Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 października 2014

Fryderyk Chopin (cz.1.)



Fryderyk Chopin przyszedł na świat w Polsce, w Żelazowej Woli 22.02. lub 1.03.1810 r., jako syn Mikołaja − nauczyciela języka francuskiego rodem z Lotaryngii, i polskiej szlachcianki – Tekli Justyny z Krzyżanowskich. Już na przełomie czwartego i piątego roku życia Fryderyk rozpoczął naukę gry na fortepianie w Wojciecha Żywnego. To on zafascynował chłopca dziełami Jana Sebastiana Bacha oraz Wolfganga Amadeusza Mozarta. Szybkie postępy w nauce u Fryderyka zaowocowały jego licznymi występami w salonach arystokracji warszawskiej. Niemal równolegle próbował on swych sił na polu kompozycji. Jego pierwsza próba kompozycyjna pochodzi z 1817 r., w zapisie której pomógł młodemu twórcy jego nauczyciel. Pierwszym utworem Chopina wydanym drukiem był Polonez g-moll.
W 1822 r. Chopin zakończy naukę u Żywnego i rozpoczął prywatne lekcje z kompozycji u rektora uczelni muzycznej Józefa Elsnera. Profesor zdawał sobie sprawę, że ma do czynienia z talentem o silnym charakterze, który nie nagnie się do klasycznych reguł i będzie szukał własnego wyrazu[1], dlatego później o swoim wyjątkowym studencie napisał: szczególna zdatność, geniusz muzyczny.
W 1825 r. Fryderyk rozpoczął numerowanie swoich kompozycji. Jako op.1 oznaczył Rondo c-moll. W 1826 r. podjął naukę w Szkole Głównej Muzyki. Tam powstał szereg utworów solowych na fortepian, a także orkiestrowe: Wariacje B-dur op.2 na temat Là ci darem la mano zaczerpnięty z Don Juana W. A. Mozarta oraz Rondo à la Krakowiak F-dur op. 14.
Mając 20 lat Chopin udał się przez Wiedeń do Paryża. Nie sądził, że do Polski już nigdy nie wróci. Przed wyjazdem zagrał koncert w Warszawie, który okazał się być ostatnim w kraju. Wykonał II Koncert fortepianowy f-moll oraz Fantazję na tematy polskie. Pierwsze z wymienionych dzieł zawierało w swych dźwiękach głęboko skrywane uczycie do Konstancji Gładkowskiej. W ten sposób kompozytor z utajonej przed ludźmi miłości zwierzył się nasamprzód muzyce[2].
Na zatrzymanie kompozytora za granicami kraju wpływ miało Powstanie Listopadowe, które wybuchło w 1830 r. Rodzice listownie doradzili synowi, by nie wracał do kraju, gdyż bardziej przyda się na obczyźnie jako artysta rozsławiający imię Polski niż jako żołnierz.
Fryderyk głęboko przeżywał tragedię swojego narodu. Odbiciem tego są jego kompozycje, z których przebijają akcenty tęsknoty, bólu i protestu. Cierpienie Polski znalazło się śród pierwszych jego doświadczeń, u samych źródeł pojmowania świata. Odczuł zachodzące wypadki z czułością artysty i przeżycia te zamknął w sobie jak intymne sekrety.[3] Typowym przykładem może być Scherzo h-moll z melodią kolędy Lulajże Jezuniu oraz słynna etiuda zwana „rewolucyjną” w tonacji c-moll.[4] Patriotyzm i moc wyrazową jego utworów zauważył Robert Schumann, który uznał muzykę Chopina za artystyczną odpowiedź w obliczu uciemiężenia Polski (jako muzyczne armaty ukryte w kwiatach).
Na emigracji Chopin poznał wiele znakomitości, a wśród nich artystów takich, jak: Adam Mickiewicz, Julian Ursyn Niemcewicz, Cyprian Kamil Norwid, Franz Liszt, Hector Berlioz, Niccolò Paganini, Vincenzo Bellini, Eugène Delacroix i Robert Schumann.
Fryderyk utrzymywał się z udzielanych korepetycji, ze sprzedanych wydawcom kompozycji oraz z koncertów. Jeśli chodzi o to ostatnie źródło finansowe, to warto zauważyć, że w ciągu 18 lat pobytu w Paryżu polski pianista miał ogółem zaledwie 4 własne koncerty, a przy innych okolicznościach wystąpił publicznie 15 razy. Te znikome cyfry mówią bardzo wiele o charakterze artysty, którego sława potoczyła się ze stolicy Francji na cały świat, a który nie dał w niej ani jednego recitalu. Nie był to [bowiem] człowiek estrady, nie szukał tłumów, nie przepadał za oklaskami. Lubił audytorium wybrane i grywał chętniej w domach prywatnych.[5] Nie bez znaczenia był tu nie tylko jego charakter, ale i sposób gry, w której preferował subtelności piana. Sam artysta przyznawał się również do tremy i oporu wobec występowania przed tłumem słuchaczy: Nie nadaję się do koncertów. Tłum mnie onieśmiela, czuję się zatruty jego oddechem, sparaliżowany przez zaciekawione spojrzenia i oniemiały wobec obcych twarzy.[6] To zatem powodowało, że kompozytor przeważnie nie miał ustabilizowanej sytuacji finansowej, tym bardziej, że koszty utrzymania pochłaniały wiele pieniędzy. Przyjmując jednak ów fakt z dystansem pewnego dnia pianista we własnym dzienniku podpisał się: Fryderyk Chopin – golec.[7]


[1] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 82.
[2] J.w., s. 99.
[3] J.w., s. 68.
[4] Notatki osobiste ze średniej szkoły muzycznej w Kielcach (PSM II st.) prowadzone pod kierunkiem pana Bogumiła Nadolskiego.
[5] Kazimierz Wierzyński, Życie Chopina, Wyd. Literackie, Kraków 1978, s. 157.
[6] J.w., s. 187.
[7] J.w., s. 159.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz