdarzała się jakaś słabość, gorszy dzień, niegrzeczna
wypowiedź, wpadka. Niemniej jednak wielu było dla mnie drogowskazem, od wielu chciałam
przejąć to, co najlepsze, by iść swoją drogą.
Wśród wielu szkół i przedmiotów skupię
się dziś na wokalistyce. Ciekawe, że wybierając zawód śpiewaczki, w klasie
pierwszej (szkoły średniej) usłyszałam bezpardonowe zdanie:
- Zdecyduj się
przed wakacjami czy zostajesz, czy nie w szkole muzycznej, bo jak rezygnujesz,
to przyjmiemy na twoje miejsce dodatkową osobę.
W szkole średniej, w klasie dyplomowej dwa
razy uczestniczyłam w lekcjach prywatnych u jednego z pedagogów Akademii
Muzycznej, by przygotować się na egzamin wstępny. Po zakończeniu drugich zajęć
usłyszałam:
-
Lepiej, by pani nie przyjeżdżała (na
egzamin). Jest taka konkurencja…
Po zakończeniu szkoły średniej ze śpiewu
klasycznego zdawałam jednak na Akademię Muzyczną do Wrocławia. Nie wiem jak to
się stało, ale pięcioetapowy egzamin (trwający 3 dni) zaliczyłam pozytywnie.
Niestety z braku miejsc nie zostałam przyjęta od razu. W czasie kilku dni oczekiwania
na rozpatrzenie mojego podania przez władze uczelni (a prosiłam o przyznanie mi
miejsca rektorskiego), usłyszałam od jednego z byłych pedagogów słowa:
- To teraz
pewnie zaczniesz palić, co, Marta?
Być
może był to żart, ale mi nie było w tej sytuacji do śmiechu. Powiedziałam więc:
- Nie.
Miejsce rektorskie otrzymałam i przez następnych
5 lat uczyłam się trudnej sztuki śpiewu operowego.
Któregoś dnia, gdy przygotowywałam się
do konkursu wokalnego dla studentów wokalistyki (związanego z muzyką
współczesną), jeden z pedagogów skomentował moje wykonanie próby:
-
To brzmi jak bez jaj.
Tym
razem słowa te zabolały mnie. I… wycofałam się z podjętego wyzwania.
To tylko migawki wspomnień na drodze
śpiewaczej.
W życiu nie zawsze jest łatwo. Czasem
pedagog może się pomylić i coś przykrego powiedzieć. On też jest człowiekiem.
Ma zalety i wady. Nie jest doskonały, nieomylny, ale stara się. Zawód
nauczyciela jest bardzo trudny.
Szanowna Pani Marto podziwiam Pani odwagę pisania o swych byłych problemach i tarapatach w życiu szkolnym , podziwiam Pani wielkie serce i wyrozumialosc dla ludzi głupich ,podłych i zlosliwych, mnie w życiu wiele podlosci spodkalo od ludzi , wykształconych i prostaków , wiekszosc z nich to zlosliwa banda zarozumielcow i zlosliwcow nie potrafiących zapanować nad swymi negatywnymi uczuciami wobec innych .
OdpowiedzUsuńJa nie jestem juz taki wyrozumiały jak Pani gdyż wiem ze ci ludzie z cala pre medytacja zachowywali sie podle aby dokuczać mi i innym .
Tak jest i dzisiaj, obserwuje podlosci ludzkie i zarazem widzę ich zadowolenie ze mogli innym dokopać , dokuczyć , byc uszczypliwym.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie tak postepuja , dlaczego człowiek dla czlowieka jest wrogiem , nie przyjacielem .
Nie wybaczam nikomu nic bo nie mam co wybaczyć gdyż ludzie ci wiedzieli ze robia zle i wiedzieli ze to mnie czy innych zaboli lub zrobi przykrosc , wiekszosc z tych osobników nie stac na słowo przepraszam , a wiec co i komu mam przepraszać skoro zamiarem tychże ludzi jest czy bylo robienie przykrości innym?
Pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego .
Martin
Dzień dobry, Panie Martinie.
OdpowiedzUsuńW Pana dwu ostatnich tekstach odczytuję wiele bólu, jakiego Pan doświadczył od ludzi. Współczuję Panu tych przykrych doświadczeń.
Pozdrawiam z modlitwą,
Marta Złotnicka.