Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 października 2012

Bez chleba



Pewnego razu, a było to po dwukrotnym rozmnożeniu chleba przez Jezusa wśród tłumów, Jego uczniowie uświadomili sobie, że zapomnieli zabrać ze sobą chleba i mieli w łodzi tylko jeden bochenek (Mk 8,14). Ich zaaferowanie innymi sprawami wzbudziło w nich poczucie niezaradności i zakłopotania. Nie chcieli „wykorzystywać” Jezusa, by znów dokonał znaku. Woleli coś wymyśleć, by w ludzki sposób zaradzić sytuacji. Troska o pokarm nie pozwalała jednak skupić się na duchowej nauce Jezusa podczas podróży, kiedy ich Nauczyciel mówił: Bądźcie czujni. Unikajcie zakwasu faryzeuszów i zakwasu Heroda (Mk 8,15). Mężczyźni, zmartwieni brakiem chleba, zbytnio skupili uwagę na swoich brakach. Naradzali się więc wspólnie, co mogą w tej sytuacji zrobić: rozmawiali między sobą o tym, że nie mają chleba (Mk 8,16). Jezus zainteresował się ich problemem, zauważywszy ich troskę i rozproszenie. Pomógł im wskazując drogę do rozwiązania problemu: wiarę rozumną i otwarte, miłujące serce (por. Mk 8,17−21). Troski stały się tematem katechezy i modlitwy. Jezus pomógł dojść uczniom do prawdy, że w oczach Bożych nie ma sytuacji bez wyjścia (sytuacji beznadziejnej). Pomógł zrozumieć, że zawierzenie Ojcu jest efektem ufności, w której człowiek poddaje się Bożej Opatrzności w obliczu własnych słabości lub jakiejkolwiek, ludzkiej niemocy i biedy.
...


Moi rodzice urodzili się na wsi. Oboje wyemigrowali do miasta. Tam skończyli wyższe studia. Praca w mieście spowodowała, że osiedlili się w nim na stałe. Całe życie bardzo ciężko pracowali. Kiedy urodziły się im dzieci (czworo), tata przez 20 lat wyjeżdżał rokrocznie po 10 miesięcy do Stanów Zjednoczonych, by pracować i zarobić na wyżywienie rodziny. W czasie jego nieobecności mama zostawała z nami w Polsce. Jej ciężar odpowiedzialności był ogromny. Pracowała na etacie nauczycielki i jednocześnie opiekowała się nami samotnie. Było jej bardzo ciężko. Tata przez te wszystkie lata mężnie znosił wszelki trud pobytu za granicą, tęskniąc za rodziną i ojczyzną. Dzięki jego ogromnemu wyrzeczeniu i pomocy finansowej, ja i moje rodzeństwo mogliśmy przeżyć. Wszyscy skończyliśmy wyższe studia i obecnie mamy pracę w swoich zawodach. Zawdzięczamy to naszym kochanym rodzicom i ich poświęceniu całego życia dla nas. Największą ceną za to poświęcenie było ich małżeństwo, które dziś doznaje poważnego kryzysu. Oboje są zmęczeni, cierpiący i biedni. Teraz nasza kolej, by im pomóc. Miłość wszystko zwycięży.      
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz