Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 lipca 2014

Kościół w Polsce w latach 1918-1939



Kościół w obliczu niepodległości (1918 r.) stanął wobec zadań, które doprowadziłyby do ujednolicenia struktur organizacyjnych (by lepiej zarządzać diecezjami) i wypracowania nowych form działalności. Liczba kapłanów w 1939 r. wynosiła 10400 kapłanów diecezjalnych oraz 1800 księży zakonnych. Mimo to szereg duchownych borykało się z problemami w ogromnych obszarowo parafiach. Największa z nich (warszawska) pw. Wszystkich Świętych miała ponad 80 tys. wiernych. Ważne było wykształcenie do działań duszpasterskich (nie tylko formacja ascetyczna), stąd znaczną rolę zyskał Uniwersytet Lubelski (późniejszy KUL), powstały w 1918 r. z inicjatywy ks. Idziego Radziszewskiego. Ostatecznie, po ratyfikowaniu konkordatu w 1925 r., Kościół rzymskokatolicki w Polsce składał się z 5 łacińskich metropolii (warszawskiej, lwowskiej, poznańsko-gnieźnieńskiej, wileńskiej i krakowskiej). Katolickie duchowieństwo uzyskało całkowitą i niczym nieograniczoną swobodę w komunikowaniu się z kościelnym zwierzchnictwem (w tym ze Stolicą Apostolską).[1] Konkordat wprowadził obowiązek nauczania religii w szkołach powszechnych i średnich. Kościół został zwolniony z płacenia podatków za wybudowane obiekty kultu religijnego i urządzeń, służącym celom religijnym. Ponadto państwo zobowiązało się do wypłacania duchownym katolickim uposażeń i rent aż do czasu uregulowania spraw majątkowych Kościoła związanych z utratą jego dóbr na rzecz zaborców.[2]  Biskupi musieli złożyć przysięgę wierności prezydentowi państwa. Duchowieństwo i świeccy współpracownicy Kościoła utrzymywali się z pracy rąk własnych i z datków od wiernych. Państwo wypłacało duchowieństwu sumy za przejęte hektary ziemi. Marnie czasem to wyglądało. Stąd najwięcej dochodu było z kolędy, opłat za sakramenty (chrzty, śluby, pogrzeby), intencje mszalne i wypominki. Młody ksiądz miał prawie 2 razy wyższe dochody niż urzędnik (utrzymujący rodzinę i pracujący na posadzie państwowej). To wzbudzało zazdrość. Zazdrość zaś rodziła postawy antyklerykalne. Jednocześnie nie każdy sobie uświadamiał, że wydatki i potrzeby Kościoła były ogromne. Finansowanie np. KUL-u odbywało się z założonego przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Augusta Hlonda funduszu ogólnodiecezjalnego (1926).
Istotną rolę pełniły również i seminaria, w których kształcono osoby duchowne. Salezjanie założyli ok. 30 zakładów kształcących młodzież (głównie męską, w praktycznych zawodach). Podobnie jezuici – prowadzący najlepiej wyposażoną szkołę średnią w Chyrowie. Pojawiły się publikacje religijne: „Niedziela”, „Gość Niedzielny”, „Rycerz Niepokalanej” (choć niekiedy kontrowersyjny, ponieważ był czas, że np. nawoływano w nim do zsyłki Żydów na Madagaskar).
Było 84 zgromadzeń żeńskich, z przewagą czynnych – w placówkach edukacyjnych i szpitalnictwie. Siostry prowadziły również zakłady specjalne, wydawnicze. Najbardziej prężne były urszulanki (założone przez Urszulę Ledóchowska w 1920 r.).
W 1930 r. zostaje powołana przez Episkopat Polski Akcja Katolicka do aktywizacji świeckich. Patronem był św. Wojciech. Zaczęto wydawać „Ruch Katolicki”. Przed 1939 r. Akcja Katolicka liczyła 750 tys. członków[3]. Na uniwersytetach od lat 20-tych zaczęły powstawać duszpasterstwa akademickie.  
Nie wszystko było doskonałe z dzisiejszego punktu widzenia, choć przepełnione czystymi intencjami. Ojciec Maksymilian M. Kolbe założył w 1919 r. Milicję Niepokalanej, która miała m.in. nawracać ludzi wrogo ustosunkowanych do Kościoła (liczącą aż 750 tys. członków!).
We Lwowie metropolita Andriej Szeptycki założył w 1928 r. Greckokatolicką Akademię Teologiczną (zalążek przyszłego ukraińskiego uniwersytetu). Starał się o zjednoczenie Ukraińców w jednym Kościele. Lansował ideę celibatu duchownych, którą wielu z nich poparło i praktykowało.

[1] Dzieje Kościoła w Polsce, red. A. Wiencek, Wyd. PWN, Kraków 2008, s. 385 (kol. 1).
[2] Tamże, s. 386 (kol. 2).
[3] Zob. tamże s. 389.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz