Łączna liczba wyświetleń

środa, 14 listopada 2012

Duchowe sanktuarium



W 538 r. przed narodzeniem Chrystusa, po powrocie z przesiedlenia babilońskiego Izraelici odbudowali świątynię w bardzo skromnej postaci (zob. Ag 2,3). Na polecenie Heroda Wielkiego (który rządził w latach 40−4 przed Chr.) została ona rozbudowana z wielkim rozmachem. W czasach Jezusa wciąż ją udoskonalano (trwały prace wykończeniowe).
Żydzi byli bardzo dumni ze wspaniałej budowli wzniesionej dla Boga. Podziw udzielił się i apostołom przybyłym do Jerozolimy. Kiedy więc Jezus pewnego dnia wychodził ze świątyni, odezwał się do Niego jeden z Jego uczniów: «Nauczycielu, patrz, co za kamienie i co za budowle!» (Mk 13,1). Piękno, artyzm i sacrum miejsca zapierały dech w piersiach. Nie było chyba nikogo w Izraelu, który by nie był zachwycony tą świątynią (choćby pod względem architektonicznym). A jednak na słowa ucznia Jezus odpowiedział dość nieoczekiwanie: Widzisz te wielkie budowle? Nie pozostanie tu kamień na kamieniu. Wszystko legnie w gruzach! (Mk 13,2). Słuchaczy „zamurowało”. Dla Żydów brak świątyni równał się z brakiem wolności.[1] Słowa Nauczyciela zdumiały równie mocno jak widok monumentalnej świątyni. Dom Boga nie był jeszcze wykończony, a tymczasem już usłyszano z ust Jezusa z Nazaretu, że ów wyjątkowy ziemski Przybytek Najwyższego będzie zburzony! Przepowiednia była szokująca i trudna do przyjęcia. Radość uczniów zderzyła się ze smutną refleksją Jezusa. I tym razem Nauczyciel chciał przekazać im prawdę. Zainspirował ich do rozważenia ważnego tematu. Słowa Nauczyciela zdawały się przeczyć temu, co wówczas widzieli uczniowie. Równocześnie zapadały głęboko w pamięć. Odtąd apostołowie patrzyli na świątynię z jeszcze większą zadumą, próbując odczytać prawdę ze słów ich Mistrza.
Mijały lata, aż nadszedł rok 64 n.e. Właśnie zakończono budowę imponującej świątyni jerozolimskiej. Dom Boga wznosił się ku niebiosom jak pełen majestatu „Titanic”. Krył w sobie kwintesencję tego, co było dla Żydów najdroższe. Świątynia zdawała się być niezniszczalna. Niestety, już sześć lat później gmach został zburzony przez Rzymian. Ponownie jak echo wybrzmiały w pamięci uczniów prorocze słowa Pana Jezusa. Po Jego ukrzyżowaniu poczęto odczytywać i w Jego śmierci wymiar symboliczny. Ukrzyżowane Ciało Zbawiciela było dramatyczne jak zburzenie materialnej świątyni jerozolimskiej. Po zmartwychwstaniu Chrystusa zaczęła równocześnie dojrzewać u pierwszych chrześcijan myśl, że tylko to, co duchowe może być trwałe i niezniszczalne − a więc sanktuarium ludzkiego serca, w którym mieszka Bóg.



[1] Zob. Ks. prof. M. Rosik, Ze wzgórz Samarii, Wyd. Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej TUM, Wrocław 2005, s. 8−19.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz