Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 października 2014

Najwyższa zdolność



Jezusowi przypisuje się słowa z Ewangelii według św. Jana: Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15).  
Myślę, że owa jedność w przyjaźni z Chrystusem jest możliwa poprzez dowód miłowania bliźniego w ziemskim życiu. Wierne oddanie w miłości siebie samego drugiemu człowiekowi lub ludziom, których On stawia na drodze naszego codziennego życia, to znak miłowania Boga.
Bardzo ciekawie o przyjaźni i miłości napisał prof. T. Kotarbiński: Miłość - to dwie dusze w jednym ciele, przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach. A gdy miłość łączy się z przyjaźnią, powstaje wówczas jedność podwójna i zupełna.[1].  
Rozum pozwala na podjęcie decyzji o miłowaniu. Obdarowanie człowieka rozumem i duszą uzdolniło go do bycia podobnym do miłującego Boga. Im bardziej człowiek miłuje, tym jest bliższy Bogu. Pełne zjednoczenie z Bogiem objawia się poprzez miłowanie pomimo ludzkiej słabości wpisanej w jestestwo stworzenia. „Przekraczanie siebie”, to miłowanie mimo wcześniejszych błędów, potknięć, pomyłek i niewiedzy. Człowiek jako jedyna istota na ziemi zdaje sobie sprawę ze swych możliwości. Miłość jest najwyższą ludzką zdolnością, która pozwala na rozwój ku nieskończoności.
Jedność między ludźmi jest możliwa przez wspólne dążenia. W jedności Kościoła wspólnotę tę stanowi realizowanie dobrego planu i zamiarów. Dążenie ku spełnieniu to naśladowanie Chrystusa w miłości.
Pragnienie miłowania jest zapisane w każdym ludzkim sercu. Człowiek to osoba, która posiada dar miłowania.
Nawet człowiek niepełnosprawny umysłowo może kochać i często domaga się dla siebie tej miłości. Również przez czasowe symulowanie jakiejś dolegliwości…, pragnąc przytulenia, czułości, zainteresowania, troski i pomocy. De facto takie przypadki nie są rzadkością, kiedy osoba niepełnosprawna, biedna lub niezaradna dopuszcza się zachowania, mającego na celu skłonić inne osoby do okazania jej miłości.
Człowiek miłujący jest szczęśliwy, choć obok pozytywnego doznania i stanu cierpienie jest równie blisko. Nastanie udręki staje się dotkliwe, gdy coś pójdzie nie tak, jak tego pragniemy. Człowiek cierpi, kiedy strumień miłość napotyka na przeszkodę.
Bóg miłuje dynamicznie: stale i niezmiennie, bez względu na stan ludzkiego ducha. Osoba przeniknięta bez reszty Bogiem promieniuje Jego miłością w każdym czasie na wzór Chrystusa, stając się niejako Jego obrazem.
Człowiek nadziei patrzy do przodu, w „stronę” miłującego Ojca, który każdego dnia czeka na jego odpowiedź o życie. Ufający Panu powierza się Jego Opatrzności realizując zadania i cele, które niesie mu codzienność. Ojciec wciąż trzyma ku człowiekowi swe „wyciągnięte ramiona” oddania w umiłowaniu, do końca wspierając go w dążeniu ku spełnieniu.
W miłowaniu tkwi sedno życia, które nadaje istnieniu głęboki sens. Jezus doświadczał na co dzień wsparcia i inspiracji od Ojca, dzieląc się swym świadectwem wiary w słowach o wodzie żywej: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu (J 4,13−14). Każdy, podobnie jak to było u Chrystusa, może być posłany, by podać kubek wody potrzebującemu. Doświadczając pomocy bliźnich człowiek doznaje miłości Boga.



[1] Tadeusz Kotarbiński, Medytacje o życiu godziwym, s. 66.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz