Po jakimś czasie, Jezus wraz z uczniami przybył
do Nazaretu, gdzie się wychował. Kiedy w szabat zaczął nauczać w synagodze,
zrobił na słuchaczach duże wrażenie: Wielu
słuchających Go dziwiło się i mówiło: «Skądże to ma? Co to za mądrość została
Mu dana? I takich nadzwyczajnych cudów dokonuje!» (Mk 6,2). Równocześnie ludzie
powątpiewali w Niego: Czy nie jest On
cieślą, synem Maryi, a bratem Jakuba, Jozesa, Judy i Szymona? A Jego siostry,
czy nie mieszkają tutaj wśród nas? (Mk 6,3). Jezus czuł dystans z ich strony i
niezrozumienie Jego działania. Wielu widziało w Nim byłego mieszkańca Nazaretu,
któremu nie warto wierzyć. Brak miłości był dla Jezusa powodem do smutnej refleksji:
Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich
krewnych i we własnej rodzinie, prorok może być tak lekceważony (Mk 6,4). Jezus cierpiał, że mieszkańcy Jego rodzinnego
miasta zamykają się na miłość Boga. A wiedział, jak bardzo tej miłości potrzebowali. Znał problemy
wielu rodzin w Nazarecie, zanim wyruszył głosić Dobrą Nowinę. Kiedy więc przyszedł im
pomóc, a oni w Niego nie chcieli uwierzyć, dziwił
się (Mk 6,6). Brak wiary w Jego posłannictwo
spowodował, że nie mógł tam dokonać
żadnego cudu, tylko kilku chorych uzdrowił, kładąc na nich ręce (Mk 6,5).
Szanowna Pani Marto Edyto z wielka przyjemnoscia czytam Pani prace tak jak prace Pana Porębskiego.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie na komentarz do powyższego artykułu.
Nie dziwie sie ze ludzie nie rozumieli co mowil Jezus mimo prostego przekazu woli Boga , aby ludzie sie miłowali.
Jezus odczuwał to samo co wiele osób odczuwa ,ze sa nie kochani przez swych bliskich , ze kazdy potrzebuje milosci , zrozumienia .
Zazwyczaj wiele tragedii sie wydarza w rodzinach , tam gdzie powinna byc milosc i zrozumienie , czesto gosci nieporozumienia , brak wspólnego zrozumienia , milosci.
Nie dziwie sie ze Jezusowi bylo przykro ,a do tego jeszcze dochodził brak wiary ze jest wysłannikiem Boga .
Lecz mimo tych przykrości uczynił jednak cos dla tych ludzi, uzdrowił kilku chorych , gdyż mimo goryczy jakiej doznał od mieszkancow Nazaretu ,kochal tych ludzi, ukazując im wielkosc swej dobroci , milosci do nich.
Martin
Witam ponownie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Panie Martin, za miłe słowa. Cieszę się, że moje rozważania komuś się przydają.
Zgadzam się z Pana opinią, że wiele cierpienia jest w rodzinach, w których każdy każdego zna i dlatego tak łatwo kogoś zranić. Każdy potrzebuje miłości i zrozumienia. Największym cierpieniem jest brak miłości.
Uzupełniając swój tekst "Jezus w Nazarecie" dodam, że myślę, iż mieszkańcy Nazaretu być może nie byli do końca wcale negatywnie nastawieni wobec Jezusa. Może potrzebowali wiary rozumnej? Byli ostrożni w podejściu do kogoś, kogo znali sprzed lat. Taka postawa nie musiałaby być wcale zła. Czym innym jest oczywiście zatwardziałość i z góry przekreślanie jakiegoś człowieka. Ludzie Nazaretu mogli pamiętać Jezusa innego niż się im objawił aktualnie, stąd te powątpiewania. Ale oczywiście to moja hipoteza.
Pozdrawiam z modlitwą ,
Marta Z.