Historia spotkania Jezusa z bogatym człowiekiem, opisana
w 10 rozdziale Ewangelii wg św. Marka (tuż po scenie błogosławienia dzieciom), zawiera
bardzo głęboką katechezę dotyczącą heroicznej miłości.
Oto przed oblicze Nauczyciela z Nazaretu przychodzi
ktoś, o kim można powiedzieć, że jest człowiekiem sukcesu, że jest kimś, komu
udało się osiągnąć bardzo wiele pod względem zarówno materialnym, jak i
duchowym. Człowiek ten ma zalety: jest pokorny (Mk 10,17) i pobożny (Mk 10,19−20).
Wyróżnia się jednak przede wszystkim tym, że jest bardzo bogaty (Mk 10,22−23).
Właśnie ten człowiek, któremu wydawałoby się, że
niczego nie brakuje, odczuł pragnienie spotkania z Jezusem. Przybiegł więc do
Mistrza i, padając na kolana, zapytał: Nauczycielu
dobry, co mam robić, aby osiągnąć życie wieczne? (Mk 10,17). Pytanie
dotyczyło powołania. Być może chciał
się upewnić, że idzie we właściwym kierunku. Być może chciał podjąć jakieś wyzwanie.
Swoim zachowaniem i słowami okazał przede wszystkim postawę otwartą i poszukującą.
Jezus rozpoznał u mężczyzny zdolność do wielkiej,
heroicznej miłości. Widząc w nim potencjał i możliwości, powiedział coś, co
było jak światło Bożej łaski: Wtedy Jezus
przyjrzał mu się, umiłował go i powiedział: «Jednego ci brakuje. Idź,
sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem
wróć i chodź za Mną» (Mk 10,21). Tym
samym zaprosił go do głębszego miłowania: totalnego, najwyższego – Bożego.
Po tych słowach młodzieniec stanął przed autostradą do nieba. To była właśnie ta droga
doskonałości, o którą zapytał na początku Jezusa. Jego powołaniem okazała się
miłość na wzór Syna Bożego! Lecz kiedy to sobie uświadomił, w jego sercu pojawił się…
smutek. Poznał, że przeszkodą jest jego zbytnie przywiązanie do rzeczy
materialnych. Spełnienie marzenia o doskonałości wymagało więc wyrzeczenia…
W tym momencie przypominają mi się słowa Jezusa do
Marty, która (podobnie jak bogaty mężczyzna) usłyszała, że tylko jednego jej
brakuje: Marto, Marto, martwisz się i
niepokoisz o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria wybrała dobrą część,
która nie będzie jej odebrana (Łk 10,41−42).
Jezus za każdym razem wskazywał ludziom drogę najdoskonalszą i
możliwą do osiągnięcia dla każdego, kto wierzy. Wskazywał na życie przepełnione
Bożą miłością, w jedności z Aktem działającym. Wciąż podkreślał, że we
wszystkim pierwsza, najważniejsza i najpiękniejsza jest miłość. W przypadku
majętnego mężczyzny – aktywne, Boże miłowanie uwalniało od przywiązania do
bogactw. W przypadku dziewicy Marty – aktywne, Boże miłowanie uwalniało od zbytniego
zamartwiania się sprawami przyziemnymi.
Nim skończy się ten dzień, może warto komuś powiedzieć, jak
bardzo jest nam drogi, jak bardzo jest nam potrzebny i jak bardzo go kochamy.
…Gdybym
wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i
modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym
wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham
cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz… (Gabriel Garcia Marquez).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz