Działalność
Jezusa w ujęciu filozoteistycznym – cz.3.
Nauka Jezusa nie była łatwa do przyjęcia
i wywoływała skrajne emocje.[1]
Bywało, że nawet apostołowie w dobrej intencji zwracali Mu uwagę (J 6,53–66; Mt 15,11–12).
Dla uczonych w Piśmie i faryzeuszy był szaleńcem i bluźniercą, gdyż przedstawiał siebie jako Syna Bożego i Mesjasza[2]
(Mt 26,63–65; Łk 5,21; J 10,33.36). Pogardzanie Synem Maryi objawiało się licznymi atakami
słownymi i inwektywami. Wątpiący poddawali Go próbom[3], prowokowali i toczyli
spory merytoryczno-etyczne o treściach teologicznych, moralnych i
egzystencjalnych. W ostateczności doszło do skazania Jezusa na śmierć krzyżową.
Jezus często
mówił o sobie jako Synu Człowieczym, podkreślając wielkość i godność osoby
ludzkiej. W językach hebrajskim i aramejskim zwrot «syn człowieczy» znaczy
najpierw tyle co «człowiek». Pospolite słowo, w Nowym Testamencie, stało się
wyrazem szczególnej godności Jezusa.[4]
Tytuł ten oznaczał równocześnie wysłannika Boga (Dn 7,13–14). Przez zwrot Syn
Człowieczy została wyrażona podwójna funkcja Mesjasza: niebiańska (obdarzenie
mocą Bożą) i ziemska (cierpienie za grzechy ludzi)[5]: Bo i Syn Człowieczy nie
przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mk
10,45; Mt 20,28).
Od
samego początku Jezus zachowywał się autonomicznie i niezależnie od opinii
ludzkiej. Miał nieprawdopodobną siłę wewnętrznego ducha (w dzisiejszym
rozumieniu – moralność teonomiczną). Jego mądrość pochodziła z nieba, od Boga. Przekazywał prawdy ponadczasowe.[6] Przemawiał niezwykle przekonująco. Za każdym razem odpowiadał
słowami Ojca „usłyszanymi” w swoim sercu: (…)
oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mojego (J 15,15). Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak
słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli,
lecz woli Tego, który mnie posłał (J 5,30).
Jezus akcentował wiarę mądrą i
żywą. Działał odważnie, rozumnie i z determinacją.
Bardzo szybko uzyskał wśród tłumów autorytet
niezwykłego Nauczyciela. Zdumiewał na każdym kroku.[7] Uczniów powoływał
spontanicznie[8],
wyróżniając ludzi prostych i słabych, ale właściwe usposobionych w swoich sercach
do przyjęcia Dobrej Nowiny (1 Sm 16,7).[9] Wbrew obyczajom często
przebywał wśród biednych i zepchniętych poza nawias społeczny. Uważał, że to
oni właśnie najbardziej potrzebują miłości: nie
potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, co się źle mają (Mt 9,12). Wskazywał, że powinniśmy do słabszych kierować całą naszą
miłość i serce[10].
Jezus ganił obłudę i formalny kult (por.
Mk 12,32–34).[11]
Zwracał uwagę na centralne miejsce wewnętrznej przemiany. Stanowiło to rozumne
i uniwersalne podejście do wiary. Dla Mesjasza ideałem była religijność wewnętrzna, obywająca się bez pośrednictwa
instytucji i hierarchii kapłańskiej[12] (por. Mk 7,15.21–23).
cdn.
[1] P. Porębski, Wiara
rozumna…, s. 155.
[2] Tamże.
[3] P. Porębski, Wykłady
teologiczne…, s. 433.
[4] P. Porębski, Wiara
rozumna…, s. 141.
[5]
P. Porębski, Wykłady teologiczne…,
s. 260; 330; por. Słownik
Teologii Biblijnej, pr. zb. pod red. X. Léon-Dufoura, tłum. i oprac. K. Romaniuk, Wyd. Pallottinum,
Poznań-Warszawa 1982, s. 920–924; X. Léon-Dufour,
Słownik Nowego Testamentu, tłum. i
oprac. K. Romaniuk, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1981, s. 589–592; tekst P. Porębskiego na jego blogu… – z dn. 05.10.2011 r.
[6] P. Porębski, Wykłady
teologiczne…, s. 589.
[7] Tamże, s. 593.
[8]
Według tekstu P. Porębskiego na forum… – z dn. 29.08.2011
r.
[9]
P. Porębski, Wykłady teologiczne…,
s. 188.
[11] P. Porębski, Wykłady
teologiczne…, s. 189; 405.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz