Starsi
księża i nasi dziadkowie pamiętają zapewne tak zwany wywód [modlitwy
oczyszczające]. Po nocy poślubnej i po porodzie świeżo upieczona mężatka i
matka mogła się ludziom na oczy pokazać i mszy wysłuchać dopiero po odprawieniu
nad nią oczyszczających ceremonii. Te obyczaje odeszły, ale nie całkiem [1].
Wspominając swój życiorys… Wiosną zostałam ochrzczona. Wybrano mi
bardzo ładne imię: Marta. Na rodziców chrzestnych poproszono ciocię Zofię oraz
wujka Ryszarda. Po wielu latach dowiedziałam się, że ciocia Zofia nie
przyjechała na mój chrzest, ponieważ była w ciąży. Z powodu przesądu
dotyczącego brzemienności na uroczystości zastąpiła ją ciocia Maria…
Dlaczego poczęcie kojarzy się z grzechem,
nawet jeśli dokonuje się w sakramentalnym małżeństwie? Dlaczego nadal
funkcjonuje przesąd o „nieczystości” kobiety będącej w stanie błogosławionym? Czy
kobieta w ciąży nie może być rzeczywiście chrzestną?
Każde poczęcie jest wielkim cudem Bożym
[2]. Z tchnienia („dotyku”) Bożej miłości poczyna się człowiek. Stąd też
wypływają pełne uwielbienia, dziękczynne słowa psalmu skierowanego do Stwórcy: Ty [Panie] utkałeś
mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne
podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi (Ps 139,13–15 wg
Biblii Tysiąclecia). Oczy Twoje widziały, gdy byłem jeszcze w
zarodku; w Twej księdze były zapisane wszystkie dni przeznaczone dla mnie, gdy
jeszcze żaden z nich nie istniał! (Ps 139,16) [3].
Pośród bytów stworzonych tylko człowiek
jako istota rozumna i wolna jest zdolny uświadomić sobie, że istnieje Stwórca [4].
Może on nawet nawiązywać z Nim duchowy kontakt (poprzez „modlitwę serca”).
Człowiek bowiem jako jedyny został obdarzony transcendentną duszą z tchnienia
Bożego. Tym samym jest ukoronowaniem dzieła stwórczego, bowiem łączy w sobie rzeczywistość cielesną z
duchową [5] (zob. Rdz 2,7).
O. Wacław Oszajca zwrócił uwagę: Nasi ojcowie w wierze, czcząc początek życia
Maryi i Jana, nie mówiąc już o Jezusie, wykazali się doskonałym wyczuciem tego,
czego od Kościoła oczekuje Duch Boży. Przypominali, że początek ludzkiego życia
to miłość [6]. Stąd jego dalsza
zachęta: może (…) należałoby przesunąć
akcent na ładniejszą stronę ludzkiego życia i dowartościować piękno nie tylko
psychicznej i duchowej więzi, ale również jej cielesny, seksualny,
fizjologiczny, erotyczny przejaw. Miłość przecież nie plami – oczyszcza [7].
[1]
O. Wacław Oszajca, Nie z grzechu początek
[w:] Tygodnik Powszechny nr 26 (3285),
Kraków 24 czerwca 2012, s. 8.
[2]
Trzeci wielki cud Boga w świetle filozoteizmu – zob. P. Porębski, Wierząc rozumnie. Propedeutyka filozoteizmu,
Wyd. Coriolanus, Kielce 2012, s. 120.
[3] Ps 139,16 [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu.
Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, oprac. Zespół Biblistów
Polskich, Wyd. Św. Paweł, Wrocław 2008, s. 1325−1326.
[4]
Zob. Konstytucja duszpasterska o Kościele w
świecie współczesnym – Gaudium et spes [w:] Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, deklaracje, Poznań 1968,
nr 12, s. 546; tekst P. Porębskiego na jego blogu internetowym:
www.wiara-rozumna.blog.onet.pl
– z dn. 23.09.2011 r.
[5] P. Porębski,
Wykłady teologiczne wiary rozumnej na portalu internetowym świeckiego
teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2011, s. 45; 646.
[6]
O. Wacław Oszajca, Nie z grzechu początek
[w:] tamże, s. 8.
[7]
Tamże.
Pozdrawiam, Marta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz