Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 września 2013

Dusza rozmiłowana



Dusza rozmiłowana w Chrystusie, chciałaby być Jego wieczną studentką. Chciałaby nieustannie przebywać w Jego obecności, tańczyć klaszcząc z uwielbieniem kastanietami, słuchać Jego głosu, uczyć się codziennej postawy oddania i naśladować Go w heroicznych i kreatywnych czynach miłości. Dusza, która wyrywa się do Chrystusa, pragnie z Nim zjednoczenia ze wszech miar duchowego, poprzez dar z siebie drugiemu człowiekowi. Słodyczą dla duszy jest niebiańskie pragnienie, by pomimo świadomości własnej niedoskonałości i słabości, trwać w jedności z Bogiem.
Człowiek jest wielki miarą miłości Ojca Niebieskiego, na którą się otwiera i którą kocha braci i siostry. Wzorcowa postawa Syna Człowieczego przynagla duszę do nieustannego przełamywania samej siebie, by iść za dobrem. I to pomimo pamięci, że coś się nie udało, że nie było ok.; pomimo świadomości, że są za nią sytuacje trudne, być może na trójkę, które nie dały komfortu psychicznego. Osoba zakotwiczona w Bogu, pomimo przekonania o skłonności do grzechu i pomimo bolesnych doświadczeń, nie załamuje się. Człowiek udręczony własną ułomnością moralną, duchową czy inną (która przynosi cierpienie), jest tym, który zawsze może dokonać wielkich rzeczy na miarę dziedzica Boga, jeśli tylko pragnie miłować jak Chrystus.
Gdy w duszy iskrzy się troska, by kochać tych, którzy są obok i, być może, pogubili się, zbłądzili, ale mimo to są nam drodzy, to znak wrażliwości i czułości serca. To znak, że Bóg ma możliwość umiłować innych takim sercem.
Kiedy ktoś cierpiał, Jezus reagował. Kiedy więc cierpi bliźni, to znak, że trzeba zareagować. Choćby to był ten, kto sprawił naszej duszy przykrość. Obdarzając miłością tego, kto nam zawinił, duszę przenika miłość Chrystusa, z którym staje się jednością.
Praca, którą się wypełnia ze względu na chleb powszedni, może przynieść szereg sytuacji z drugim człowiekiem. Z punktu widzenia wiary i miłości, mają one o wiele większe znaczenie duchowe, jako relacje z bliźnimi, niż bezosobowe czynności, które przynoszą materialną zapłatę. Jezus, jako Nauczyciel, choć trwał w Ojcu, jednocześnie ciągle spotykał się z różnymi sytuacjami personalnymi. I dawał przykład właściwych relacji miłości bliźniego.
Człowiek nie jest sam, póki nie zamknie się od środka w domku swoich smutnych myśli o własnych lub cudzych grzechach. Najskuteczniejszym środkiem na opuszczenie tego dusznego duchowego stanu jest otwarcie na drugiego człowieka, pomimo własnej słabości. Tak objawia się duchowa siła i odwaga zaparcia się samego siebie w wierze w Chrystusa Zmartwychwstałego. Wiara w Syna Bożego, który jest zawsze obecny jak wierny Przyjaciel, może dać duszy niebiańskie skrzydła do osiągnięcia heroicznej miłości.
Ojciec Niebieski działa rozpalając w duszy pragnienie, być trwać przy Chrystusie i miłować sercem Chrystusa. Jego „dłoń”, to wsparcie i opieka (Opatrzność) w każdej minucie ludzkiego tchnienia, które przenikając duszę jakby światłem, pulsuje mocą miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz