Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 września 2013

Nauka tolerancji



W czasach Chrystusa nieczystość w Izraelu oznaczała przede wszystkim niezdatność do uczestniczenia w kulcie. W prawie szczegółowo opisano przyczyny nieczystości (m.in. kontakt z ciałem zmarłego; kontakt z poganami; kontakt z krwią; miesiączkowanie; polucja; kontakt ze zwierzętami wyłączonymi z kultu, np. świniami; niedomagania związane z narządami płciowymi; niektóre choroby, np. krwotoki, choroby skóry, w tym trąd; kontakt z osobą określaną jako nieczystą w świetle prawa; małżeńskie i pozamałżeńskie stosunki płciowe).
Jezus na co dzień miał kontakt z osobami uważanymi za nieczyste i nie unikał z nimi relacji. Dotyk cierpiącego interpretował jako wyraz wiary w Niego, przyczyniającej się do uzdrowienia człowieka, jak w przypadku dotyku Jego płaszcza przez kobietę cierpiącą na krwotok (Mt 9,20−22). Dziwiono się, że rozmawiał przy studni z grzeszną Samarytanką czy z kobietą kananejskią, Syrofenicjanką (poganką – Mk 7,24−30; Mt 15,21−28), która przyszła prosić o uzdrowienie córki, czy też że korzystał z noclegu w domu niezamężnych sióstr z Betanii (Mk 11,11).
Zwykle, dociekliwi oceniają człowieka badając jego pochodzenie. Tak było i z Jezusem, który od czasu rozpoczęcia publicznej działalności miał zwolenników, jak i przeciwników. Ponieważ dzieciństwo i lata młodości spędził w Nazarecie, spotykał się z określaniem Go z nutą pogardy: „Jezus Nazarejczyk” (Mt 26,71) albo „Galilejczyk” (Mt 26,69). Galileę, szeroko otwartą na wpływy pogańskie, władze jerozolimskie traktowały z pogardą.[1] Stąd i pytanie Natanaela: Czy może być coś dobrego z Nazaretu? (J 1,46).
Można się na chwilę zatrzymać i zastanowić, z czego mógł wypływać fakt, że Jezus nie uciekał przed ludźmi określanymi jako nieczyści, a wręcz nawiązywał z nimi ważne relacje, które przemieniały ich serca i życie. Tych, o których mowa, mógł spotykać na co dzień tam, gdzie mieszkał. Sam Nazaret roił się od ludzi, którzy przyczynili się do złej opinii o tym miejscu. Wobec istniejącej sytuacji, przyszło mu żyć obok różnych ludzi (w tym „nieczystych”). Jednak poprzez relacje tolerancji znajdował najlepszą formę obcowania z bliźnimi.
Skąd pochodziła Jego wyobraźnia do obrazowania nauki moralnej czy etycznej? Być może właśnie z zastałej rzeczywistości. Mądrość rodzi się z wrażliwości serca i doświadczenia. Być może więc Jezus właśnie w skazitelnym Nazarecie słyszał lub nawet był świadkiem, jak jakiś podejrzany opiekun trzody okradł swego pracodawcę i podczas ucieczki zniszczył część jego gospodarstwa. Właściwą postawę określił zatem obrazowo, słowami: Złodziej przychodzi tylko po to, aby coś ukraść, zabić lub zniszczyć. Ja natomiast przyszedłem, aby moje owce miały życie i to życie w pełni. Ja jestem dobrym pasterzem (J 10,10). Stosując podobne obrazowanie, na zasadzie argumentacji logicznej, wobec zarzutu kontaktowania się z „nieczystymi”, określił swoje postępowanie jako bardzo potrzebne ludziom: Lekarz nie jest potrzebny zdrowym, lecz chorym. Nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników (Mk 2,17).
Od kogo Jezus mógł nauczyć się tak mądrej postawy? Śmiem twierdzić, że od swoich rodziców (Matki − Maryi oraz opiekuna − Józefa). Każde z nich okazywało na co dzień wzajemny szacunek, troskę i miłość. Każde z nich było też zajęte obowiązkami i pracą, wypełniając je z pieczołowitością i ufnością w Bożą pomoc.
Dziś, w dalszych rozważaniach skupię się tylko na postaci Matki Jezusa, poruszając jeden wątek:
Przypomina mi się antychrześcijańskie, aramejskie dzieło żydowskie, pt. Toledoth Jeszu (Historia Jezusa), w którym wspomina się, że Maryja była z zawodu fryzjerką[2]… Pomijając zagadnienie stopnia prawdziwości owego prowokacyjnego tekstu, może warto zatrzymać się i rozważyć, czy rzeczywiście Matka Jezusa mogła się trudnić taką pracą?
W czasach Chrystusa głównym powołaniem kobiety było małżeństwo, zrodzenie potomstwa i wychowanie dzieci. Stąd kilkuletnią bezdzietność w małżeństwie uważano za podstawowy powód do wręczenia kobiecie listu rozwodowego. Przyjmując, że Jezus był jedynym dzieckiem Maryi można przypuścić, że Żona Józefa dysponowała określoną ilością czasu na jakieś dodatkowe zajęcie (poza obowiązkami domowymi). Przychylając się do hipotezy o zawodzie fryzjerki, można przypuszczać, że w swojej pracy Maryja spotykała różnych ludzi. Jako zaś osoba głęboko miłująca Boga wyrażała swą wiarę w postawie oddania bliźnim i tolerancji. Jej klientami mogły być bowiem nawet takie osoby, które odrzucano, z powodu uważania ich za „nieczyste” (w świetle prawa).
Czy w czasach Chrystusa potrzebny był zawód fryzjerki? Wydaje się, że jak najbardziej. Jeśli chodzi o kobiety, to w Izraelu chodziły one w nakryciu głowy lub całkowicie goliły włosy. Pisze o tym św. Paweł, który poprzez poniższe słowa faktograficznie potwierdza panujące wówczas zwyczaje: Każda kobieta pozbawia się szacunku, kiedy modli się i prorokuje z odkrytą głową, bo wygląda jakby była ostrzyżona. Jeśli więc nie nakrywa głowy, to niech zetnie sobie i włosy. Skoro jednak hańbi ją ostrzyżenie czy ogolenie, to niech je nakrywa. (…) Osądźcie sami: czy wypada kobiecie modlić się do Boga z odkrytą głową? (…) Kobieta natomiast, gdy ma długie włosy, jest to jej chlubą. Włosy bowiem zostały jej dane dla okrycia (1 Kor, 11,5−6.13.15).
Obciąć włosy lub je ozdobnie upiąć u fryzjerki mogły więc zarówno panny, mężatki, wdowy, jak i… kochanki, prostytutki. Z tego powodu można przyjąć hipotezę, że Maryja, jako (być może!) fryzjerka, była przykładem dla Jezusa, jak tolerancyjnie podchodzić do bliźnich, nie odrzucając i nie potępiając ich jako osoby. 
Historia ukazuje w coraz piękniejszym świetle piękno postawy Matki Zbawiciela, choćby poprzez analizę nowych hipotez rozważanych pod kątem filozoteistycznym.   


[1] Kultura biblijna. Słownik, Wyd. Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1997,  s. 172.
[2] Źródło cytowane [za]: Paweł Porębski, Dokumenty antychrześcijańskie [w:] www.wiara-rozumna.blog.onet.pl – tekst opublikowany 20.10.2012 r.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz