Łączna liczba wyświetleń

sobota, 2 sierpnia 2014

Granice ludzkiej wytrzymałości (wybór)



1.     Zmarzluch
Naukowcy obliczyli, że śmierć ciała przychodzi, gdy je schłodzimy do 24 stopni Celsjusza. Jako osoba szczupła jestem szczególnie wyczulona na temperaturę otoczenia. Nie przepadam za uczuciem zimna. Kiedy jest więc chłodno, szukam ciepłego miejsca lub ubrania. Nie należę do tych, którzy dla zabawy lub sportu kąpią się zimą w morzu (tzw. „morsy”). Pomimo preferowania miesięcy słonecznych wiosennych i letnich, widok deszczu czy płatków śniegu sprawia mi radość, ze względu na niezwykłość obserwowanego zjawiska.

2.     Przeciążony
Największe zanotowane pionowe przeciążenie (kiedy siła bezwładności zwiększa ciężar ciała), jakie wytrzymał człowiek, to 31,25 g. Dokonał tego lekarz NASA − R. Flanagan Grey zanurzony w specjalnym pojemniku z wodą.
Stan przeciążenia spotykam w ruszającej lub zatrzymującej się windzie oraz przy hamującym samochodzie. Na karuzeli w wesołym miasteczku niestety nie pojadę ze względu na chorobę lokomocyjną. Na szczęście w pewnych sytuacjach pomagają głębokie oddechy, które usprawniają krążenie krwi i zapobiegają utracie przytomności.

3.     Alpinista
Gdybyśmy nagle zostali przetransportowani na wysokość Mount Everestu, czyli 8848 metrów n.p.m., prawdopodobnie już po 2 minutach byśmy nie żyli. Im człowiek wyżej się znajduje, tym zmniejsza się koncentracja tlenu. Hemoglobina – białko (transportujące tlen z płuc do komórek) nie może przyłączyć go do siebie w adekwatnej, wystarczającej ilości. Pojawia się więc zagrożenie niedotlenienia, na które najbardziej wyczulony jest ludzki mózg. Pierwszymi objawami niedotlenienia są bóle i zawroty głowy. Przy długotrwałym przebywaniu na wysokości powyżej 5 tys. metrów dodatkowym niebezpieczeństwem u człowieka jest zmniejszenie jego masy mięśniowej oraz ryzyko gromadzenia płynu w płucach i mózgu.
Nawet niewielkie wzniesienie może przerażać, gdy ktoś ma lęk wysokości. Przez analogię, w codziennym życiu, niejednokrotnie, łatwiej wejść na szczyt, lecz o wiele trudniej z niego zejść. Nie obce jest dla mnie obserwowanie, jak trudno niekiedy zejść ze sceny przebrzmiałemu artyście (i przejść na emeryturę), tym bardziej, że przeminęły już lata jego świetności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz