Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 września 2012

Przypowieść o świetle



Jezus bardzo lubił przypowieści. Jedna z nich, którą zanotował autor Ewangelii wg św. Marka dotyczyła światła:  Mówił im też: «Czy wnosi się zapaloną lampę po to, aby ją postawić pod garncem lub pod łóżkiem? Czy może raczej, by postawić ją na świeczniku? Nie ma bowiem nic tajemnego, co by nie miało być ujawnione. Nic też nie może być tak ukryte, aby nie wyszło na jaw» (Mk 4,21−22).
W odniesieniu do światła człowieka chodzi o światło wewnętrzne, duchowe piękno, blask duszy promieniującej z twarzy. Owo światło wypływa z piękna dobrych myśli i uczynków. To ze sobą współgra. Dobro miłującego przenika jego samego i promienieje na otoczenie: Człowiek dobry ma piękną duszę. Dusza współgra z ciałem. Dostrzega się to w harmonii postępowania. Dobroć rysuje się na twarzy. Wokół człowieka roztacza się pozytywna aura [1]. Ludziom wydaje się, że widzą anioła. Apostołowie, towarzyszący Jezusowi na co dzień widzieli wiele dobra i miłości, które dokonywał ich Nauczyciel. Jego jedność z Bogiem-Ojcem odbijała się na Jego obliczu: Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe (Łk 9,29).
Jezus zachęcał do miłowania w taki sposób, aby inni, widząc dobro, wielbili jego źródło, a więc Boga-Ojca rozpoznawalnego przez dynamizm i piękno skutków Jego działania (miłujący Akt działający). Dlatego Syn Maryi dodał w innym miejscu: Tak niech świeci wasze światło dla ludzi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca, który jest w niebie (Mt 5,16).

[1] Zob. temat pt. „Funkcjonały pozytywne” P. Porębskiego opublikowany dnia 25.09.2012 r. na blogu: www.swieckiteolog.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz