Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 września 2013

Wybór Maryi - cz.2.



Tak oto Pan Bóg dał światu swój szczególny znak: Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna [ha almah – „młoda dziewczyna”, zbliżone do betulah – „dziewica”, ugaryckie glmt, gr. parthenos – LXX, łac. virgo] pocznie i porodzi Syna i nazwiesz Go imieniem Emmanuel [immanu-el – „z nami Bóg”] (Iz 7,14).[1] Ponieważ Żydzi nie zgodzili się z (…) interpretacją tekstu przez chrześcijan [tzn. na zamianę hebrajskiego słowa: almah – „młoda dziewczyna”, na grecki przekład Septuaginty: parhenos – „dziewica”], synod faryzeuszów w Jamni zamieścił tam termin neanis („młoda kobieta”), zrywając w ten sposób tradycję o dziewiczej matce Emmanuela. Zmiana ta została dokonana na bazie przekładu Akwili, natomiast Septuaginta została odrzucona przez Żydów jako przekład heretycki, akceptowany przez chrześcijan.[2] Paweł Porębski, w swej książce Odnaleźć Boga w sobie, podjął również ten wątek, pisząc: Poczęcie pozostaje w ścisłej relacji do Ducha Świętego. Nie należy tego rozumieć biologicznie, jakoby Duch Święty miał stworzyć plemnik męski itd., ani metaforycznie i idealistycznie, jakoby to było poczęcie na sposób błysku światła wieczności (J. P. Roux). Wiemy, że wszystko odbyło się normalnie w łonie matki, a więc nastąpił stan embrionalny i rozwój prenatalny. Poczęcie i urodzenie Jezusa jest okryte tajemnicą. Nie wiemy jak się ono dokonało fizycznie. Niektórzy teologowie, jak ks. Władysław Łydka, i inni, przedstawiają fakt fizyczny narodzenia Jezusa empirycznie, aż do negacji fizycznego dziewictwa Maryi. Inni natomiast przedstawiają narodziny jako cudowne wydarzenie: «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.» (Łk 1,37).[3] Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik wyraził zaś opinię: Nieważne, czy terminy almah i parthenos oznaczają ściśle dziewicę czy nie. (…) Dziewictwo było przede wszystkim kategorią mesjaniczną. Oznaczało ono Boskie pochodzenie Jezusa, jego Boskość, związek ze zbawczą ekonomią Boga Ojca i wszechmoc zbawczą. Dziewiczość wreszcie wyklucza potoczne mniemania, że może się ktoś narodzić przez związek seksualny kobiety z bóstwem.[4] Jego zdaniem Maryja była przede wszystkim czysta duchowo, zjednoczona z Bogiem w swej duszy: Dusza jest dziewiczym łonem dla Logosu, miejscem szczególnego działania Ducha Świętego[5].
Jest jeszcze jedna ważna rzecz: Pierwsze pokolenia chrześcijan nie miały odwagi nazywać Maryi „Matką Boga”, ponieważ poganie wierzyli w matki bogów, groziło więc pogańskie rozumienie tego tytułu.[6] W końcu jednak nadszedł czas, że określenie to można było przyjąć i zasymilować do teologii chrześcijańskiej, choć w dosłownym odbiorze, u niektórych wiernych, nadal wprowadza ono pewne nieporozumienie odnośnie boskości Jezusa (można bowiem mylnie rozumować, że było dwóch Bogów: Ojciec w niebie i Syn na ziemi; gdy tymczasem Boga i Jezusa jednoczy niebiańska miłość Aktu działającego, objawiającego swą moc w Synu Człowieczym). 
Kiedy Maryja uznała Salomonowe rozwiązanie za najlepsze, by sobie poradzić z brzemieniem odpowiedzialności za Dziecko, mogła odczuć w swoim sercu wielką wdzięczność dla Boga. W mistycznym opisie zaproponowanym przez Ewangelistę Łukasza czytamy, że powiedziała: nie znam mężczyzny (Łk 1,34). Istnieje hipoteza, że w tym wyrażeniu zawarte zostało pragnienie Maryi do pozostania na zawsze czystą dla Boga (w teologicznej „poezji”: dziewicą)[7].
Tylko w dwóch Ewangeliach, z czterech uznanych za natchnione i kanoniczne, umieszczono zapis „genealogii” Jezusa (u Mateusza i Łukasza). W rodowodzie Jezusa w Ewangelii według św. Mateusza[8] jest wymienionych 14 pokoleń z 3 okresów historycznych (począwszy od Abrahama). Natchniony autor świadomie pominął niektórych przodków. Ponadto nie uniknął błędów (np. Joram nie jest ojcem Ozjasza[9], podobnie Salatiel nie był ojcem Zorobabela[10]). Jego opis nie ma [więc] empirycznej dokładności. (…) Lista pokoleniowa nie jest kompletna[11]. Ów kod liczbowy z dużym prawdopodobieństwem był jednak czytelny dla adresatów tekstu (ówczesnych Mateuszowi − judeochrześcijan) i zgodny z wiarą w proroctwo starotestamentalne, że Mesjasz będzie pochodził z rodu króla Dawida.[12] Autorowi niezwykle zależało na udowodnieniu tego faktu. Równocześnie w ten sposób wykazał, że opiera się na idei mesjasza królewskiego. W Ewangelii według św. Mateusza znamiennym jest ponadto fakt wymienienia w rodowodzie Jezusa czterech kobiet pochodzenia pogańskiego (i to wbrew mentalności żydowskiej): Tamar, Rachab, Rut i Batszeby (żony Uriasza)[13]. Tym samym autor wskazał, że zbawienie dokonane przez Chrystusa obejmuje (…) całą ludzkość.[14] Być może też, że ewangelista chciał przez to powiedzieć, iż Bóg działa również i przez związki małżeńskie niepełne, takie jak Józefa i Maryi[15]. A zatem, jeśli chodzi o rodowód Jezusa Chrystusa u Mateusza, to miał on przede wszystkim przekazać treść nie tyle historyczno−genealogiczną, co teologiczną. Natchnionemu autorowi chodziło o podkreślenie dziedziczenia pewnych godności, funkcji, przywilejów, a przede wszystkim Bożego błogosławieństwa.[16]
Św. Łukasz poszedł jeszcze dalej, sięgając w genealogii Jezusa[17] aż do Adama (Łk 3,23−38). Być może, że Mateusz dowodził mesjaństwa Jezusa po linii królewskiej, a Łukasz po linii kapłańskiej.[18] W każdym razie ów drugi rodowód dotyka Księgi Rodzaju. U Łukasza chronologia teologiczna jest uniwersalizująca, ale sposób pisania pozostał starotestamentalny, jakoby „Adam” był na prostej linii „hebrajskiej”.[19]
Jaki był więc powód, że w Biblii umieszczono tak nieprecyzyjne dwa rodowody w odniesieniu do Jezusa? Otóż, można powiedzieć, że w każdym przypadku, jeśli chodzi o genealogię umieszczoną w Piśmie Świętym, celem rodowodu biblijnego nie jest odtwarzanie historii poszczególnych rodzin. Rodowód biblijny stanowi szczególne świadectwo nieustannej opieki Boga nad ludzkimi pokoleniami. (…) Istotą rodowodów biblijnych jest (…) ukazanie działania Boga, a nie uporządkowanie danych na temat kto od kogo pochodził. Odwoływanie się [zatem] w rodowodach [nawet] do Adama i Ewy (…) ma na celu podkreślenie, że każdy człowiek nosi w sobie obraz Boga (Rdz 1,27). Wszyscy ludzie mają więc tę samą godność.[20]

Na pytanie: Dlaczego Jezusa uważasz za człowieka prawie doskonałego, a nie doskonałego? współczesny, polski teolog − Paweł Porębski, napisał: Bo doskonałość Jezus Chrystus osiągnął dopiero na krzyżu. Za życia, mimo etycznego prowadzenia się, nie ustrzegł się od gniewu, wyzwisk, czy złości. Taki Jezus Chrystus jest nam bliższy.[21] Czy zatem z Maryją mogłoby być podobnie, skoro w obliczu hipotetycznego okaleczenia[22] (przez zgwałcenie, jak wskazują antychrześcijańskie pisma), wybrała Boga na Ojca swego poczętego Dziecka? Czy obraz takiej Maryi, która przez wiarę i miłość decyduje się urodzić niewinne Dziecko nie jest nam bliższa od Tej, która otrzymuje niezasłużony dar niepokalanego poczęcia zanim nauczy się mówić i rozumieć słowo „fiat” (por. Łk 1,38) i da dowód postępowania zgodnego z wolą Bożą?
Obrazowanie dogmatu[23] o Niepokalanym Poczęciu Maryi (z 8 grudnia 1854 r.) odbieram jako okazanie chwały Matce Jezusa dla podkreślenia Jej szczególnej zażyłości z Bogiem. Jednocześnie zgadzam się, że Niepokalane Poczęcie NMP należy uznać jedynie za próbę [formę, sposób] uświęcenia przez Kościół Maryi jako Matki Jezusa-Boga[24]. Żaden dogmat nie jest bowiem w stanie wyrazić piękna Jej postawy oddania i poświęcenia dla Jezusa. Jednocześnie w tym momencie, z całą dobitnością chcę podkreślić, że nie byłoby dziś takiej chwały okazywanej Maryi, gdyby nie postawa Jej męża – św. Józefa, który z pokorą przyjął i wypełnił rolę opiekuna Jezusa i Jego Matki.
Do tej pory brak faktograficznej wiedzy na temat okoliczności poczęcia Syna Maryi. Czy to oznacza, że nawet przy poczęciu zgodnym z prawami biologicznymi Maryja stała się brzemienna bez grzechu? W świetle wiary uznano, że tak (próbując tym samym wypełnić lukę w faktografii). Uczyniono tak na bazie biblijnego obrazowania Zwiastowania (Łk 1,28−38), postawy Maryi oraz w świetle życia i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś (Łk 11,27), Jezu. Maryja była wierna Bogu i uczyła Cię, jak czynić wszystko, cokolwiek dobrego podpowie Ci serce (por. J 2,5). Po Niej to przejąłeś, oddany nam w miłości, aż po krzyż. W swojej postawie odpowiedziałeś, jak wielką była Twa Rodzicielka, która słuchała słowa Bożego i zachowała je (por. Łk 11,28).




[1] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2, Wyd. 2, Wyd. KUL, Lublin 2010, s. 310; por. P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2010, s. 191192.
[2] M. Rosik, Trzy portrety Jezusa, Wyd. Biblos, Tarnów 2007, s. 39.
[3] P. Porębski, Odnaleźć Boga w sobie: na podstawie Nowego Testamentu, Wyd. Jedność, Kielce 2009, s. 70–71.
[4] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2,… s. 329.
[5] Tamże, s. 281.
[6] Maryja, Matka Boża, oprac. Stanisław C. Napiórkowski OFMConv., [w:] Być chrześcijaninem. Teologia dla szkół średnich, pod red. ks. Mariana Ruseckiego, Wyd. KUL, Lublin 2007, s. 223.
[7] Zob. M. Rosik, Trzy portrety Jezusa, Wyd. Biblos, Tarnów 2007, s. 43.
[8] Niektórzy bibliści stawiają hipotezę, że rodowód ten dotyczył św. Józefa.
[9] Zob. przypis boczny „a” [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, Wyd. Św. Pawła, Wrocław 2008, s. 2133.
[10] Zob. 1 Krn 3,17−19.
[11] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2, Wyd. II, Wyd. KUL, Lublin 2010, s. 325.
[12] Zob. przypis dolny [w:] Pismo Święte..., s. 2133.
[13] Niektóre o nieuregulowanych związkach małżeńskich.
[14] Zob. przypis dolny [w:] Pismo Święte..., s. 2134.
[15] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka…, T. 2, s. 325.
[16] Zob. przypis boczny „a” i „b” [w:] Pismo Święte..., s. 2133; M. Rosik, Trzy portrety Jezusa, Wyd. Biblos, Tarnów 2007, s. 37−38.
[17] Choć istnieje hipoteza, że jest to w rzeczywistości rodowód Jego Matki – Maryi.
[18] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka…, T. 2, s. 351.
[19] Tamże, s. 352.
[20] Zob. przypis dolny [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, Wyd. Św. Pawła, Wrocław 2008, 42−43.
[21] Zob. www.swieckiteolog.blogspot.com – blog Pawła Porębskiego, post: Katecheza młodych cz.56, z dn. 26 września 2013 r. (zacytowano z dn. 29.09.2013 r.).
[22] P. Porębski, Wykłady teologiczne wiary rozumnej na portalu internetowym świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2011, s. 299.
[23] P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2010, s. 78.
[24] Tamże, s. 77.


niedziela, 29 września 2013

Wybór Maryi - cz.1.



Choć ten, kto zapłodnił kobietę, jest bardzo ważny z punktu widzenia tylko ludzkiego[1], niespokojni, dążący do pokoju serca, jako ludzie z krwi i kości, jeśli tego nie wiedzą, poszukują odpowiedzi, które są ważne z ziemskiego punku widzenia (np.: Kto jest biologicznym współautorem mego istnienia, jeśli go nie znam?).
Jeśli chodzi o Jezusa, Ewangelie (nie będące Jego biografią) nie podają wprost odpowiedzi na to pytanie, postawione z ludzkiego punktu widzenia. Malują jednak teologiczny obraz wydarzenia podkreślając, iż Maryja poczęła za sprawą Ducha Świętego (Mt 1,18; por. Mt 1,20). Niekiedy rozważania na temat poczęcia Maryi próbowano skwitować jednym, dobitnym zdaniem: Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37). Rozumiem, jak ważna jest wiara. Bez niej, duch ludzki unosi się ku kontemplacji Prawdy, ale na jednym skrzydle[2]. Rozumiem też, że Bóg jest pełen mocy i mógłby dokonać poczęcia dziewiczego (i to wiele razy w historii ludzkości, biorąc pod uwagę, że zaproszeni do bycia mesjaszem, mając wolną wolę, mogliby Mu odmówić). Gdybym zatem powiedziała: Jezus został poczęty bez udziału mężczyzny, z Ducha Świętego, to postawiłabym na biologicznym wątku kropkę, zamykając temat. Jednakże dziś kropkę postawię nieco dalej, poruszając pewne zagadnienia, które uważam za warte wzięcia pod uwagę.
Domyślam się, że w tym temacie Jezus z Nazaretu był narażony na przykrości, typu: Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga (J 8,41). Spoza biblijnych tekstów przypomina mi się mocne, antychrześcijańskie, aramejskie dzieło żydowskie, pt. Toledoth Jeszu (Historia Jezusa)[3], wskazujące na rzymskiego legionistę Józefa Panderę[4] jako biologicznego ojca Jeszu. Nakreślona w antychrześcijańskich pismach postać domniemanego gwałciciela Żydówki, wyszła spod pióra wrogów Kościoła. Czy inne pisma wzmiankują coś o nim? Widomo, że w tamtych czasach i miejscu żył ktoś o zbieżnym imieniu – niejaki: Tyberiusz Juliusz Abdes Pantera (ur. ok. 22 p.n.e. w Sydonie – zm. ok. 40 r.n.e. w Bingium) – rzymski żołnierz pochodzenia semickiego, łucznik oraz chorąży I Kohorty (Sagittariorum). Owa Pierwsza Kohorta Łuczników miała stacjonować w Syrii do 9 r.n.e. Według jednej z hipotez to właśnie Abdes Pantera jest identyfikowany z legionistą Pantherą (łac. lampart), o którym wzmiankuje Celsus (antychrześcijański filozof i pisarz grecki z II w.n.e.). Według Orygenesa, Celsus pisze: Maria została odrzucona przez jej męża, z zawodu cieślę, po tym jak została skazana (uznana za winną) za niewierność. Wyrzucona przez męża i tułająca się na pustkowiu w niesławie, wtedy w opuszczeniu urodziła Jezusa, z pewnego żołnierza Panthery.[5] Przeciwnicy tej teorii przypominają fakt, że Jezus, jako dorosły mężczyzna, stanął przed Sanhedrynem, a przywilej ten (zgodnie z Pwt 23,3: Nie wejdzie syn nieprawego łoża do zgromadzenia Pana, nawet w dziesiątym pokoleniu nie wejdzie do zgromadzenia Pana) był zarezerwowany dla ludzi o pochodzeniu bezspornie prawym.
Mając do czynienia z powyższym zarzutem przejdę do rozważań biblijnych.
Św. Mateusz poruszył temat poczęcia od strony Józefa (Mt 1,18−25). Św. Łukasz zaś od strony Maryi (Łk 1,26−38). W obu przypadkach przy scenie Zwiastowania nie było ani jednego z ewangelistów, jako naocznych świadków. Wydaje się, że obaj podjęli bardzo trudne zadanie od strony ujęcia faktograficznego. Jak sobie z tym poradzili?
Jeśli chodzi o Łukasza, przyjmuje się, że perykopa Zwiastowanie stanowi obraz dialogu Maryi z Bogiem. W jego opisie do Niewiasty przychodzi posłaniec Boga – anioł Gabriel (Łk 1,26), jako konieczny pośrednik między Tym, który jest święty i niepojęty, a człowiekiem. Tekst odzwierciedla ówczesne poglądy, mentalność i stopień dojrzałości religijnej (dotyczące odbierania świata nadprzyrodzonego i odczytywania woli Bożej). Stąd zatem anielski łącznik (postać konceptualna), z którym „łatwiej” o kontakt ze Stwórcą. W dzisiejszym rozumieniu anioł, to „głos” Boga, który w swoim sercu odczytała Maryja.
Co się stało w życiu Maryi? Rzecz ludzka: oto Niewiasta stała się brzemienna, ale… przebywając poza domem męża Józefa[6] (Łk 1,27.31; Mt 1,18). Trzeba jednak dodać, że nosiła w swym łonie Dziecko, którego ojcem nie był poślubiony przez Nią człowiek (por. Mt 1,19). Szczęście z powodu poczęcia połączyło się z dramatem w sercu Maryi. Niewiasta czuje naturalny lęk. Boi się. Jest zakłopotana. W całym opisie, przekazanym przez Łukasza, nie ma jednak zmartwienia Maryi o Józefa, w rodzaju: Co mam powiedzieć mojemu mężowi Józefowi?[7]. Jest natomiast bojaźń Boża w Jej sercu (por. Łk 1,30) i stopniowe otwarcie na mistyczny odbiór wcielenia: Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie (Łk 1,29; zob. też: Łk 2,19). Maryja szuka woli Bożej: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? (Łk 1,34). Po fazie obaw i pytań, doznaje pokoju i głębokiego olśnienia w duszy, że de facto każde dziecko jest Boże: każde poczęte i to, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym (Łk 1,35).
W zaistniałych, życiowych okolicznościach, a jednocześnie „trudnym” położeniu (czyli w stanie brzemienności po zaślubinach, ale bez udziału męża − Józefa) Maryja znalazła Salomonowe wyjście. Tym samym, to nie Bóg wybrał Maryję, ale raczej Maryja wybrała Boga na Ojca swego Syna. Maryja bowiem szukała w swoim sercu Bożego rozwiązania, które zostało Jej objawione. Jej postawę i zachowanie przepięknie charakteryzuje zdanie: A Maryja zachowywała wszystkie te sprawy [w tym kobiece tajemnice] i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19; por. Łk 1,29.45).
Już niebawem ta, której wiara i wytrwałość zaowocowały poczęciem św. Jana − św. Elżbieta (uważana, z powodu problemów z zajściem w ciążę, za niepłodną) pochwali odwagę Maryi: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona (Łk 1,42). Nikt bardziej niż owa krewna, druga kobieta − brzemienna Elżbieta, nie mógł w tamtej chwili lepiej zrozumieć Maryi i okazać Jej tolerancję. Podobnie można powiedzieć o Ewangeliście Łukaszu. Nikt bardziej niż on (który był lekarzem), nie mógł lepiej rozumieć wywyższenia i godności kobiety zdolnej do poczęcia i macierzyństwa. Z tego powodu podziwiam Łukaszowe obrazowanie w Ewangelii, charakteryzujące się delikatnością, z jaką podszedł do tematu. 


[1] P. Porębski, Wykłady teologiczne wiary rozumnej na portalu internetowym świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2011, s. 296.
[2] Por. Jan Paweł II, Fides et ratio.
[3] Zbiór różniących się od siebie, anonimowych tekstów, ujętych w formie haggad, odnoszących się do postaci Jezusa Chrystusa, choć nie ma co do tego pewności. Pisma te powstały prawdopodobnie w VI wieku w diasporze żydowskiej (ostateczna redakcja pochodzi z XV w.).
[4] Yeshu ben Pandera wspomniany jest w Tosefcie (uzupełnieniu do Miszny, w jednym ze zbiorów żydowskiego prawa).
[5] Orygenes, Contra Celsum, 1:28.
[6] Maksymalnie po zaślubinach czas ten mógł wynosić do 12 miesięcy.
[7] Wątek ten spróbował podjąć św. Mateusz, obrazując duchowe zmagania św. Józefa (zob. Mt 1,19-25).