Jezus spotykał na swojej drodze bardzo
różnych ludzi. Jezusa spotkali naoczni świadkowie, ale i głęboko wierzący ludzie,
którzy obcowali z Nim mistycznie. Jezus rozmawiał m.in. z Nikodemem, Samarytanką, Piotrem, Syrofenicjanką, Pawłem, sparaliżowanym,
kobietą cierpiącą na krwotok, jawnogrzesznicą, Marią Magdaleną, wędrowcami
idącymi do Emaus… Wszyscy oni zetknęli się w swoim życiu z Jezusem i było to
wyjątkowe, niezapomniane spotkanie. Pomyślałam: jak to dobrze, że natchnieni
autorzy pozostawili nam zapis tych spotkań. Otwierając Biblię możemy
uczestniczyć na nowo w tych wydarzeniach, rozważać i przeżywać je na modlitwie;
uczyć się. I tylko szkoda, że niektórzy bohaterowie mają nieznane imiona...
Mówimy: „sparaliżowany”, choć był nim tylko do momentu, gdy Jezus go uzdrowił.
Potem był zdrowy. Dlatego zastanawiam się, jak miał na imię ów mężczyzna? Może
Józef albo Daniel; może Ezechiel, Izaak, Jozue; może Mateusz, Rafał albo
Mojżesz, Selim, Uriasz, Zachary lub Tadeusz? A Syrofenicjanka, Samarytanka i
kobieta cierpiąca na krwotok? Jak miały na imię? Może któraś z nich była Esterą
albo Judytą; może Rutą, Deborą, Marią, Rachelą albo Żanną; może Tamarą, Leą,
Noemi, Abigail, Dalilą, Rafaelą, Atalią albo Diną? Nie wiemy… To osoby z ludu,
proste, zwyczajne, anonimowe, które zostały określone miejscem pochodzenia,
chorobą lub problemem, z którym się zmagały. Wstydliwy jest oznacznik: „jawnogrzesznica”…
Jakże więc musiało pocieszyć kobietę, która podeszła do Jezusa, gdy zwrócił się
do niej „córko” albo „niewiasto”. W samym tym zwrocie ileż jest już miłości i
miłosierdzia, ileż ciepła i delikatności.
Również dla samego Jezusa spotkania z
ludźmi były ważne. Pozwalały Mu odpowiadać miłością na miłość Ojca. Dla
bliźnich był Nauczycielem i Przyjacielem, który nawiązywał czyste i głębokie
relacje miłości. Dzięki temu, każdy z cichych bohaterów był ważny i
niepowtarzalny. Jezus budował więzi szacunku i bratniej miłości z kobietami i
mężczyznami, pochylając się nad ich problemami, jakie dźwigali na ciele i duszy.
Czasem relacje ewangelistów z owych spotkań są bardzo krótkie, ale zawsze charakteryzuje
je pewien punkt zwrotny. Moment przemiany w życiu postaci, pozostawiający
piętno w ich sercu na kolejne lata, promieniujący długim światłem krótkiego
zdarzenia. Spotkania z Jezusem były niezapomniane, wyjątkowe, znaczące,
głębokie, poruszające, ważne, pełne duchowej mocy i Bożej miłości.
I po dziś dzień każdy może spotkać Jezusa w swoim
życiu. Ten, kto szuka i nie ustaje w drodze. To wielkie szczęście, że miłość Jezusa
jest najgłębsza, bo nie możemy zrobić
nic, aby Bóg kochał nas bardziej, ani nie możemy zrobić nic, aby Bóg kochał nas
mniej. Bóg z natury jest miłością i nie potrafi istnieć inaczej jak kochając.
Wystarczy uwierzyć w to, że Bóg dał swego Syna Jednorodzonego, aby każdy kto w
Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne[1].
[1] Ks. Mariusz
Rosik, Jezus. W przestrzeni spotkań, Wrocław 2012, s. 142.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz