Modlitwa wytrwała to modlitwa pełna
wiary i ufności. Modlitwa miłowania − trwania w miłującym Akcie działającym.
Wytrwałość może być zawężana i odbierana
po ludzku. Może być kojarzona pejoratywnie jako mechaniczne natręctwo z ruchami
warg szepczącymi wyuczone formuły, bez modlitwy serca. Zwracanie się do Boga wciąż
z tym samym problemem nie musi być identyfikowane z „zadręczaniem” Go sprawami,
które człowiek chciałby widzieć według optymalnego scenariusza.
Bóg
pragnie miłości, nie idealnie wyreżyserowanej adoracji. Wie, że człowiek wciąż
się uczy modlitwy miłowania. Zachęca więc: Proście,
a będzie wam dane. (…) Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje (Łk 11,9−10). Nie
oznacza to oczywiście pojmowania modlitwy, jak i innych praktyk religijnych, jako
duchowego handlu z Bogiem.
Modlitwa nobilituje człowieka. Pozwala na osobową
relację i komunię z Bogiem. Im większa miłość, tym głębsza i ściślejsza to
relacja. Im dojrzalsza miłość tym bardziej owocująca dobrem.
Podczas
modlitwy człowiek otwiera się coraz bardziej na Miłość Bożą i otrzymuje
zrozumienie Jego woli.[1] Wytrwałość na modlitwie przynosi pokój i
światło. Jest trwaniem w Bogu, w miłości, która stanowi najwyższe dobro.
Wytrwałość wiąże się z ufną postawą dziecka: zawierzeniem Ojcu
Niebieskiemu, oddaniem się Bogu do dyspozycji i powierzeniem Mu wszelkich spraw.
Postawa dziecka nie oznacza infantylności, lecz prostotę i prawość. To stan ze
wszech miar dojrzały, obecny w aktywnym miłowaniu i komunii z dynamicznym Aktem
działającym. Wyróżnia się szukaniem rozwiązań w problemach, podejmowaniem
decyzji, ich weryfikacją, wyciąganiem wniosków i stałym podążaniem za Prawdą. W
takiej postawie nie ma statycznego, leniwego kwietyzmu ani szantażu duchowego.
Wytrwałość
na modlitwie wiąże się z pokonywaniem cierpienia. Ceną poszukiwania jest ryzyko błądzenia.[2] Jednakże przy Bogu zawsze można
powiedzieć: To mi się nie udało, Panie,
dlatego proszę, pomóż mi wstać i ruszyć ponownie do przodu.
Wytrwałość w
wierze to wewnętrzna moc na każdą okoliczność życia. Świadomość, że Ojciec wie,
czego najbardziej potrzeba Jego dziecku, pozwala zachować duchową i psychiczną
równowagę w każdej sytuacji. W Bogu nie ma sytuacji beznadziejnych, ponieważ On
wciąż miłuje człowieka i obdarza go szansą miłowania. Nawet w najciemniejszej
dolinie, w najsmutniejszych wydarzeniach, w najboleśniejszych przeżyciach
człowiek może miłować. Wychodząc z blokady własnego lęku i obaw, nie
koncentrując się wyłącznie na trudach codzienności i cierpieniu, można odnaleźć
sens życia miłując bliźnich. I to nie bacząc na ludzką niedoskonałość czy jakąkolwiek
nieumiejętność, nie bacząc na swą przeszłość, która minęła i przyszłość, która
nadejdzie.
Jezus zachęca: Wytrwajcie w
miłości mojej! (J 15,9).
Pozdrawiam,
Marta.
Ps.
Zob. też teksty: „Modlitwa prośby” (30.05.2012),
„Modlitwa wysłuchana” (23.07.2012), „Życie w Bogu” (14.08.2012).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz