Ze względu na fakt, iż nikt nigdy Boga
nie widział, ani żadne ucho nie słyszało „mowy” Boga w ludzkim języku, można
zaryzykować tezę, że tak naprawdę nie ma stu procentowej pewności co do woli
Bożej w danej sprawie. Stwierdzenie: Bóg
mnie powołał (do danego zadania),
staje się więc wysoce ryzykowne.
Rodzajem zuchwałości jest usprawiedliwianie
swoich działań kosztem innych, przyjmując za pewną tę prawdę i żyjąc w przekonaniu,
że taka a taka rzecz jest wolą Bożą.
Nadużywanie pojęcia „wola Boża” wskazuje,
że człowiek jest na tyle słaby, iż potrzebuje jakiejś autorytatywnej i niemal nie
do podważenia „podkładki”. Wybór drogi, odczytywanej jako wypełnienie „woli
Bożej”, niekiedy staje się główną przyczyną szukania odpowiedzi, dlaczego wybór
tej właśnie drogi przynosi tyle cierpienia i niepowodzeń. Przecież „u wrót” dobrze
się rozeznało i właściwie wybrało. A może jednak nie…? Jaki jest sens tak
rozumianej „woli Bożej”, która „kończy się” porażką albo jakimś zawodem?
Są też niektórzy poszukujący bez przerwy
„woli Bożej” i nie mogący jej w żaden sposób uchwycić. Ci nieustannie wątpią i
przyznają, że nie wiedzą. Owa niewiedza
staje się usprawiedliwieniem do nie podejmowania żadnej decyzji, nawet błędnej.
Żyją jednak w smutku, w jakiejś ciągłej rozterce, niedowartościowaniu, niepewności,
w nieustannych wątpliwościach, jak dryfujący samotnie żagiel przy brzegach wyspy
lęku, wyspy obaw, wyspy Piotrusia Pana i innych wysp psychiczno-duchowych
barier.
Człowiek autonomiczny chciałby być
nieustannie dorosły, gdy tymczasem w Chrystusie nowy człowiek rodzi się dzieckiem, które ma prawo nie wiedzieć jaka
jest wola Boża, ma prawo podjąć niedoskonałą decyzję, a nawet ma prawo pomylić się.
Poszukiwanie przez owe dziecko rady u
innych (odnośnie woli Bożej) nie może być jednak oddawaniem decyzji o danym
wyborze w cudze ręce. Wolno natomiast dziecku
Bożemu podjąć nienajlepsze wybory. Wolno
dziecku Bożemu przejść przez życie w
sposób niedoskonały. Wolno dziecku Bożemu
na każdy rodzaj błędów, byle tylko patrzyło w kierunku dobra i prawdy (jako Chrystusa).
Jak odniósł się do
zagadnienia woli Bożej Jezus? Jak do pokarmu, który jest i daje życie. Pewność Jezusa
co do woli Bożej wynikała z całkowitego zawierzenia Ojcu. Zawierzenie jednak
nie oznaczało wiedzy. Wręcz przeciwnie. Kroczenie na drogach wiary. Wierząc
zdobywał wiedzę, że to, co głosi i czyni
- jest błogosławione. Ewangeliczne wyrażenia: „to mi Ojciec powiedział…”,
„to usłyszałem od Ojca…” jest obrazowaniem duchowej relacji Jezusa wobec Boga-Milczącego
na sposób ludzki, a jednocześnie „Mówiącego” na sposób mistyczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz