Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 października 2014

Muzyka w Kościele



W filmie „Karate Kid IV” mistrz karate pan Miyagi dawał swej uczennicy Julie różne wskazówki, m.in. tę: Nie ufaj duchowemu przywódcy, który nie umie tańczyć. Przykładem władcy, który nie wstydził się tańczyć, jest król Dawid, który radował się całym sobą na cześć Pana przed Jego Arką Przymierza: Dawid, jak i cały dom Izraela tańczyli przed Panem z całej siły przy dźwiękach pieśni i gry na cytrach, harfach, bębnach, grzechotkach i cymbałach (2 Sm 6,5). Św. Franciszek Salezy miał powiedzieć słynną sentencję, często powtarzaną w Kościele dla dodania odwagi w użyciu głosu wokalnego w świątyni: Kto śpiewa, ten dwa razy się modli. Zachęta obejmuje wszystkich wiernych do aktywnego uczestnictwa w śpiewie liturgicznym, na chwałę Boga. Już znany aktor Jerzy Stuhr bez pardonu zaintonował z dystansem dla samego siebie melodię ze słowami: Śpiewać każdy może czasem lepiej lub czasem gorzej, ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi. Jeden bowiem czyni to poprawnie, drugi trochę słabiej. W modlitwie nie chodzi bowiem o intonację, tembr czy barwę głosu. Istotna jest wewnętrzna muzyka duszy i serca. Tam niejako stroi się struny głosu modlącego się, które dzięki swej szczerości (= czystości) stają się autentyczną relacją („miłą” dla Boga). Moim zdaniem bolesny fałsz w muzyce liturgicznej jest przede wszystkim wtedy, gdy ktoś zapomni o aktywności serca w modlitwie, gdy omija w melodii duszy swego Pana.
Ponadto jest jeszcze jedna paradoksalna rzecz: przed Bogiem można milczeć, mówić czy też śpiewać (i w ten sposób modlić się) nawet… bez głosu, bez słów i bez instrumentów − w duszy. Tam bowiem znajduje się sanktuarium, w którym mieszka Bóg − Adresat muzyki ludzkiego serca. Modlitwa serca Boga i serca człowieka w ich obopólnym dialogu kontemplacji jest najgłębszym misterium (pasją). Na ów koncert dwóch serc wstęp ma każda dusza, która otwiera się na muzykę Bożej transcendencji. 
Osobną kwestią jest, jaka winna być właściwa oprawa muzyczna spotkań modlitewnych czy też Eucharystii. Jaki powinna mieć charakter i nastrój: czy stonowany i wyważony, czy też entuzjastyczny i pełen euforii. A może jedno i drugie w zależności od okoliczności? Moim zdaniem muzyka na chwałę Boga i na Jego cześć zawsze winna być obecna w Kościele jako forma uwielbienia i oddania czci Stwórcy, który nam ją ofiarował i zaprosił do bycia jej współtwórcami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz