W działalności Jezusa nie było schematu
i szablonowości. Do każdego potrzebującego podchodził
indywidualnie. Relacja z drugim człowiekiem była za każdym razem wyjątkowa, niepowtarzalna.
Pewnego razu Jezus przybył do Betsaidy. Tam przyprowadzili do Niego niewidomego i
prosili, aby Go dotknął (Mk 8,22). Słyszano
bowiem, że już wcześniej Mistrz z Nazaretu uzdrawiał w ten sposób. We wsi wytworzyła
się jednak atmosfera, w której Jezus nie czuł się komfortowo (por. Mk 8,26). Dlatego ujął [niewidomego] za rękę i wyprowadził
poza wieś (Mk 8,23). Spacer Jezusa
z niepełnosprawnym mężczyzną był drogą do światła (ku uzdrowieniu). Kiedy tak szli,
między Nauczycielem a chorym zawiązała
się szczególna relacja. Dotyk Bożej mocy Jezusa był stały i niepowtarzalny (Jezus
cały czas trzymał chorego za rękę, a potem zwilżył
mu oczy śliną – Mk 8,23). Jego modlitwa i błogosławieństwo zostały
zwieńczone dialogiem: położył na niego
ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?» (Mk 8,23). Ponieważ mężczyzna odzyskiwał
wzrok stopniowo, dlatego odpowiedział: Widzę
ludzi, jakbym patrzył na chodzące drzewa (Mk 8,24). Można powiedzieć, że w sensie teologicznym proces
uzdrawiania był rozłożony w czasie (symbolizując etapy życia). Jednocześnie
Jezus przez cały czas modlił się za potrzebującego i błogosławił mu: Ponownie położył ręce na jego oczy (Mk
8,25). I tak oto, dzięki szczególnej
relacji z Nauczycielem niewidomy całkowicie
odzyskał wzrok. Został uzdrowiony i wszystko widział wyraźnie (Mk 8,25).
Pod koniec opowiadania ewangelista
zanotował, że Jezus, wskazując uzdrowionemu na powrót do domu, dał do zrozumienia,
że pragnie, aby właśnie tam zaniósł on światło Bożej łaski i miłosierdzia (por.
Mk 8,26).
Wielu ludzi mimo doskonałego wzroku zastana ślepcami do końca zycia , nie wspominając tych zaślepionych nienawiścią do wiary , w Boga i Jezusa, im by nawet Jezus nie pomogl przejrzeć na oczy
OdpowiedzUsuńMartin