Abba
Antoni powiedział: „Nadchodzi czas, kiedy ludzie będą szaleni, a gdy zobaczą
kogoś, kto nie będzie szalony tak jak oni, będą go atakować, mówiąc: „Jesteś
szalony, gdyż nie jesteś taki jak my”.[1]
Nauka i działalność
Jezusa z Nazaretu odbiegały od nauki i działalności rabbi obserwowanych wśród
Żydów, którzy byli uważani lub sami siebie uznawali za uczonych w Piśmie i
znawców Prawa. Popularność Syna Maryi wzrastała niesłychanie szybko, m.in. z
tych kilku względów:
1.
Jezus był bardzo aktywnym nauczycielem. To
on przychodził do uczniów i ich powoływał, a nie odwrotnie. Nie czekał na ich
wizytę. Powoływał prostych rybaków i zwykłych grzeszników.
2.
Kiedy nauczał, podawał przykłady z życia
wzięte, które trafiały do przeciętnych słuchaczy. Ów prosty język przekazu był
nie tylko bliższy ludowi, ale i przekonujący.
3.
Jezus często wędrował od wioski do
wioski. Jego działalność nie była nastawiona wyłącznie na oddanie innym z
powodu powagi misji. Wydaje się, że można powiedzieć, iż cieszył się życiem, bo
podziwiał m.in. krajobrazy swojego kraju, poznając tereny, które nawiedzał.
4.
Miał w sobie moc leczenia dusz. Uzdrawiał,
a tym samym potwierdzał swe słowa znakami.
5.
Na początku wieść o Jezusie roznosiła
się na zasadzie powtarzania słów i opowiadania zdarzeń (historii). Oczywiście ów
przekaz był zdeterminowany punktem widzenia odbiorcy, jego intencją działania i
zdolnościami różnego rodzaju. Czasem relacje były ubarwione, bo zasłyszane i
przekazywane z ust do ust. O zniekształcenie nie było trudno, zwłaszcza w
obliczu nieuniknionych plotek, obmów czy oszczerstw.
6.
Wielu widziało Jezusa na własne oczy,
ale byli i tacy, którzy Go nie znali. Tłum często zbiegał się z ciekawości, aby
Go usłyszeć i przyjrzeć się, czy będzie jakiś element niesamowitości. Żywiono
nadzieję na ujrzenie jakiegoś znaku bądź cudu. Zwyczajność życia potęgowała ciekawość
i poszukiwanie wrażeń. Sensacja pociągała i mnożyła liczbę ludzi zbiegających
się na „wykład” Jezusa pod gołym niebem lub w jakimś pomieszczeniu. Nauka Nauczyciela
z Nazaretu nie była zakazana, czy obwarowana biletami wstępu. Stąd wielu do
Niego przybywało. Słuchacze mieli niekiedy trudności, by dostać się do Mistrza.
Na Jego „audiencję” wchodzono nawet przez dach (Łk 5,19).
7.
Jezus nie chciał być marionetką ani czarodziejem
spełniającym czyjeś zachcianki. Prawdopodobnie mówił właśnie o tym, skoro miał
odwagę odmówić Herodowi, który domagał się magicznej sztuczki (por. Łk 23,8−12).
Taka jednak postawa pociągała mocą i przyciągała do Niego poszukujących
wyzwolenia z uciemiężenia władcy, najeźdźców (Rzymian) czy sprawujących nadzór
religijny w narodzie.
8.
Postawa Jezusa nie wiązała się z żadnymi
opłatami i datkami. On działał bezinteresownie, choć nie narzucał się z własną
dobrocią. Pytał ludzi czego pragną, aby im uczynił. Niekiedy nie od razu szedł
pomóc w dane miejsce. Jego czas wypełniała modlitwa, nauka, podróż, ale i
proste czynności dnia codziennego (posiłek, sen, higiena). Nie nudził się.
Prośby kierowane do Jezusa były częste, więc niekiedy mogły zazębiać się.
Przykładem jest „spóźnione” przybycie do chorego Łazarza, choć proszono Jezusa
o rychłe przybycie (J 11,1−44). Nie byłoby mądre sądzić, że czekał, aż Jego
przyjaciel umrze, by go potem wskrzesić.
9.
Jezus pracował wśród ludzi niemal bez
wytchnienia (często modlił się na osobności tylko w nocy). Za dobro lud odpłacał
Mu wdzięcznością (chwalono Boga na modlitwie za Jezusa, zapraszano do domu na
ucztę, pewna kobieta namaściła Jego głowę i stopy drogocennym olejkiem – J 12,1−11,
prawdopodobnie ktoś podarował Mu jednoczęściową, wspaniałą suknię, którą
założył na ostatnie Święto Paschy – por. J 19,23−25). Dary serca przyjmował bez
krytyki.
10.
Jezus
nie czynił niczego na pokaz, choć znaki były wielkie. Wiedział jak się to
skończy. Wiedział, że za miłość zostanie ukrzyżowany, uznany za bluźniercę,
który śmiał nazwać się Synem Najwyższego. Jezus nie był bowiem naiwny. Wiedział
jak się zakończy Jego życie. Krzyż był do przewidzenia od samego początku, gdy
rozpoczynał swoją działalność. A jednak nie wystraszył się i podjął wyzwanie,
które w sobie rozpoznał. Poszedł obraną drogą i pokazał, że ten rodzaj oddania
jest najwyższym i najpiękniejszym darem umiłowania drugiego człowieka. Był
„szalony”, ale tylko w miłości, która sięgnęła Krzyża.
[1] Mądrość pustyni.
Sentencje Ojców Pustyni,
wybór i il. Y. Nomura, wstęp i epilog J. M. Nouwen, Wyd. Misjonarzy Klaretynów,
Palabra, Warszawa 2003, s. 15.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz