Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 września 2013

Obrazowanie wiary - cz.1.



Na początku zacznę od tezy, że to, co dotyczy wiary na kartach Pisma Świętego, jest ludzkim obrazowaniem. Obrazowanie zaś stanowi formę przekazu, w której prawda jest dopiero do odczytania przez duchowe serce człowieka. Tak więc owe obrazowanie pośredniczy w dochodzeniu do prawdy. Jednocześnie nie jest nią dosłownie. Obrazowanie próbuje jednak oddać jakiś  aspekt prawdy. W efekcie stanowi narzędzie, które pozostaje formą zbliżenia czy też odbicia odczytanej w duszy myśli Boga. A jeśli tak, nie można odbierać obrazowania na zasadzie czegoś, co jest absolutną prawdą, ale raczej jako coś, co nadaje kierunek poszukiwaniom prawdy.

Czy Jezus posługiwał się ludzkim obrazowaniem spraw dotyczących wiary? Oczywiście. Oznacza to, że słowa Syna Człowieczego należy dopiero odczytać.
Swoją naukę i prawdę Jezus ujmował bardzo plastycznym językiem, malując słowami obrazy z życia wzięte, np.: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły koło drogi. Przyleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt kamienisty, gdzie było mało ziemi, i szybko wzeszły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy pokazało się słońce, przypaliło je i uschły, bo nie zapuściły korzeni. Inne padły między ciernie. A ciernie wyrosły i przygłuszyły je. Jeszcze inne padły na glebę urodzajną i wydały plon: jedno stokrotny, inne sześćdziesięciokrotny, a jeszcze inne trzydziestokrotny (Mt 13, 3−8). Bywały nauki obrazujące wiarę z pomocą rzeczywistości w połączeniu z obrazami niesamowitymi (sprawiające surrealistyczne wrażenie): Uczcie się na przykładzie drzewa figowego: Gdy jego gałązka staje się miękka i wypuszcza liście, rozpoznajecie, że zbliża się lato. Tak też i wy, gdy zobaczycie, że [słońce się zaćmi, księżyc straci blask i gwiazdy będą spadały z nieba, a moce, które są w niebie zostaną wstrząśnięte] (…) wiedzcie, że [Syn Człowieczy przychodzący na obłokach z wielką mocą i chwałą] jest blisko, we drzwiach. Zapewniam was: Nie przeminie to pokolenie, dopóki nie spełni się to wszystko (Mk 13,28[24−25]−29; Mk 13,29[26]−30).
Na to, że słowa Jezusa były obrazowaniem prawdy, są zatem przykłady. Ale czy można tak powiedzieć o Jego postawie i czynach? Sądzę, że tak. Postawa Jezusa, jako Człowieka w pełni oddanego misji czynienia dobra drugiemu na chwałę Boga, była Jego normą i czynnikiem wyróżniającym. Trwając nieustannie na poziomie tego, który zawsze miłuje bliźnich, Jezus codziennie doświadczał mocy Ojca działającego przez Niego.
Otwarcie Jezusa na Boga było postawą wzorcową, która pozwalała na spełnienie każdego dobra, w tym Najwyższego (na krzyżu). Działo się tak, ponieważ Syn Człowieczy, przepełniony wiarą w Akt Działający, przechowywał w swoim sercu stałą gotowość czynienia tego, co podoba się Ojcu. Duchowa droga, jaką wybrał, była bardzo wąska i wymagała niezwykłego zawierzenia, lecz Jezus codziennie ją znajdował, trwając w jedności z Ojcem. Po owocach (mocy słów, dobra, mocy znaków i po wewnętrznym świetle) rozpoznawał, że idzie we właściwym kierunku.
Drogę do Ojca odnajdywał w relacjach z bliźnimi. Oni stawali się dla Jezusa niejako przyczynami okazania miłości. Inspirowali do chwalebnych czynów. Jezus przemieniał grzeszników poprzez miłosierdzie (przebaczenie im ich słabości i przewinień), okazaną troskę (uzdrowienie), zainteresowanie (rozmowę, przyjęcie gościny, itp.).
Syn Człowieczy nie tylko wskazywał innym, co jest dobre i godne uczynienia. Również i On sam dochodził do coraz większego oddania w miłości. Jezus, mimo że był dojrzałym mężczyzną i Nauczycielem, sam też uczył się od innych. Tak było np. w spotkaniu z kobietą kananejską. Nie z kim innym, jak właśnie z poganką (!), Syrofenicjanką (Mk 7,26) przeprowadził bardzo interesujący dialog (tu również za pomocą obrazowania spraw wiary), dochodząc do mądrych wniosków. A pokrótce odbyło się to w ten oto sposób:
Jezus, stale poszukujący woli Bożej, przedstawił swoje logiczne rozumowanie:
- Pozwól najpierw najeść się dzieciom, bo nie wypada zabierać chleb dzieciom i rzucać szczeniętom (Mk 7,27).
Matka chorej dziewczynki tolerancyjnie przyjęła Jego wywód, przestawiając jeszcze piękniejszy obraz harmonii swemu Rozmówcy:
- Panie, przecież i szczenięta zjadają pod stołem to, co nakruszą dzieci (Mk 7,28).
Jezus nie potrzebował wyjaśnienia przenośni jej obrazu. Postawa kobiety zatroskanej o dziecko zainspirowała Go do czynu heroicznego.
Wnioski z tego spotkania można wysnuć następujące:
Zarówno Jezus, jak i kobieta kananejska, byli tak inteligentni i pełni wiary w Bożą łaskę, że zniwelowali wszelkie bariery i przeszkody na drodze do uczynienia dobra. Syrofenicjanka odnalazła "ukrywającego się" Jezusa i uwierzyła w Jego moc. Jej córka odzyskała zdrowie. Jezus zaś, doświadczywszy bardzo mądrej rozmowy z poganką, rozpoznał piękno działania z miłością nawet tam, gdzie ludzie mają inne przekonania i zwyczaje, i gdzie przebywa się in cognito (zob. Mk 7,24).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz