Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lipca 2013

Osiołek



W Ewangelii według św. Marka jest opisana niezwykła sytuacja, poprzedzająca przybycie Jezusa z uczniami na święto Paschy do Jerozolimy: Kiedy zbliżali się do Jerozolimy, od strony Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, wysłał dwóch swoich uczniów, mówiąc im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami. Jak tylko wejdziecie do niej, znajdziecie tam uwiązanego osiołka, którego nikt z ludzi jeszcze nie dosiadał. Odwiążcie go i przyprowadźcie. Jeśli ktoś was zapyta, dlaczego to robicie, powiedzcie: Pan go potrzebuje, lecz zaraz go odeśle z powrotem.» Poszli i znaleźli osiołka przywiązanego u drzwi na zewnątrz przy drodze, i odwiązali go. Niektórzy ze stojących tam pytali: «Co to ma znaczyć? Dlaczego odwiązujecie osiołka?». Oni odpowiedzieli, jak im Jezus polecił. I pozwolili im. Przyprowadzili osiołka do Jezusa i zarzucili na niego swoje płaszcze, a On go dosiadł. Wielu słało swoje płaszcze na drodze, a inni zielone gałązki ścięte na polach. Ci zaś, którzy szli przed Nim i za Nim, wołali: «Hosanna! Chwała Temu, który przychodzi w imię Pana. Błogosławione nadchodzące królestwo naszego ojca Dawida. Hosanna na wysokościach!». (Mk 11,1−10). Po tym opisie następuje perykopa o drzewie figowym bez owoców (Mk 11,12−14).
Te 14 zdań (w tym wiele długich, o rozbudowanej konstrukcji), to dzieło nota bene małomównego Marka, który pisząc ów tekst posługiwał się greką (zrozumiałą dla pogan, do których skierowana była pierwotnie ta ewangelia). Bardzo znamienny i niezwykły jest również fakt ogromnej szczegółowości w opisie sceny. Autorowi zależało na dokładnym oddaniu przesłania, stąd tak precyzyjny obraz. Jednocześnie można powiedzieć, że ewangelista nie tylko bardzo świadomie, ale i z wielką odwagą opowiada to, co na pierwszy rzut oka jest bardzo „dziwne”. Oto bowiem Mistrz zleca swoim uczniom zabranie i przyprowadzenie cudzego osiołka. Uczniowie czynią jak im polecił. Ich „bierność” jednak zdumiewa. Nie protestują, mimo kuriozalnej sytuacji (którą można byłoby nazwać „kradzieżą na czas określony”). Nauczyciel, przewidując reakcję świadków zdarzenia, poleca odpowiedzieć im krótko: Pan go potrzebuje, lecz zaraz go odeśle z powrotem (Mk 11,3).
Przyjmując ten tekst dosłownie można odnieść wrażenie, że obie strony są naiwne: zarówno odwiązujący osiołka, jak i przyglądający się tej scenie. Uczniowie zdają się bowiem cały czas być nie lada spokojni, wobec powyższego polecenia. Przybywają do wskazanego miejsca i, jak gdyby nigdy nic, odwiązują czyjeś zwierzę i je zabierają ze sobą. Widzowie zachowując się naturalnie, początkowo reagują na ich zachowanie asertywnie, zatrzymując ich słowami: Co to ma znaczyć? Dlaczego odwiązujecie osiołka? (Mk 11,5). Czytelnika może ogarnąć jednak ponownie zdumienie, oto bowiem dana im odpowiedź spotyka się z wiarą i akceptacją: Oni odpowiedzieli, jak im Jezus polecił. I [tamci] pozwolili im (Mk 11,6). Ktoś stojący z boku i przyglądający się tej scenie mógłby pomyśleć, że zbyt łatwo się zgodzili, że to naiwność. Powstaje więc zasadnicze pytanie: czemu to wszystko miało służyć? Czy tylko skontrastowaniu triumfalnego przejazdu Jezusa wśród tłumów i początkowego entuzjazmu ludu z późniejszym wyszydzeniem Go i nienawiścią ze strony tych, którzy doprowadzili do Jego ukrzyżowania?
Czytając Księgę Rodzaju natknęłam się na niezwykłe słowa: Swojego osła przywiąże do winnego krzewu do winnej latorośli źrebię oślicy. Wypierze w winie swoje ubranie i w winnym soku swoją suknię (Rdz 49,11). Metafora zwłaszcza drugiego zdania, z przywołaną symboliką wina (oznaczającego krew), może stanowić odwołanie do Jezusa Chrystusa. On to bowiem, w przepięknej metaforze o swej jedności z bliźnimi poprzez miłość, powiedział: Ja jestem prawdziwym krzewem winorośli (…). Ja jestem krzewem winorośli, a wy gałązkami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi obfity owoc, gdyż beze Mnie nic nie możecie uczynić. Jeśli ktoś nie trwa we Mnie (…) uschnie (J 15,1n.5−6n). Skoro więc w Starym Testamencie pojawiło się zdanie: Swojego osła przywiąże do winnego krzewu do winnej latorośli źrebię oślicy (Rdz 49,11a) można w nim dostrzec „antycypację nowotestamentowego obrazu” Jezusa (jako „krzewu winnego”) i osiołka, który został Mu dany. „Osiołek” symbolizuje więc jednocześnie jakby „gałązkę” wszczepioną w „krzew winny”. Innymi słowy „osiołek” potrzebny Jezusowi, to symbol człowieka, który czasem nawet nieświadomie i niespodziewanie „przydaje się” Chrystusowi. Zmartwychwstały nieustannie działa bowiem w misterium życia, tak że niekiedy można początkowo nie dostrzec teologicznego i eschatologicznego sensu tych wydarzeń (zwłaszcza dziwnych, zagmatwanych). Chrystus stopniowo objawia człowiekowi siebie i swoją miłość, której nie narzuca. Ta właśnie miłość (możliwa do rozpoznania dzięki wierze w sercu po skutkach działania Aktu Miłującego) ukazuje, jak bardzo człowiek jest Mu potrzebny, jak bardzo jest dla Niego ważny. Dlaczego? Otóż dlatego właśnie, że poprzez człowieka Chrystus może miłować ludzi (nawet gdyby się było kimś zwykłym, jak tamten jerozolimski osiołek, nawet gdyby się było nie z Jego „gospodarstwa”). Poprzez miłość Chrystus objawia się więc nawet w ludziach niewierzących, dlatego prawdziwe są słowa o jedności poprzez miłość: Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi obfity owoc, gdyż beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Jezusowi zależy zatem na każdym człowieku. On jest do nas niesamowicie „przywiązany”… miłością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz