Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 lipca 2013

Sąd



W teologii występują 3 teorie na temat sądu człowieka z chwilą śmierci fizycznej. Stanowisko pierwsze rozdziela tzw. międzyczasem Sąd Ostateczny (dotyczący wszystkich ludzi na końcu historii) od sądu szczegółowego (indywidualnego, osobistego). W hipotezie drugiej utożsamia się oba sądy jako dwa oblicza jednego. W koncepcji tej nie ma więc „międzyczasu”. W stanowisku trzecim rozważa się sąd jako obecny już teraz, na ziemi – w spotkaniu (relacji) człowieka z Chrystusem (w wierze i miłości). Idąc tym torem rozumowania, brak wiary jakby automatycznie „powoduje” osąd (J 3,18). Z kolei wiara w Chrystusa otwiera na istnienie wieczne, a jednocześnie niweluje sąd: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia (J 5,24). W odniesieniu do "sądu" chodzi więc o decyzję, która jako odpowiedź na wiarę i miłość ma miejsce już teraz, choć ujawni się całkowicie dopiero z chwilą śmierci fizycznej.
Co zatem niezwykle istotne, sąd przybiera znamiona samooceny człowieka wobec Boga[1] (w Jego świetle). Weryfikacja życia („sąd Boży”) dokonuje się w samoosądzie człowieka[2]. Człowiek nie ocenia jednak sam siebie (z siebie), lecz odczytuje i rozpoznaje w świetle nieba. Jest to równocześnie ostateczne samopoznanie się człowieka w Jezusie Chrystusie. Syn Człowieczy jest bowiem w Ojcu i działa w Duchu Świętym (jako Akt Działający) mocą miłowania, co próbują uchwycić słowa Biblii: Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi (J 5,22). Ów sąd jest więc spotkaniem człowieka po śmierci z Chrystusem, w którym człowiekowi zostanie objawiony Boży „wyrok”.[3] Zarówno jednak słowo: „wyrok”, jak i „sąd” kojarzą się raczej pejoratywnie, odwzorowując ludzki obraz i formę sądownictwa. To zaś, o czym mowa w odniesieniu do eschatologii, ma miejsce na duchowej arenie serca i duszy człowieka. Samopoznanie się człowieka z udziałem Bożej łaski, to konfrontacja ze światłem Miłości: Bo byłem głodny, a daliście mi pić; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (Mt 25,35−36). Bóg zatem nie jest Sędzią i Groźnym Władcą, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Jakkolwiek są w Piśmie Świętym słowa włożone w usta Stwórcy: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (Mt 25,41), Bóg nigdy nikogo nie skazuje i nie potępia. Przeczyłoby to Jego istnieniu, jako Miłości. Bóg nie musi [też] „odczytywać” tego wyroku.[4] Bóg miłuje, a nie wyrokuje. 
Sąd Boży nie będzie także jakąś mechaniczną segregacją zboża i chwastów, sortowaniem ryb dobrych i złych czy też odgradzaniem baranów od kozłów (Mt 13,24−30; 47−48; 25,31−46). Przywołane porównania, to jedynie uproszczone obrazy tajemnicy spotkania serca człowieka z Chrystusem. Odmalowana atmosfera tych obrazów może jednak wzbudzać uczucia grozy i trwogę. Dlatego też odczytywanie w kart Biblii Bożego straszenia w celu zmuszenia do nawrócenia jest błędne. Takie rozumienie sądu akcentuje bowiem to, czego być nie powinno: lęk przez Bogiem. A lęk przed Bogiem oddala od właściwej relacji ze Stwórcą. 
W moim odczuciu odczytanie prawdy o „sądzie” winno prowadzić duszę do uwielbienia Boga. Wydarzenie eschatologiczne winno być pełne wiary i nadziei, jako akt przejścia człowieka w egzystencję pozaziemską w postaci eschatologicznego zbilansowania swego życia i wypowiedzenia siebie całego przed Bogiem, czyli jednoczesnego dopowiedzenia w sobie tego, co brakowało za życia ziemskiego. Wtedy taki sąd (…) [będzie] pewnego rodzaju „stworzeniem”, czyli uzupełnieniem braków (…), [wejściem] w nowy świat, w najgłębsze nurty życia osobowego Boga.[5] Będzie to więc niebiańskie miłowanie, włączenie w wieczysty "krwiobieg" Aktu Działającego.



[1] Ks. Krzysztof Góźdź, Eschatologia jako dynamiczny proces historii zbawienia [w:] Być chrześcijaninem. Teologia dla szkół średnich pod red. ks. M. Ruseckiego, Wyd. KUL, Lublin 2007, s. 288.
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] Tamże.
[5] Tamże, s. 289.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz