Opuściwszy okolice Tyru, Jezus przemierzał ziemie Dekapolu. Przez Sydon
szedł w kierunku Jeziora Galilejskiego (Mk 7,31). Tam spotkał ludzi, którzy przyprowadzili do Niego człowieka
cierpiącego na brak mowy i brak słuchu. I
prosili Go, aby położył na niego rękę (Mk 7,32). Mieli nadzieję, że moc z rąk Jezusa uzdrowi głuchoniemego. Wtedy
Nauczyciel oddalił się od tłumu wraz z niepełnosprawnym mężczyzną. Gest ten
wyrażał ich swoistą, duchową relację.
Ponieważ przypadek choroby był szczególny
i złożony, wymagał głębokiej przemiany cierpiącego. Autor Ewangelii zanotował
to w następujący sposób: Jezus włożył
palce w jego uszy i śliną dotknął jego języka; spojrzał w niebo, westchnął i
rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! (Mk 7,34). Modlitwa do
Ojca i miłość Jezusa do głuchoniemego otworzyła serce chorego na Boga. Dzięki otwarciu
na miłość człowiek usłyszał Go i zobaczył. Znak dokonał się więc mocą Bożą przez
ręce Jezusa (Mk 7,35).
Pokora i charyzmat Nauczyciela z
Nazaretu były szeroko rozgłaszane, mimo że sam Darczyńca pragnął pozostać „w
ukryciu”: I przykazywał im, aby nic
nikomu nie mówili, ale im bardziej zakazywał, tym więcej oni rozpowiadali.
Pełni podziwu mówili: «Wszystko dobrze uczynił. Sprawił, że głusi słyszą, a
niemi mówią» (Mk 7,36−37).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz