Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Nasze czasy


Czasy, w których żyjemy klasyfikuje się jako epokę paradygmatu lingwistycznego. Świadczy o tym zderzenie z mediami (telegraf, aparat fotograficzny, kino, radio, telefon, TV, internet) oraz refleksja skierowana w stronę języka (krytyka merytoryczno-semantyczna języka, którym nazywamy i odkrywamy świat oraz człowieka). Każdego dnia posługujemy się zwykle stereotypowym językiem codzienności. Na polu religii, kultu i katechezy niejednokrotnie dochodzi do sporów o powszechnie używane wyrażenia i sformułowania (logomachia), których znaczenie straciło swą wiarygodność oddalając od prawdy. Ze smutkiem dostrzegam, że współczesna katecheza jest nadal przesiąknięta słownictwem i obrazowaniem starotestamentalnym − reliktem przeszłości, wymagającym odświeżenia za pomocą nowych ujęć i jasnego spojrzenia. W języku religijnym jest bardzo wiele nieprecyzyjnych bądź błędnych wyrażeń, zadomowionych głównie przez lata utartej edukacji katechetycznej. Niestety stworzyło to karkołomny i sztywny obraz wyznawanej wiary (przyczyniając się niejednokrotnie do urealnienia, ożywienia i utrwalenia w ludzkich umysłach np. aniołów − de facto bytów konceptualnych). W Modlitwie Pańskiej Ojcze nasz znajduje się prośba: i nie wódź nas na pokuszenie. Tymczasem Pan Bóg nikogo na pokuszenie „nie wodzi”. Prośba została niefortunnie, błędnie przetłumaczona. Bliższe prawdy jest wyrażenie: i nie dopuść abyśmy ulegli pokusie (zob. Mt 6,13; Łk 1,4 − wg Biblii Tysiąclecia). Innym przykładem jest drugi punkt z katechizmowych prawd wiary, który brzmi: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Tymczasem Pan Bóg nikogo nie karze. Zacytowane zdanie przywołuje obraz surowego władcy, uwłaczając Bogu miłującemu wszystkich ludzi.
         Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik napisał: Język religijny starzeje się na równi ze świeckim. Należy w porę tworzyć nowy, lepszy [1]. Obecnie więc pojawiają się bliższe prawdzie wyrażenia, mające pomóc człowiekowi dojść do prawdy i żyć pełnią wiary rozumnej, odważnej i radosnej. Przykładem jest model ujęcia wiary w świetle filozoteistycznym Pawła Porębskiego autora filozoteizmu, czyli współczesnego nurtu teologiczno-filozoficznego. Świecki teolog posługuje się językiem prostym i precyzyjnym. Czasem też tworzy neologizmy, np. „funkcjonał” dla określenia nośnika emocji dobrych (takich, jak miłość) i złych (np. nienawiść).
Język jest podstawowym komunikantem. Dzięki niemu można konstruktywnie rozmawiać, porozumiewać się, przekazywać informacje. Twórczy dialog może też doprowadzić do głębszego poznania prawdy. Co więc można zrobić, by zaradzić np. sytuacji obrazowania starotestamentalnego i odczytać na nowo prawdy, jakie kryje Biblia? Myślę, że trzeba prosić Pana Boga o światło, przyjąć postawę poszukującą, wrażliwą i czujną, rozważać Pismo Święte w atmosferze modlitwy, zachować zdrową krytykę spojrzenia, mądrość i rozsądek. Lectio divina jest Bożym czytaniem Pisma Świętego. Dochodzenie do prawdy w odniesieniu do Biblii, to przede wszystkim odczytywanie duchowego sensu jej tekstów, mając na uwadze całe zaplecze jej powstania.


[1] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom I, Wyd. 2, Wydaw. KUL, Lublin 2009, s. 10.


Pozdrawiam, Marta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz