Św. Antoni urodził się w 1195 r. w
Lizbonie w Portugalii. Na chrzcie otrzymał imię Fernando. Miał pobożnych, szanowanych i zamożnych rodziców noszących nazwisko Bulhões (pol. Bulonne). Jego rodzina mieszkała w pałacu przy katedrze lizbońskiej
ku czci Bogarodzicy. Przyszły święty spędził tam pierwsze 15 lat. Dzięki rodzicom Fernando wzrastał w wierze, ucząc się od 4 roku życia w szkole katedralnej
(do instytutu szlacheckiego). Obok nauki
elementarnej, służył do mszy i pomagał w czasie obrządków kościelnych.
W wieku młodzieńczym Fernando miał różne pokusy, lecz
skutecznie się im opierał. Stronił od hucznych zabaw i przyjemności. Był osobą uczynną, pomagał innym, a także udzielał
jałmużny ubogim. W klasztorach słuchał pilnie Słowa Bożego, które asymilował żyjąc nim w sercu i na zewnątrz.
Ponieważ widział wielu ludzi, którzy grzeszą, postanowił porzucić życie według świata. Odrzuciwszy ziemskie pokusy (nicość) wybrał
powołanie do świętości z Bogiem w zakonie, by żyć z dala od wszelkiego złego, jednoczyć
się ciągle z Bogiem za pomocą modlitwy, być otoczonym braćmi, podnosić myśl do
kontemplacji mistycznych, służyć ojczyźnie, uszczęśliwiać, aby samemu być
szczęśliwym[1].
Klasztor św. Wincentego Kanoników Regularnych
od św. Augustyna, który wybrał, znajdował się na Wschód od Lizbony. Został on wzniesiony w 1147 r. przez
Alfonsa I na podziękowanie za odebranie Maurom Lizbony. Fernando wstąpił do zakonu mając 15 lat, aby umrzeć światu, a
żyć Chrystusowi na ołtarzu umartwienia i pokuty chrześcijańskiej [2]. We wspomnianym klasztorze spędził 2 lata, studiując tam dzieła klasyków łacińskich i święte księgi, po czym poprosił o przeniesienie, ponieważ prześladowała go
miłość krewnych i przyjaciół, którzy odwiedzając go często, przynosili ze sobą
niepokój świata i odrywali go od słodyczy i zachwytów bożych [3].
W 1212 r. Fernando przeniósł się do opactwa św.
Krzyża w Coimbrze – ówczesnej stolicy Portugalii (do klasztoru królewskiego), w
którym kształcili się późniejsi mistrzowie przyszłego uniwersytetu w Coimbrze. Była
tam praktykowana modlitwa i nauka. Właśnie tą drogą Fernando podążał do
świętości, bo jak napisał ks. Euzebiusz Stateczny: Nauka i
pobożność są kluczem otwierającym bramę do przybytku pańskiego: tabernakulum [4].
Fernando otrzymał święcenia w roku 1219 r. Jednakże w 1220
r. opuścił Zakon Kanoników Regularnych św. Augustyna i wstąpił do zakonu franciszkanów (Zakon Braci Mniejszych), z
nadzieją wyjazdu na misje do Maroka i poniesienia tam śmierci męczeńskiej za
głoszenie Ewangelii. To właśnie w zakonie franciszkańskim przyjął nowe imię - Antoni i rozpoczął
studiowanie myśli św. Franciszka. Jego marzenie o Afryce i
męczeństwie miało się wkrótce ziścić, bowiem otrzymał pozwolenie na wyjazd na
misje. Niestety niemal od razu przewlekle się tam zachorował i z konieczności był zmuszony opuścić
Afrykę. Męczeństwo przeżywał jednak w duszy z powodu przekonania, że nie ma powołania
do działania apostolskiego na terenie Afryki. Wiosną udał się więc w drogę powrotną do ojczyzny. Po burzy morskiej
wysiadł na Sycylii.
W 1221 r. odbyła się kapituła świąteczna
pod Asyżem. Zebrało się na niej 3 tysiące franciszkanów wraz ze św.
Franciszkiem. Tam właśnie spotkali się po raz pierwszy: Serafin z Asyżu i Cudotwórca z
Padwy.
W Montepaolo (dziś koło Florencji)
Antoni spędził dni krzyżowe w ciszy,
umartwieniu i rozmyślaniu. Był tam całkowicie oddany rzeczom niebieskim i
rozpalaniu swego serca ogniem miłości. Posilał się wyżebranym i zwilżonym wodą
pitną chlebem (stosował bowiem bardzo ostry post). Godzinami trwał na modlitwie czuwając. Ciało umartwiał nikłym pokarmem, ale i biczowaniem. W końcu surowe praktyki pokutne obróciły się przeciwko jego zdrowiu. Zakonnik mdlał osłabiony.
Po postach i dniach umartwienia Antoni zaczął
działać jako kaznodzieja. Po raz pierwszy publicznie przemówił do
kleryków przyjmujących święcenia w katedrze miasta Forli we Włoszech. Mówił do
nich po łacinie. I choć był tym bardzo przejęty, wszystko się udało. O tamtym
wydarzeniu ks. Euzebiusz Stateczny napisał metaforycznie: Był
więc czas najwyższy, aby zeszedł z góry Synaj z ciszy głębokiej ów apostoł
cudowny i zaczął rzucać pioruny i błyski nauki i świętości wśród ciemności
przewalających się po świecie i stanął wobec tłumów, aby je zbudzić i
przeszywać dreszczami na głos przykazania Bożego [5].
W Rimini, w konfrontacji z innowiercami (zwolennikami
manicheizmu) nawrócił wielu heretyków (m.in. niejakiego Bonvillo). Zdarzały się już wówczas
cudowne zdarzenia, które przypisywano bogobojnemu zakonnikowi (np. mimo, że chciano go otruć,
podając na talerzu zabójczą potrawę i szydząc, że słudze Bożemu nic nie
zaszkodzi, Antoni zjadł posiłek i nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu; kiedy
indziej podano mu żabę zamiast kurczęcia; wówczas franciszkanin przeżegnał się i
zamienił żabę w kurczę...).
Po roku 1223 (a najpóźniej w 1226) Franciszek
udzielił Antoniemu dyplom profesora teologii.
Jak podają noty biograficzne, Antoni miał dar nawracania. Działał wyjątkowo. Albigensów we Francji nawracał
łagodnością, słowem i przykładem (nie zaś przemocą, torturami czy wzbudzaniem
strachu).
Charyzmatyczny franciszkanin prowadził również wykłady w szkołach. W jednej z nich był przypadek zwrotu skradzionej przez kleryka książki (oddanej za
przyczyną świętego). Prawdopodobnie od tamtego zdarzenia Antoni stał się patronem rzeczy zaginionych [6].
W następnych latach Antoni prowadził działalność apostolską w Tuluzie,
Le-Puy-en-Velay - jako przełożony i gwardian klasztoru.
Zdarzyło się, że święty przewidział nawrócenie i śmierć
męczeńską notariusza w Puy, który z początku był mu nieprzychylny. Notariusz
ten zginął z rąk Muzułmanów [7].
Antoni był niezwykle odważny i mężny. Była to dusza wielka, która nie znała
wybiegów i kompromisów[8]. Miał
odwagę mówić prawdę, prosto w oczy, i to nawet samemu arcybiskupowi. Tak nawrócił
arcybiskupa z Bourges, Szymona de Sully [9].
Święty miał również dar bilokacji (pewnego dnia był np. w kościele
mówiąc do ludu, a równocześnie widziano go na chórze − modlącego się z braćmi w klasztorze).
Po śmierci św. Franciszka z Asyżu
zebrała się kapituła generalna zakonu. Było to w Zielone Świątki 1227 r. w
Lizbonie we Włoszech. Planowano wybrać nowego przełożonego zakonu. Podczas
kapituły Antoni został wybrany na przełożonego prowincji północnych Włoch (od
Bolonii aż po Alpy). Podróżował, głosił Słowo Boże, czynił cuda (np. wskrzesił
młodzieńca).
25 maja 1230 r. odbyła się ponownie kapituła
generalna zakonu, na której powstał spór o zakres ubóstwa franciszkanów. Jedni
byli za posiadaniem własności (z Eliaszem na czele, który był ministrem
generalnym całego zakonu), a drudzy za ubóstwem (w grupie których był Antoni).
W sporze i hałasie Jan Parenti (minister generalny) wyszedł na środek sali i
rozdarł swoje szaty, ukląkłszy z rozkrzyżowanymi rękami. Swym gestem uśmierzył
wrzawę kłócących się mężczyzn. Choć buntownicy przeprosili, spór nie został rozwiązany. O
skandalu doniesiono papieżowi. Wówczas Antoni,
jako rzecznik sprawy, musiał wobec całego dworu papieskiego wystąpić z obroną. I
uczynił to z taką wymową, uczonością i gorącością dla sprawy, że papież go
nazwał arką zakonu [10]. Ostatecznie
papież zakończył spór bullą Qui elongati (z
dnia 28.09.1230 r.) orzekając, że bracia są zobowiązani do przestrzegania
reguły św. Franciszka. Równocześnie bulla pozwalała na różnicowanie i
rozgałęzienie braci w łonie zakonu. Znalazł zatem złoty środek w trudnej sprawie.
Jednym z cudów za przyczyną św.
Antoniego był poniżej opisany, a dotyczący zrośnięcia nogi:
Pewien młodzieniec rozgniewany na swą
matkę kopnął ją tak, że upadła na ziemię. Potem, po wysłuchaniu kazania
świętego doznał jednak skruchy. Wyspowiadał się wyznając Antoniemu swoje
grzechy (w tym ów przykry incydent dotyczący kopnięcia matki). Za pokutę miał ją
przeprosić, co postanowił uczynić. Kiedy matka wysłuchała przeprosin syna,
odrzekła: Ja bym ci chętnie i łatwo odpuściła, ale sądzę, że ci Bóg nie
powinien takiego grzechu odpuścić [11]. Po tych słowach
młodzieniec poszedł do swego pokoju i tam sam (!) odrąbał sobie siekierą nogę,
którą kopnął wcześniej kobietę. Po samookaleczeniu zemdlał. Zdarzyło się przy tym, że Antoni, przechodząc
obok i widząc tłum ludzi, dowiedział się o nieszczęśliwym zajściu. Wszedł więc
do domu, w których zaszła tragedia i tam kazał sobie przynieść odrąbaną
nogę. Następnie przybliżył stopę do nogi. Autor opisu kończy opowiadanie słowami: Natychmiast zbiegają się
kosteczki, mięso się łączy a Leonard – bo mu Leonard było na imię – wstaje
zdrów [12].
Brat Antoni założył bractwo Kolombinów (od
nazwy kościółka, gdzie schodzili się pokutnicy).
Za jego też przyczyną, 15 marca 1231 r.
zaczęło obowiązywać prawo dotyczące niewypłacalnych dłużników. Według tego prawa
nikt nie mógł być więziony przez swych wierzycieli, jeśli oświadczył, że zrzeka
się całości dóbr [13].
Antoni od młodości nosił zarodek
cukrzycy. W 1231 r. miał początki puchliny wodnej (wodobrzusza). Tamtego roku ukończył jednak kazania na post. Słuchały go bowiem tłumy (nawet 30
tysięcy ludzi) i wielu się nawracało. Zdarzały się nawet przypadki rozrywania mu szat,
by zachować relikwię po świętym. Przed swą śmiercią nie głosił już jednak kazań,
tym bardziej, że widział, jak z tego powodu wieśniacy zaniedbywali swą pracę w polu.
Pod koniec życia coraz bardziej cierpiący poprosił o wyjazd i przeniósł
się do klasztoru w Camposampiero, gdzie przebywał jego przyjaciel Tiso (właściciel
posiadłości i kawałka lasu). Ten, na prośbę Antoniego, zrobił mu „celę” w
rozgałęzieniu jednego z drzew (z trzciny i gałęzi). Święty schodził z drzewa
tylko na posiłek. Jednak po jednym z mocniejszych ataków bólu, poprosił o przeniesienie do klasztoru w
Padwie (by nie być ciężarem dla ubogich współbraci). Uczyniono więc zgodnie z
wolą umierającego. W drodze Antoni spotkał pewnego zakonnika o imieniu Vinnoto, za którego radą udał się do spokojnej Arcelli, zamiast ludnej i hałaśliwej Padwy. Tam właśnie
zmarł. Było to w piątek, 13 czerwca 1231 r. Antoni miał wówczas zaledwie 36 lat.
Antoni mówił swoje kazania po łacinie lub w narzeczu włoskim. Najczęściej cytował Pismo Święte oraz doktorów
Kościoła (w tym św. Augustyna i św. Hieronima).
Określano go jako Cudotwórcę z
Padwy. Był też nazywany młotem na heretyków [14] – arian, docentów, ikonoklastów, berengariuszy.
Piętnował przede wszystkim 3 grzechy: pychę, skąpstwo i chuć.
Cechowała go: pokora, umiejętność,
żarliwość apostolska, miłość Boża, modlitwa, umartwienie, duch ubóstwa,
gorliwość anielska, wymowa, wytworność gestu, szlachetność charakteru, słodycz,
wdzięk i grzeczność. Jedyną jego retoryką
była miłość Ukrzyżowanego [15].
30 maja 1232 r. (11 miesięcy po śmierci),
za pontyfikatu papieża Grzegorza IX ogłoszono Antoniego świętym. Była to
pierwsza tak szybka kanonizacja (zaledwie 352 dni po śmierci Antoniego). Papież napisał też bullę
kanonizacyjną o świętym pt. Cum dicat
Dominus.
16 stycznia 1946 r. papież Pius XII
ogłosił św. Antoniego doktorem Kościoła.
W 1263 r. przeniesiono po raz pierwszy
szczątki św. Antoniego (zachował się tylko jego język, którego św. Bonawentura
z Bagnorei – generał zakonu, w geście czci ucałował). Drugie przeniesienie
miało miejsce w 1310 r. – do środkowej nawy kościoła. Trzecie zaś 15 lutego
1350 r. – ze względu na ukończenie budowanej dla niego kaplicy.
W XIII wieku św. Antoni był niezwykle
popularnym mnichem ludu, którego kochały tłumy. Jego postać jest jedną
z najsympatyczniejszych. Emanuje czarem świętości (lud wierzył w jego wstawiennictwo
i pomoc). Odczytywano, że za jego przyczyną dzieją się cuda. O tym świadczy
zarówno kult, jak i legenda.
Do pism świętego Antoniego należą:
- Expositio in
psalmos,
- Sermones
dominicales,
- Sermones de
Sanctis.
Zachował się też list św. Franciszka z Asyżu do św. Antoniego,
w którym poleca, by uczył braci teologii i modlitwy.
[1] ks. Euzebiusz Stateczny, Żywot św. Antoniego z Padwy, Bytom 1909, s. 13–14.
[2] Tamże, s. 14.
[3] Tamże, s. 15.
[4] Tamże, s. 17.
[5] Tamże, s. 40.
[6] Tamże, s. 56–57.
[7] Tamże, s. 59.
[8] Tamże.
[9] Tamże, s. 60.
[10] Tamże, s. 83.
[11] Tamże, 96.
[12] Tamże.
[13] Tamże, s. 100.
[14] Tamże, 122.
[15] Tamże, s. 127.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz