Jednym z pierwszych znaków Jezusa, jaki
zapisano w Ewangelii wg św. Marka jest duchowe uzdrowienie człowieka (zob. Mk
1,23−28), poprzedzone wzmianką, że działo się to w rodzinnej miejscowości
Szymona i jego brata Andrzeja: Przyszli
do Kafarnaum. W szabat [Jezus] wszedł zaraz do synagogi i nauczał (Mk 1,21). Podano też cechę charakterystyczną nauczania Jezusa: Jego nauka budziła zdziwienie: uczył ich
bowiem jak ten, który ma moc, a nie jak nauczyciele Pisma (Mk 1,22). Owa różnica między Jezusem a innymi nauczycielami
polegała głównie na mocy Jego miłości i mądrości Bożej. Objawiało się to zarówno
w Jego słowach, przekazywanej nauce, postawie, jak i zachowaniu względem bliźnich. Jezus był cały oddany drugiemu człowiekowi. Był blisko zwyczajnych i
prostych ludzi. Głosił Prawdę, która dawała im ukojenie i siłę. Przynosił
Dobrą Nowinę obdarzając nadzieją w codziennych zmaganiach. Dokonywał wewnętrznej
przemiany słuchaczy w ich sposobie myślenia i życia. Nauczyciel z Nazaretu zdumiewał
swoją osobowością pełną Bożej mądrości i miłości. Zaskakiwał i zaciekawiał. Poruszał
i przykuwał uwagę. W Nim gościł Boży pokój, który przenosił się na innych. Jezus dzielił
się swą duchową głębią. W momencie więc, gdy inni z przerażeniem epitetowali
nieszczęśnika, że go nieczysty duch opętał (zob. Mk 1,23), Jezus zachowywał
spokój. Podczas gdy inni ulegali panice na widok chorego, On zdecydował się na odważną,
pełną opanowania, stanowczą konfrontację ze złem (cierpieniem). Kiedy walczył o duszę
człowieka (zob. Mk 1,25), było w Nim współczucie, empatia i heroizm. Żarliwą
miłością Jezus pokonywał strach i wszelkie
trudności. Swą determinacją udawało Mu się docierać do ludzkiego serca. Jezus uzdrawiał
Bożą miłością. Tymczasem tłum był zszokowany: A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest?» (Mk
1,27). Wielu krzyczało w podnieceniu: «Jakaś
nowa nauka z mocą! Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne» (Mk
1,27).
Współdziałanie Jezusa z Aktem
Miłującym było dla ludzi czymś niepojętym. Poruszenie niezwykłością dokonywanych czynów Jezusa roznosiło się lotem
błyskawicy. Mimo przypisywania Jezusowi mocy Bożej nie rozumiano jak dokonują
się widzialne znaki. Nadawano im znaczenie sensacyjności, bowiem nie widziano Boga, lecz Człowieka
dokonującego rzeczy niezwykłych (zob. Mk 1,28). Sam zaś Jezus swoją moc od Ojca
traktował naturalnie i z głębokim spokojem. W swoim sercu trwał w nieustannym
dziękczynieniu Ojcu.
Pozdrawiam,
Marta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz