Uczniowie i ich Mistrz byli właśnie w drodze, zdążając do
Jerozolimy (Mk 10,32). Po tej
informacji św. Marek Ewangelista zanotował znamienne zdanie: Jezus ciągle ich wyprzedzał, tak że się
dziwili (Mk 10,32). Być może wyprzedzał
ich fizycznie, idąc szybciej. Bez wątpienia jednak wędrówka była symbolem podążania
do domu Ojca. Odzwierciedlała niesamowity progres Jezusa, Jego duchowy dynamizm
działania, czynnego umiłowania bliźnich, pokonywania codziennych trudności i
przeszkód (egzystencjalnych, społecznych i innych). Uczniowie widzieli „oczyma
duszy”, że ich Nauczyciel jest kimś niezwykłym, mimo że jest człowiekiem. Ich zdumienie
przybierało odcienie podziwu, estymy i ogromnego szacunku. Jezus był ich Autorytetem
moralnym i duchowym. Wzorem miłości Bożej. Synem Najwyższego. Apostołowie w
obecności Jezusa czuli się bezpiecznie. A jednak doświadczali obaw, kiedy Go
nie rozumieli, kiedy ich wyobrażenia nie zgadzały się z Prawdą przekazywaną
przez Jezusa. Autor Ewangelii dodał: A
ci, którzy szli za Nim, byli przestraszeni (Mk 10,32). Ponownie bowiem usłyszeli od Nauczyciela, że będzie umęczony i
zabity: Oto teraz zdążamy do Jerozolimy.
Tam Syn Człowieczy zostanie wydany wyższym kapłanom i nauczycielom Pisma. Oni
skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. Będą z Niego drwić, pluć na Niego,
wychłoszczą Go i zabiją, ale po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 10,33−34). Zapowiedź przyszłych wydarzeń była dramatyczna.
Wspomnienie o zmartwychwstaniu nie umniejszało obaw. Uczniowie zadawali sobie
pytania: Jak to się stanie? Przecież
Jezus odnosi same sukcesy: Jego nauka jest pełna mocy, idą za Nim tłumy, Nauczyciel
wciąż uzdrawia, doświadczyliśmy tylu cudownych znaków! Dlaczego nagle to się
skończy Jego śmiercią? Idziemy za Nim, bo Go miłujemy. Pragniemy, by Jego
królestwo zapanowało. Dlaczego nasz Jezus: Król-Bóg będzie uśmiercony? Co
będzie z nami?… Myśli mieli niespokojne. Rozważania były bardzo trudne. A
jednak szli dalej za Jezusem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz