Jezus nauczał w różnych miejscach: w domu
(Mk 1,29), synagodze (Mk 3,1), na górze (Mk 3,13), a także nad brzegiem jeziora
(Mk 3,7). Gdziekolwiek się pojawił, zostawiał ślad miłości Boga − Aktu
działającego. Ludzie chcąc nieustannie uczestniczyć w działalności i nauczaniu Jezusa,
podążali za Nim, gdziekolwiek się udawał. Tłum narastał wraz z coraz większą
liczbą miast i wsi, które Jezus nawiedzał czyniąc w nich wiele dobra i Bożych
znaków. Wieść o niezwykłym Nauczycielu z Nazaretu zataczała coraz szersze kręgi.
Pielgrzymi pochodzili z Galilei, Judei, Jerozolimy, Idumei, z
Zajordania oraz okolic Tyru i Sydonu (Mk 3,8). To, co przyciągało ludzi do
Jezusa, to nie tylko Jego werbalna nauka, ale przede wszystkim moc czynów,
które jedni widzieli na własne oczy, a inni dowiedzieli się o nich ze słyszenia
(Mk 3,8).
Rzesze ludzi rządnych znalezienia się
blisko wyjątkowego Mistrza stawały się czasem niepokojące. W takich momentach Jezus
wykazywał się mądrością i organizacyjną zaradnością: Ze
względu na tłum, który na Niego napierał, polecił uczniom, aby łódka była dla
Niego zawsze przygotowana. Wielu bowiem uzdrowił i dlatego wszyscy, którzy byli
chorzy, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć (Mk 3,9−10). Wierzono, że już samo dotknięcie
Mistrza da szczęście.
Jezus znał psychologię tłumów, dlatego
był wyczulony na możliwość ewentualnej niekontrolowanej euforii czy innego
masowego zachowania ludu. Widział też jak wielu ludzi wpada w stan duchowych
spazmów, zatracając zdrowy rozsądek (por. Mk 3,11). Wiele razy sytuacja zdawała
się być bliska braku kontroli. Jednak Jezus zawsze swą stanowczą postawą umiał
przemawiać do słuchaczy tak, by podczas masowych spotkań nic złego się nie
stało.
Pozdrawiam,
Marta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz